„Na razie jest on płacony w przypadku zysków z inwestycji kapitałowych, a także od odsetek z oszczędności. Jacek Rostowski, minister finansów, zapowiedział we wczorajszym wywiadzie dla ‚Newsweeka’, że podatek od zysków z giełdy pozostanie. Natomiast bardzo prawdopodobne jest to, że nie będziemy musieli płacić go w przypadku lokat bankowych.”, pisze gazeta.
„To mocny cios przede wszystkim w tzw. polisolokaty, które cieszą się w Polsce ogromną popularnością. Są to zwykle lokaty bankowe, tyle że sprzedawane w formie krótkoterminowego ubezpieczenia na życie. A ponieważ polisy na życie z podatku Belki są zwolnione, polisolokaty okazały się doskonałym sposobem na uniknięcie dzielenia się z państwem swoimi zyskami. W momencie gdy podatek od oszczędności zniknie, polisolokaty stracą swój największy atut, a klienci masowo zaczną się od nich odwracać. – Szacujemy, że dynamika sprzedaży tego typu produktów zmniejszy się o 80 proc. -twierdzi Andrzej Jarczyk, prezes Generali. Jeszcze dalej idą przedstawiciele Europy. – Polisolokaty zupełnie znikną z rynku. Podatek Belki był dla nich jedyną racją bytu – uważa Krzysztof Rosiński, wiceprezes Europy.”, czytamy w „Dzienniku”.
„Ile pieniędzy stracą ubezpieczyciele, jeśli polisolokaty znikną? Kwartalne dane o rynku publikowane przez Komisję Nadzoru Finansowego nie wyróżniają takiej kategorii produktów. Jednak zdaniem przedstawicieli branży ubezpieczeniowej można spokojnie mówić o miliardach złotych. – Składka zbierana dziś przez towarzystwa dzięki polisolokatom sięga 2 mld zł – mówi Krzysztof Rosiński.”, czytamy dalej.
Inwestorzy giełdowi, właściciele lokat bankowych oraz klienci funduszy inwestycyjnych płacą obecnie 19 proc. podatek od zysków z oszczędności i inwestycji kapitałowych. Jest to tzw. podatek Belki. Po wygranych wyborach koalicja rządząca rozważała zniesienie tego obciążenia już od tego roku.
Więcej na ten temat w „Dzienniku”.
