Moment, w którym zostanie podjęta decyzja o dalszej przyszłości kredytów walutowych zbliża się bardzo szybko. Według informacji pochodzącej z NBP, wspólna decyzja ZBP i Nadzoru Bankowego zostanie ogłoszona już 3 marca. Decyzja o ostatecznym kształcie ograniczeń zostanie podjęta w łonie zarządu ZBP zapewne kilka dni wcześniej.Tym razem Prezesi banków będą musieli dokonać wyboru wśród kilku zaproponowanych przez Nadzór propozycji. Wśród nich nie będzie z całą pewnością całkowitego zakazu udzielania takich kredytów.
Biorąc jednak pod uwagę interesy przynajmniej części największych banków, decyzja będzie raczej zmierzała do maksymalnego ograniczenia rynku kredytów walutowych. Oczywiście w ramach przedstawionych wcześniej propozycji. Najprawdopodobniej wygra opcja ograniczająca wartość akcji kredytowej w walutach do trzy- lub czterokrotności kapitału banku. O ile takie ograniczenie nie będzie dotkliwe dla większych graczy, to dla najmniejszych będzie to mogło oznaczać wręcz konieczność szybkiego dokapitalizowania lub pozbycia się części portfela. W ostateczności przewalutowania na PLN – co jest raczej trudne do wyobrażenia – chociaż w świetle niektórych ustaw bardzo możliwe. Kto najbardziej straci? Bez liczenia (bo wtedy można mieć pewność) zapewne Getin Bank i Santander Consumer Bank (d. PTF Bank). BRE Bank kapitały ma dość duże, podobnie i Millennium, które ubiegłoroczne zyski w większości wypłaciło jako dywidenda. W przypadku GE Money Banku (ale pewnie i Santander) bogaty właściciel dokapitalizuje je – o ile policzy, że mu się to opłaca. W każdym razie coś te mniejsze banki muszą zrobić – bo z jednej strony ograniczenie w kredytach walutowych, a z drugiej pod ścianą stawia ich ustawa antylichwiarska. Tak czy inaczej możemy liczyć na przyspieszenie procesu konsolidacji rodzimego sektora bankowego. To oczywiście perspektywa kilku lat. W tym momencie chodziło o zablokowanie chociaż na chwilę mniejszej konkurencji.
Nowa rekomendacja Nadzoru sprawi, że mniejsi konkurenci nie będą mogli iść na ilość i zadowalać się minimalną marżą. To zaś sprawi, że spadnie atrakcyjność kredytów walutowych (obecna marża bankowa to średnio ok. 1,6 do 2% wyższa niż ma to miejsce przy kredytach w PLN). Z drugiej strony ograniczenia takie w ogóle nie zrobią wrażenia na bankach zagranicznych, działających w Polsce w formie oddziału – tak ma przecież funkcjonować Polbank EFG.
Wprowadzane obostrzenia nie zniechęcą też innych dużych banków przed wejściem na rynek hipoteczny. Od pewnego czasu dość intensywnie wejście do Polski rozpatruje jeden z europejskich gigantów. Na razie oblicza, czy mu się to opłaca – a jeśli tak – to jaką zastosować strategię. Rynek hipoteczny w naszym kraju rośnie jak na drożdżach i w przeciągu kilku najbliższych lat wzrośnie jeszcze kilkakrotnie – konkurencja jest jednak duża i raczej się nie zmniejszy. Wszyscy też liczą na zmiany w prawie, które tak jak ostatnie, pozwolą na zbudowanie praktycznie od podstaw rynku kredytów refinansowych. W kolejce stoją pożyczki hipoteczne. Wiadomo, że to właśnie te produkty napędzają koniunkturę w USA i UK. Wraz z rosnącą wartością nieruchomości rośnie limit linii kredytowej przyznawanej przez bank. To z kolei zachęca ludzi do większych wydatków (skoro wartość mojego domu wzrosła – mogę pozwolić sobie na większe wydatki). Wszyscy obawiają się oczywiście możliwości pęknięcia tej bańki hipotecznej (jak to miało miejsce w Japonii), ale u nas w Polsce, te obawy będą bezpodstawne jeszcze przez kilka najbliższych lat.