Złoty zyskał wsparcie w postaci pewnego rodzaju ustabilizowania się polskiej sceny politycznej. We wtorek PSL zaproponował PiS-owi 90-dniowy pakt dobrej woli, który miałby pozwolić na przyjęcie przyszłorocznego budżetu oraz być może na zbudowanie większościowej koalicji. Choć w opinii zdecydowanej większości rynku takie rozwiązanie ma krótkie nogi, to jednak pierwszą reakcją inwestorów na te informacje były zakupy polskiej waluty.
Do dalszej aprecjacji złotego jednak nie doszło. W pierwszej części dzisiejszego handlu ceny euro i dolara utrzymywały się nieco powyżej wtorkowych minimów. Pomimo dobrych fundamentów (m.in. szybkie tempo wzrostu oraz znaczny napływ inwestycji bezpośrednich, który w 2006 r. ma wynieść 10 miliardów dolarów) większość inwestorów wstrzymuje się z większymi zakupami w oczekiwaniu na dalszy rozwój wydarzeń na scenie politycznej, w tym przede wszystkim na wynik przyszłotygodniowego posiedzenia Sejmu, na którym może, choć nie musi być głosowany wniosek o jego samorozwiązanie.
Środowy wynik aukcji 2-letnich obligacji zerokouponowych o wartości 1,2 miliarda złotych był bardzo dobry. Popyt inwestorów na zaoferowane papiery wyniósł 6,435 miliarda złotych i 5,4-krotnie przewyższył podaż.
Dziś o godz. 12:47 (CET) kurs EUR/PLN wynosił 3,9410, a kurs USD/PLN był równy 3,1075. 25 godzin wcześniej było to odpowiednio: 3,9515 i 3,1015.
Rynek międzynarodowy:
Wtorkowy, comiesięczny raport agencji Challenger, Gray & Christmas dotyczący liczby planowanych zwolnień w amerykańskich przedsiębiorstwach pokazał, że we wrześniu wyniosła ona 100,315 tys., była o 54 proc. wyższa niż w sierpniu i po raz pierwszy od stycznia br. przekroczyła poziom 100 tys. Warto przypomnieć, że w lipcu liczba ta wynosiła 37,178 tys. i była najniższa od 6 lat. Publikacja ta źle wróży piątkowym informacjom o stanie amerykańskiego rynku pracy w ostatnim miesiącu, choć oczywiście automatycznego przełożenia jednych informacji na drugie nie ma.
Pomimo tych doniesień notowania waluty Stanów Zjednoczonych nie spadły. Co więcej, w ciągu ostatniej doby dolar zdołał się nawet wzmocnić. Dziś o godz. 12:47 (CET) kurs EUR/USD wynosił 1,2675. Dokładanie 25 godzin wcześniej było to odpowiednio 1,2741.
Zielony znalazł po pierwsze wsparcie w informacjach i pogłoskach wskazujących na to, że Fed jak na razie może nie rozważać obniżki stóp procentowych w USA. We wtorek pojawił się raport sporządzony przez grupę wpływowych analityków, w którym stwierdzono, że amerykański bank centralny nie podziela opinii inwestorów o tym, że fakt spowolnienia gospodarczego doprowadzi do obniżki kosztu pieniądza w tym kraju. Dodatkowo dziś w nocy czasu polskiego, szef oddziału Fed w Kansas City, Thomas Hoenig powiedział, że w obecnej chwili polityka Fed jest średnio restrykcyjna i nie jest ścisła. Zwrócił on również uwagę na ryzyka dla inflacji ze strony cen nieruchomości i energii.
Nie ma się wiec, co dziwić, że inwestorzy z niepokojem oczekują na zaplanowaną na dzisiejsze popołudnie i wieczór (czasu polskiego) serię wystąpień innych członków FED (Kohn, Geithner,Bies,Bernanke,Moskow), mając nadzieję, że ich słowa pozwolą lepiej ocenić, jakie działania w polityce monetarnej będą podejmowane w najbliższych miesiącach. Nie da się jednak ukryć, że wzrost cen może nadal niepokoić bank centralny USA. W zeszłym tygodniu okazało się, że delator PCE netto (najważniejsza z punktu widzenia FOMC miara inflacji) wzrósł w sierpniu w ujęciu rocznym o 2,5 proc., czyli najsilniej od kwietnia 1995 i tym samym pozostaje wyraźnie powyżej pożądanego poziomu (1-2 proc.).
Spadek ceny euro względem dolara po części był również wynikiem dzisiejszych, nienajlepszych danych z Eurolandu. Indeks PMI dla sektora usług dla całej strefy euro spadł do 56,7 z 57,4 (po korekcie w górę z 57,1) w sierpniu. Spodziewano się odczytu na poziomie 57,0. Z kolei analogiczny wskaźnik dla obszaru Niemiec we wrześniu wyniósł 54,4, był zgodny z prognozami i tylko minimalnie wyższy niż miesiąc wcześniej (54,3).
W takich warunkach, inne wtorkowo-środowe doniesienia z europejskiej dwunastki pozostały bez większego wpływu na rynek. Dziś okazało się, że sprzedaż detaliczna wzrosła w sierpniu r/r o 2,4 proc., wobec prognoz na poziomie 2,0 proc. W dół skorygowano za to z +2,5 proc. do +1,9 proc. dane za lipiec. Z kolei wczoraj podano, że w tym samym miesiącu ceny produkcji sprzedanej przemysłu, tak jak oczekiwano wzrosły r/r o 5,7 proc. (w lipcu było to 6,0 proc., po korekcie z 5,9 proc.), a stopa bezrobocia wzrosła do 7,9 proc. z 7,8 proc. w lipcu i w prognozach.
Dzisiejsze popołudnie przyniesie jednak nie tylko wypowiedzi członków Fed, ale także kolejne ważne dane za Stanów Zjednoczonych. O godz. 14:15 (CET) okaże się jak we wrześniu wyglądało zatrudnienie w amerykańskim sektorze prywatnym. Analitycy oczekują, że wzrosło o 110 tys. wobec +107 tys. w sierpniu. Z kolei o godz. 16:00 (CET) napłyną informacje o aktywności sektora usług USA, reprezentującego prawie 90 proc. gospodarki USA. Prognozy mówią o spadku indeksu ISM we wrześniu do 56,0 proc. z 57,0 proc. w sierpniu. Wtedy też podane zostaną dane o sierpniowych zamówieniach w przemyśle. Rynek spodziewa się ich spadku m/m o 0,2 proc. wobec -0,6 proc. w lipcu.
Technicznie rzecz biorąc najbliższym oporem dla kursu EUR/USD są okolice poziomów 1,2742 i potem 1,2758. Ich udane przebicie w górę otworzyłoby drogę do 1,2767. Z drugiej strony pierwsze wsparcia zlokalizowane są na 1,2659 i 1,2637. Trwały spadek poniżej nich umożliwiłby deprecjację w kierunku 1,2628, czyli do minimum z 18 września.