Na początku marca 2005 r. za amerykańskiego dolara płaciliśmy najmniej od stycznia 1997 roku, bo tylko 2,90 zł, natomiast euro najtańsze było w grudniu, gdy w wyniku gwałtownego wzmocnienia złotego kurs EUR/PLN spadł do poziomu 3,81, najniżej od prawie czterech lat. Siła złotego, podobnie jak rok wcześniej, wynikała z napływu kapitałów do Polski i to zarówno tych krótko- jak długoterminowych, inaczej mówiąc spekulacyjnych i inwestycyjnych. Wielkość kapitału płynącego do Polski najlepiej widać po wynikach Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie, której główny indeks od stycznia do połowy grudnia wzrósł o ponad 30 proc.
Biorąc pod uwagę powyższe dane statystyczne można powiedzieć, że mijający rok nie należał do udanych dla polskich eksporterów. Niemniej jednak to właśnie eksport był głównym motorem polskiej gospodarki w ostatnim roku, a eksporterzy, zarówno ci rozliczający się w euro, jak i ci handlujący w dolarach, mieli w ciągu całego roku kilka okazji do zabezpieczenia swoich pozycji po wyższych poziomach.
Ucieczka kapitałów
W marcu w wyniku podwyżki stóp procentowych w USA i wzrostu rentowności amerykańskich papierów skarbowych doszło do ogólnej ucieczki kapitałów z rynków wschodzących. Nałożyły się na to dodatkowe niepokoje polityczne w Polsce związane z możliwością przedterminowych wyborów parlamentarnych. Na początku maja kurs EUR/PLN zanotował wzrost nawet do poziomu 4,30, natomiast kurs USD/PLN po zanotowaniu kilkuletnich minimów, poruszał się w przedziale 3,20-3,40.
Minione kilkanaście miesięcy odznaczało się również umocnieniem dolara. Kurs EUR/USD spadł z poziomu 1,36 w styczniu do 1,16 w listopadzie. Dolar zyskiwał również względem japońskiego jena rosnąc z poziomu 102 do 121 jenów za jednego dolara. Na umocnienie „zielonego” wpływ miały zarówno podwyżki stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych jak i wewnętrzne problemy Unii Europejskiej po odrzuceniu przez Francję i Holandię projektu europejskiej konstytucji.
Tak było w roku 2005. Ten, kto takie zachowanie rynku przewidział i odpowiednio zainwestował, dziś może opalać się w promieniach karaibskiego słońca. Nam wszystkim pozostaje natomiast prognozowanie kolejnych ruchów rynku w następnych dwunastu miesiącach. Czy złoty będzie nadal silny, czy dolar utrzyma się w trendzie wzrostowym, czy na warszawskiej giełdzie w dalszym ciągu będzie trwać hossa?
Jaki będzie rok 2006?
Początek roku zazwyczaj przynosi osłabienie naszej waluty, która w grudniu nadmiernie się umacnia. Można zatem oczekiwać korekty wzrostowej zarówno na kursie USD/PLN jak i EUR/PLN jak tylko czynniki sezonowe przestaną działać. W kolejnych miesiącach na wartość naszej waluty wpływ będą miały czynniki polityczne i podstawowe dane makroekonomiczne. Patowa często sytuacja w Sejmie, który nie był w stanie wybrać rządu większościowego, może skłaniać poszczególne partie do wcześniejszych wyborów. Takie zamiary może mieć rządzący PiS, który będzie się starał osiągnąć większość pozwalającą mu rządzić bez konieczności zabiegania o poparcie mniejszych partii. Za wcześniejszymi wyborami mogą się opowiedzieć również partie opozycyjne np. PO, które w nowych wyborach będą upatrywać szans na przejęcie władzy. Pierwszą okazją dla nowego prezydenta na rozwiązanie parlamentu będzie luty, czyli ostateczny termin przyjęcia budżetu oraz podpisanie go przez prezydenta. Powinno to wywołać dużo większe zaniepokojenie rynku niż to miało miejsce we wrześniu 2005 roku. Pamiętajmy, że inwestorzy zagraniczni nie lubią niepewności, którą niosą nowe wybory, nawet jeżeli wygrany jest z góry znany. Nie jest również pewne, że zdecydowana wygrana PiS będzie dobrze przyjęta przez rynek, ponieważ socjalne zapowiedzi tej partii, które zwiększają wydatki budżetu oraz lekkie podejście do spraw gospodarczych zawsze były krytykowane przez inwestorów.
Drugim istotnym czynnikiem wpływającym na wartość złotego będą dane makroekonomiczne. Ciężko może być polskiej gospodarce wypracować wzrost na poziomie zapisanym w budżecie, a tym bardziej na poziomie 5 proc. jak zapowiada premier. Można, bowiem oczekiwać spowolnienia gospodarczego w Stanach Zjednoczonych oraz pewnych symptomów przegrzania w gospodarce chińskiej. Problemy na poziomie globalnym będą musiały przełożyć się również na Polskę. W takiej sytuacji nie uda się rządowi zagwarantować wpływów do budżetu na poziomie zakładanym w budżecie, co doprowadzi do wzrostu deficytu.
Jeżeli jednak czarne scenariusze się nie sprawdzą i Polska będzie kroczyła ścieżką szybkiego wzrostu gospodarczego zmniejszającego się bezrobocia, to nawet zawirowania polityczne nie powinny mieć długoterminowego wpływu na rynek walutowy, a złoty będzie pozostawał silny. Pamiętajmy również, że oprócz czynników, które omówiliśmy na polski rynek walutowy w znaczącym stopniu wpływa również polityka Ministerstwa Finansów. Sprzedaż walut otrzymanych z emisji euroobligacji na rynku międzybankowym jest niczym innym jak interwencją, która wypacza faktyczny wpływ czynników fundamentalnych i technicznych na kursy walut.
Komentarz przygotowali:
Maciej Chojnacki
Marek Węgrzanowski
WGI Dom Maklerski