Mimo, że u progu tego tygodnia sprawa greckich kłopotów z finansowaniem zobowiązań wydawała się rozwiązana, to ostatnie dni pokazują, iż nie oznacza to ostatecznego zamknięcia tematu kryzysu finansów publicznych w strefie euro.
Po pierwsze chodzi o ocenę rozwiązania przez agencje ratingowe, a po drugie o przełożenie się sytuacji Grecji na inne kraje peryferyjne Eurolandu. Przypomnijmy, że tydzień zaczął się od negatywnej oceny francuskiego planu ratunkowego przez agencję S&P. Doszły potem do tego obniżki do śmieciowego poziomu ratingu Portugalii. Wcześniej natomiast mieliśmy ostrzeżenia przez możliwymi obniżkami ratingów francuskich banków, oraz informacje o konieczności podwyższania kapitałów przez europejskie instytucje kredytowe. To wszystko potwierdza, że problemy Grecji wykraczają daleko poza ten jeden przypadek. Uratowanie jednego kraju nie oznacza, że inne nie będą miały kłopotów, a kredytodawcy nie poniosą konsekwencji.
Na razie najbardziej na przebiegu zdarzeń wokół Grecji „cierpi” euro, natomiast na rynkach akcji i surowców koniunktura pozostaje całkiem dobra. Do jej osłabienia nie przyczyniły się nawet słabsze od spodziewanych dane o sytuacji w globalnym sektorze usług. W czerwcu wskaźnik dla tej części gospodarki poszedł w dół po poprawie z poprzedniego miesiąca. Nie przebił jednak tegorocznego dołka, co może być traktowane jako dobry znak. Dziś widać oczekiwanie na komentarze ze strony EBC i Banku Anglii towarzyszące decyzjom o stopach procentowych. Istotny będzie raport ADP na temat miejsc pracy w sektorze prywatnym w USA.
Rynki nieruchomości
Trzeci kolejny miesiąc obniżył się odsetek nie wynajętych biurowych w Tokio. W czerwcu spadł do 8,81% z 8,88% miesiąc wcześniej. W marcu, po trzęsieniu ziemi wskaźnik ten miał rekordowy poziom 9,19%. Średnia cena wynajmu powierzchni biurowej w Tokio obniżyła się minimalnie w skali miesiąca z 17,4 tys. jenów do 17,29 tys. jenów za (3,3 m2).
Według Halifax ceny mieszkań w Wielkiej Brytanii podniosły się w czerwcu o 1,2% w porównaniu z poprzednim miesiącem, kiedy to wzrost wyniósł 0,4%. Czerwcowa zwyżka była największa od października minionego roku. Jej przyczyn upatruje się w ograniczonej podaży, która poprawa pozycję sprzedających i skłania ich do oczekiwania na wyższe ceny.
Jednocześnie jednak w skali roku odnotowano spadek cen o 1,6%, do średnio 163,05 tys. funtów. Widać zatem, że brytyjski rynek w dalszym ciągu walczy raczej o pozostanie w stabilizacji, niż zauważalne są na nim tendencje.
Źródło: Home Broker