Główny Urząd Statystyczny podał wczoraj, że w grudniu inflacja w ujęciu rocznym wyniosła 1,4 proc., a w skali miesiąca wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych spadł o 0,2 proc. W listopadzie było to odpowiednio: +1,4 proc., 0,0 proc. Doniesienia te były niewątpliwe zaskoczeniem. Rynek prognozował bowiem, że w grudniu wskaźnik inflacji wzrósł w ujęciu rocznym o 1,6 proc., oraz poszedł w górę o 0,1 proc. w skali miesiąc do miesiąca. Nieco mniejszego wzrostu cen spodziewał się resort finansów. W przedstawionym 2 stycznia komunikacie szacował on, że wskaźnik CPI wzrósł w grudniu r/r o 1,5 proc., a m/m spadł o 0,1 proc.
Dane o wyraźnie mniejszej niż oczekiwano dynamice rocznego wzrostu inflacji w grudniu niewątpliwie oddają (nawet poza I półrocze) termin możliwego podniesienia przez Radę Polityki Pieniężnej poziomu stóp procentowych. Po podaniu tych informacji, Mirosław Pietrewicz, członek RPP, podkreślił, że przebieg styczniowej projekcji inflacji, będzie łagodniejszy od tej opublikowanej w październiku oraz nie ukrywał, że w najbliższym okresie nie ma mowy o podwyżkach stóp procentowych. W podobnym tonie wypowiadał się również, na łamach dzisiejszej Gazety Bankowej, inny członek Rady, Jan Czekaj. Publikacja GUS nie pozostała też bez reakcji Ministerstwa Finansów. W poniedziałek Katarzyna Zajdel-Kurowska, wiceszefowa tego resortu powiedziała, że w styczniu inflacja powinna być niższa niż szacowane wcześniej 1,8-1,9 proc., a w marcu mniejsza od 2,1-2,2 proc.
Przeciw rychłej podwyżce kosztu pieniądza świadczy też rzecz jasna fakt objęcia w zeszłym tygodniu przez Sławomira Skrzypka fotela prezesa NBP. Nie ma co przecież ukrywać, że na pewno zwiększy on frakcję „gołębi” w RPP. We wczorajszych doniesieniach agencji Reuters podano, że podczas ostatnich trzech posiedzeń Rady, za każdym razem na wniosek Leszka Balcerowicza głosowano za podwyżką stóp procentowych stosunkiem głosów 4 do 6. W obecnej chwili, po zmianie szefa NBP, w Radzie zostają więc już tylko trzy „jastrzębie” (Filar, Noga, Wasilewska-Trenkner).
Dziś w centrum zainteresowania inwestorów znajdą się kolejne, niezwykle istotne z punktu widzenia kształtu polityki prowadzonej przez Radę dane. O godz. 14:00 (CET) GUS poda o ile w grudniu wzrosło przeciętne wynagrodzenie i zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw. Na rynku oczekuje się, że płace poszły w górę o 6,1 proc. wobec ich 3,8 proc. zwyżki w listopadzie. W tym samym czasie NBP przedstawi informacje o bilansie płatniczym za listopad. Średnia prognoz wskazuje na to, że deficyt na rachunku obrotów bieżących wyniósł 425 milionów euro i był nieco mniejszy niż w październiku (-482 mln EUR).
Rynek międzynarodowy:
Od początku tygodnia notowania europejskiej waluty względem dolara sukcesywnie idą do góry. Kurs EUR/USD, który w piątek na fali opublikowanych ostatnio dobrych danych makro ze Stanów Zjednoczonych wynosił jedynie ok. 1,2865 i był najniższy od 22 listopada ubiegłego roku dziś rano wzrósł do 1,2974.
Inwestorzy zwiększyli zaangażowanie w euro przede wszystkim oczekując na to, że przedstawiane dziś o godz. 11:00 (CET) informacje z Niemiec będą lepsze niż ostatnio. Zdaniem analityków indeks ZEW wzrósł w styczniu do poziomu „minus” 10 z „minus” 16 w grudniu, a to oznaczałoby, że znalazł się na najwyższym poziomie od sierpnia 2006 r., kiedy to był równy „minus” 5. Gdyby te prognozy sprawdziły się, wzrosłyby zapewne szanse na podwyżkę poziomu stóp procentowych przez Europejski Bank Centralny na marcowym posiedzeniu.
Zakupowym planom zwolenników euro, sprzyjały także przewidywania dotyczące popołudniowych doniesień z USA o kondycji sektora wytwórczego stanu Nowy Jork. Według analityków indeks ją obrazujący ukształtował się w styczniu na poziomie 19,5-20,0 wobec 23,13 w grudniu, czyli na czteromiesięcznym minimum.