Do tej pory to mniejsze banki musiały starać się o klienta kusząc możliwością wypłat z bankomatów bez prowizji. W związku z sytuacją na rynku kart płatniczych mBank dołączył do grona oferujących nielimitowane wypłaty ze wszystkich bankomatów za jedną określoną opłatą. Stawka proponowana przez mBank to 5 zł miesięcznie. Taki ruch ze strony banku może zaowocować nie tylko utrzymaniem stałej puli klientów, a i skutecznym przejęciem klientów konkurencji.
Według ostatniego zestawienia Bankier.pl bank liczył sobie 2 mln klientów i plasował się na trzecim miejscu po gigantach PKO BP i Pekao SA. Bank nabiera rozpędu i od grudnia 2008 roku zanotował wzrost o ok. 570 tys. nowych klientów. Wirtualna instytucja finansowa skierowana głównie na użytkowników przyzwyczajonych do transakcji bezgotówkowych nie używała wypłat z bankomatów jako głównego argumentu w swojej ofercie. Piętą Achillesa był brak własnej sieci urządzeń.
Nowa oferta to dowolna ilość wypłat ze wszystkich urządzeń za stałą opłatą w wysokości 5 zł. Tyle samo płacił dotychczas klient wypłacając środki zaledwie jeden raz z obcego urządzenia. Usługa nie będzie narzucona klientom odgórnie. Trzeba ją aktywować w ramach systemu transakcyjnego. Dzięki temu klienci, którzy operują pieniędzmi tylko w Internecie nie poczują się dotknięci opłatą za bankomaty, z których prawie wcale nie korzystają. Mimo to pozostaje im siec bankomatów partnerskich, również bezprowizyjnych (Euronet, Cash4You, eCard i BZ WBK, razem 4,3 tys. urządzeń). Tym ruchem bank uprzedził wątpliwości klientów, którzy cenią sobie możliwość wyboru usług, za które płacą. Jednymi słowy, wilk syty i owca cała.
Za dużą konkurencję mogliśmy uznać jeszcze rok temu Alior Bank, który w momencie wejścia ze swoim kontem osobistym proponował wszystko za darmo, łącznie z wypłatami z bankomatów. Dodatkiem były jednak oddziały, którymi mBank jako bank wirtualny nie może już się pochwalić. Zaraz po grudniowym podniesieniu opłat w Aliorze mBank ruszył z kampanią przeciekającego melonika, która jasno dawała do zrozumienia, gdzie powinni swoje kroki skierować niezadowoleni z podwyżek klienci. Alior stracił siłę swojej oferty wraz z grudniową zmianą tabeli opłat i prowizji i wzrostem ilości banków oferujących bezpłatne korzystanie z bankomatów. Żeby teraz konkurować z ofertą mBanku, Alior będzie musiał znowu sięgnąć po promocję, jakiej jeszcze polski rynek nie widział.
Strategiczny ruch ze strony banku to okazja nie tylko na przyciągnięcie kolejnych klientów, ale i zapewnienie sobie stałego zysku z miesięcznej opłaty. Bank nadal oferuje bezpłatne prowadzenie konta oraz posiadanie karty (ewentualne ubezpieczenie to 1,7 zł), zatem 5 zł zapłacone przez każdego klienta w perspektywie łącznej ilości posiadanych użytkowników może zaowocować solidną kwotą. Jedyni klienci, na których bank w tym wypadku nie zarobi, to ci, którzy w ogóle nie korzystają z kart debetowych i traktują mBank jako swój „drugi bank”.
Decyzja jest uzasadniana zamianami na rynku kart płatniczych zainicjowanych przez MasterCard. Obniżenie stawek intercharge i takie posunięcia banków przyczynią się do zmniejszenia kosztów wypłat z bankomatów dla klientów aktywnie korzystających z urządzeń. Z drugiej jednak strony widać panikę w oczach niezależnych sieci, takich jak Euronet. Każda oferta wypłat z bankomatów za jedną określona stawkę to kolejny cios w ich stronę. Zaczęło się od Alior Banku, a obecnie dołączył m.in. Nordea, BOŚ, Deutsche Bank PBC. Najbardziej bolesne mogą okazać się zmiany właśnie w takich potężnych bankach jak mBank i BZ WBK. Liczba klientów wyrażana już w milionach to potencjalni klienci, na których nie zarobią już niezależne sieci. Groźba zniknięcia bankomatów z polskich ulic wydaje się mocno przesadzona, jednak każde urządzenie do wypłat generuje koszty. Jeśli najbliższe miesiące przyniosą kolejną falę zmian w ofertach i nielimitowane wypłaty za określona stawkę, to niech nie zdziwi nas obraz demontowanych urządzeń niezależnych sieci bankomatowych.
Źródło: PR News