mBank staje się centrum finansowym zapewniającym wszystkie potrzeby klienta detalicznego. Oprócz tradycyjnego RORu użytkownik ma możliwość skorzystania z kilku innych produktów, kredytów, funduszy inwestycyjnych, ubezpieczeń, a ostatnio również usługi maklerskiej. Na koniec czerwca z Maklera korzystało 23,5 tysięcy użytkowników. To więcej niż w DE BRE Banku, w którym prowadzone jest 18,7 tys. rachunków.Nowy model biznesowy wzmocnił pozycję DI BRE na rynku obrotu akcjami – z 4,1% w 2005 do 5,8 w I połowie 2006 roku. „Detal” odpowiada w tym momencie za 16,7% obrotu akcjami biura maklerskiego BRE, a udział ten cały czas rośnie – jeszcze w I kw. Było to 14,7%. Zaleta eMAKLERA (trzymając się rybnej nomenklatury stosowanej w mBanku, to makrela, kolejna po delfinie, rekinie i złotej rybce) jest bezsporna. Przynajmniej dla klientów indywidualnych, którzy nie inwestują „zawodowo”. Brak opłat, niskie prowizje – to podstawowe zalety. Do wad należy małe rozbudowanie użytecznych opcji – ale wiadomo – inwestorzy, którzy oczekują więcej, powinni iść do DI lub innego domu maklerskiego. W mBankowym systemie, podobnie zresztą jak w tych, oferowanych przez inne domy maklerskie, czasami lubi coś się coś powiesić lub nie działać. Tak było na przykład w czerwcu.
Bank postanowił zrekompensować to klientom, obniżając w porozumieniu z DI BRE czasowo o 15% prowizję maklerską. Pierwotnie miało to dotyczyć jedynie nowych klientów – mBank postanowił objąć promocją wszystkich użytkowników systemu.
Prowizja maklerska zostanie obniżona w dniach od 7 sierpnia do 8 wrześnie. W tym czasie klienci zamiast 0,39% będą płacić 0,34%. Na obecnym poziomie zostanie prowizja minimalna, która wynosi 5 zł. Tym samym przynajmniej czasowo jest to jedna z najciekawszych cenowo ofert na rynku. Z drugiej strony funkcjonalnie jest to tylko podstawowa i dla bardziej aktywnych graczy nie spełnia ona nawet minimalnych wymagań. Ale – co kto lubi i potrzebuje. Z danych statystycznych. mBank ma już 1,175 tys klientów i prowadzi ponad 1,5 mln rachunków.