Co trzecia zachodnioeuropejska firma oferująca ubezpieczenia na życie, uciekając przed kryzysem, szuka możliwości biznesowych poza starym kontynentem. Kolejne 21 procent deklaruje, że w ciągu najbliższych 3 lat pójdzie w ich ślady.
Polski rynek ubezpieczeń na życie, wciąż młody i rozwijający się, jest w lepszej kondycji. Zarówno w Europie jak i w Polsce firmy ubezpieczeniowe zacieśniają współpracę z bankami – wynika z raportu kancelarii Linklaters pt. Life changing: The outlook for life insurance in Europe.
Ankieta przeprowadzona wśród managerów zarządzających największymi firmami ubezpieczeniowymi Europy Zachodniej wskazuje, że 47 procent spośród nich uznaje europejski rynek za mało atrakcyjny pod kątem rozwoju ubezpieczeń na życie. 33 procent zachodnioeuropejskich firm oferujących ubezpieczenia na życie poszukuje możliwości inwestycyjnych poza Europą, a następne 21 procent planuje podjąć takie działania w ciągu najbliższych trzech lat.
Większość firm ubezpieczeniowych w Polsce to firmy z kapitałem zagranicznym, co w dobie kryzysu finansowego może dla nich oznaczać kłopoty. – Zagraniczni akcjonariusze nie myślą teraz o dokapitalizowaniu swoich spółek w Polsce. Wręcz przeciwnie, oczekują zwrotu kapitału w formie dywidendy – ocenia ekspert kancelarii Linklaters, radca prawny, Agnieszki Maj – Żuk. Wyróżnikiem Polski na tle pozostałych krajów europejskich są potencjalne kierunki inwestycji. Bardziej naturalna będzie dla nas Europa Wschodnia, podczas gdy zachodni sąsiedzi decydują się na podbój Brazylii czy Chin.
Choć problemy, które dotyczą naszych sąsiadów z Europy Zachodniej nie omijają również Polski, to negatywne skutki kryzysu finansowego i utrudnienia z nimi związane występują u nas z nieco innym nasileniem. – Wynika to w znacznej mierze z faktu, iż polski rynek ubezpieczeń na życie jest relatywnie młody i ciągle jeszcze nienasycony, a bardzo restrykcyjna polityka finansowa stosowana przez urząd regulacji spowodowała, że jest zdrowy. Rodzime firmy ubezpieczeniowe nie zdążyły jeszcze zbudować znaczących portfeli produktów rentowych, charakteryzujących się dużym uzależnieniem od rentowności lokat ubezpieczycieli – tłumaczy ekspert kancelarii Linklaters. W ich portfelach nieporównywalnie większy jest wolumen produktów lekkich kapitałowo takich jak ubezpieczeniowe fundusze kapitałowe, gdzie ryzyko spadku rentowności lokat obciąża w pierwszej kolejności klienta, a nie firmę ubezpieczeniową.
Eksperci Linklaters zaobserwowali ponadto, zarówno w Polsce, jak i w innych krajach europejskich, zacieśniającą się współpracę pomiędzy firmami ubezpieczeniowymi i bankami. Ta kooperacja dotyczy zakresu oferowania wspólnych produktów oraz zarządzania przez banki częścią portfela inwestycyjnego. – Jest to bardzo atrakcyjna sfera działalności, która wzbudza zainteresowanie regulatora. Dzieje się tak za sprawą skarg klientów oraz aktywności Rzecznika Ubezpieczonych, w związku z czym należy się spodziewać nowych regulacji prawnych w tym obszarze – podkreśla Maj-Żuk.
Podobnie jak zachodni sąsiedzi, borykamy się z problemem przeregulowania sektora finansowego.
Jednym z głównych czynników destabilizujących rynek jest brak jednoznacznej interpretacji niejasnych przepisów. Mimo, że firmy ubezpieczeniowe mogą inwestować w różnorodne instrumenty finansowe, w późniejszym czasie okazuje się, iż te instrumenty nie mogą być użyte na pokrycie rezerw techniczno-ubezpieczeniowych.
W raporcie Life Changing przygotowanym przez kancelarię prawną Linklaters opisano trudności z jakimi zmagają się europejscy ubezpieczyciele w dobie przedłużającego się kryzysu finansowego.
W szczególności zwrócono uwagę na problemy przeregulowania sektora ubezpieczeń, rygorystycznych wymogów kapitałowych, ich negatywnego wpływu na dochodowość firm ubezpieczeniowych, ograniczeń inwestycyjnych hamujących rozwój firm ubezpieczeniowych oraz niskiej rentowności lokat.
Linklaters
