Po Mariuszu Grendowiczu, władzę w BRE Banku przejął Cezary Stypułkowski. Barwna postać świata finansów i jeden z najbardziej doświadczonych fachowców z branży zdradził pierwsze plany. Najważniejsze są zyski, a inwestorzy powinni otrzymywać dywidendę. Coraz większe znaczenie będzie miał pion detaliczny. Pojawił się również tajemniczy licznik przychodów.
Zmiana na stanowisku prezesa BRE Banku była jednym z „gorących tematów” branży finansowej w ostatnich miesiącach. Kontrowersyjna rotacja na najwyższym stołku potężnego banku była owiana tajemnicą, a szczegóły śledzili nie tylko bankowcy, ale i inwestorzy. Cezary Stypułkowski spotkał się z dziennikarzami i przedstawił uwagi dotyczące stanu banku, kilka prognoz i obietnic. Na pewno ucieszyli się inwestorzy. Trudno powiedzieć, jak na obietnice nowego prezesa zareagują klienci banków.
Prezes jakich mało
Uzyskał stopień doktora nauk prawnych na Uniwersytecie Warszawskim, był stypendystą Fullbrighta oraz studiował na Business School Uniwersytetu Columbia w Nowym Jorku. Stanowisko prezesa trzeciej grupy bankowej w Polsce objął człowiek znany chyba każdemu związanemu z finansami. Były prezes zarządu grupy PZU, wcześniej przez 13 lat kierował zarządem Banku Handlowego. W 2006 r. został Dyrektorem Zarządzającym banku inwestycyjnego J.P. Morgan na Europę Środkową i Wschodnią. Był też członkiem Międzynarodowej Rady Doradczej Zarządu Deutsche Banku, Międzynarodowej Rady Doradczej INSEAD, członkiem rady Międzynarodowego Instytutu Finansów w Waszyngtonie, oraz członkiem Geneva Association.
Komu bije licznik
Przychody banku to kluczowy wskaźnik dla prezesa Stypułkowskiego. Najlepiej tę ideologią oddaje zamontowany licznik przychodów z prowizji i odsetek. BRE Bank oszacował jakie przychody ma konkurencja i do tego wyniku będzie dążył. Nie usłyszeliśmy jednak od prezesa żadnej konkretnej liczby. Wiemy natomiast, że coraz większą rolę ma odgrywać pion detaliczny. Szczególnie ważny ma być czynnik demograficzny. Klienci mBanku, którzy kilka lat temu zakładali rachunki jako studenci lub nawet uczniowie, dzisiaj już zarabiają, a ich sytuacja finansowa dynamicznie się zmienia. Teoria prezesa jest ciekawa, jeśli dodamy d tego efekt skali. Tu pada jednak odwieczne pytanie, ile rachunków internetowych pozostaje nadal nieaktywnych.
Bank ma zamiar zwiększyć dochody dzięki hipotecznej ofensywie. Biorąc pod uwagę aktualną sytuację kredytów walutowych, najprawdopodobniej trzeba będzie pokazać się na rynku z atrakcyjną ofertą kredytu złotowego oraz innowacyjnym podejściem do klienta. Zmianie ulegnie również podejście do przedsiębiorców. BRE Bank nie będzie partnerem jedynie dla korporacji, ale i średnich spółek. Zmierzy się tu w dużej mierze z bezpośrednim rywalem – Pekao SA, które nadal pozostaje bankowym gigantem z „pierwszej trójki”.
Za dużo banków
Mariusz Grendowicz oprócz wyciągnięcia BRE Banku z ciężkiej sytuacji finansowej, dał się zapamiętać również jako prezes, który łączył banki wizerunkowo. Pod jego kierownictwem BRE, mBank oraz MultiBank zaczęły pojawiać się w swoim towarzystwie. Chciał przekierowywać klientów z jednego banku do drugiego, aby zwiększyć efektywność zarówno banku, jak i użyteczność produktów dla klientów.
Prezes Stypułkowski ma lekkie wątpliwości co do podziału na mBank i MultiBank. Czy to oznacza możliwość połączenia tych banków w przyszłości? Jeśli taki scenariusz jest w ogóle prawdopodobny, to na pewno nie nastąpi szybko. Na chwilę obecną, prezes stawia sobie za cel stworzenie spółki stabilnej i przewidywalnej dla klientów. No i oczywiście dochodowej. Tu pada pytanie, gdzie bank chce jeszcze zarobić? Pierwsze podejrzenia padają na marże i prowizje. Jeśli dochody banku wyraźnie wzrosną, a bank stanie się stabilna dla inwestorów spółką, to ucichną kontrowersje wokół zmiany an stanowisku prezesa. No i nie zmienią się zwyczaje prezesa z poprzednich spółek. Wszędzie, gdzie dotychczas pracował Cezary Stypułkowski, dywidenda dla inwestorów była obowiązkowa.
Źródło: PR News