Wczoraj nastroje do złych nie należały, gdyż publikowane wyniki spółek nadal zaskakują pozytywnie. Jedynie dane makro nie należą do najlepszych, a na naszym parkiecie dodatkowo „straszył” okrągły poziom 2500 punktów.
Raporty publikowane przez spółki były wczoraj dobre. W Europie Deutsche Bank jak i UBS pochwaliły się wynikami lepszymi od prognoz. Trochę gorzej na tym tle wyglądał nasz rodzinny Bank Millennium, którego zysk choć lekko przekroczył prognozy, to nie za sprawą lepszych przychodów lub niższych kosztów, ale w większości dzięki mniejszym odpisom z tytułu utraty wartości kredytów. Kurs spółki początkowo rósł, ale potem ze zwyżek już nic nie zostało.
Amerykańskie spółki nie zawiodły. Oprócz dobrych wyników podniesiono też prognozy zysków, które są z dużym zadowoleniem wypatrywane przez inwestorów (mowa o DuPont oraz Lockheed Martin). Taka mieszanka podnosiła indeksy europejskie, które jednak nie przekładały się na wzrosty w Warszawie. Indeks stał niczym zaczarowany w okolicach 2500 punktów i czekał na okazję do spadku.
Pojawiła się ona dopiero po publikacji danych makro. Pierwszy zestaw w postaci indeksu S&P/Case Shiller cen nieruchomości dla 20 metropolii akurat zaskoczył pozytywnie, gdyż w maju wzrósł 4,6 proc. r/r wobec prognoz na poziomie 3,8 proc. r/r. Później jednak ważniejsze dane o nastojach konsumentów zaskoczyły negatywnie. Odchylenie od prognoz nie było zbyt duże (50,4 pkt. wobec 51 pkt.), ale na rynku czekającym na choć niewielką korektę to wystarczyło.
Spadki nie były duże, a złoty wciąż się umacniał, więc powodów do niepokojów jak na razie nie ma. Nie można też pesymistycznie odnosić się do neutralnego zakończenia sesji za oceanem, gdzie niedźwiedzie nie zdołały zepchnąć S&P500 z powrotem poniżej średniej 200-sesyjnej. Podobnie było jednak i w połowie czerwca, kiedy brak siły do zdecydowanego oddalenia się od średniej wykorzystała podaż. Tym razem jednak może być inaczej, gdyż od piątku dziesięcioletnia obligacja traci na wartości i tym samym potwierdza optymistyczne nastroje na parkietach.
Na rynku surowcowym na uwagę zasługuje złoto, które wczoraj straciło około 2 proc. swojej wartości, czym przebity został majowy dołek i potwierdzony średnioterminowy trend spadkowy. To pewnie nie koniec długoterminowych wzrostów tego kruszcu, ale większa korekta się tutaj już od dawna należy. Wczoraj zresztą traciła też ropa oraz miedź, ale zgodnie z ostatnią tendencją wyraźnie słabsze było czarne złoto. Wszystko to działo się pomimo niechęci eurodolara do spadków i trzymania się blisko poziomu 1,30.
Źródło: Xelion. Doradcy Finansowi