Inwestorzy z różnych rynków wysyłają tak wiele niepokojących sygnałów, że trudno wierzyć w koniec spadków na giełdowych parkietach. Łowcy okazji mogą zapewne przebierać w cenowych okazjach, ale konserwatywni inwestorzy powinni pozostać przy defensywnych strategiach.
Inwestorzy ze światowych rynków akcji zdają się obecnie wyszukiwać na siłę argumenty przemawiające za rozpoczęciem zakupów mocno przecenionych papierów wartościowych. Niektórym wystarczy kilka dni odpoczynku od fatalnych wiadomości ze strefy euro, innych zadowalają atrakcyjne wyceny bazujące na fundamentalnych wskaźnikach, a jeszcze inni optymistycznie reagują na komunikaty spółek planujących skupować własne akcje. We wtorek w Azji optymizm i ponad trzyprocentowe wzrosty w Korei czy Tajlandii wywołała poprawa wskaźnika PMI dla chińskiego przemysłu z 49,3 pkt do 49,8 pkt. Odczyt poniżej 50 pkt oznacza hamowanie danego sektora, ale fakt, że dane okazały się mniej negatywne niż przed miesiące wystarczył kupującym.
W Europie również główne indeksy rynków akcji zyskiwały na wartości, lecz można rzec, że inwestorom zabrakło konsekwencji, bo w strefie indeksy PMI kontynuują spadki zapowiadając spowolnienie w sektorze usług (49,7 pkt, przed miesiącem 50,4 pkt) i przemyśle (51,5 pkt, przed miesiącem 51,6 pkt). Dodatkowo, indeks ZEW odzwierciedlający nastroje inwestorów instytucjonalnych w odniesieniu do niemieckiej gospodarki spadł do -37 pkt z -15 pkt w lipcu, co w świetle planowanych przez liderów strefy euro rewolucyjnych reform rodzi obawy, że obciążenie Niemców kosztami programów ratunkowych będzie ponad ich siły. Dane z USA znowu pokazały, że rynek nieruchomości nie uwolnił się ze szponów spakdowego trendu, natomiast na rynku kontraktów CDS ubezpieczenie przed niewypłacalnością Bank of America kosztowało więcej niż podczas kryzysu z 2008 r.
WIG20 zachował się podobnie, jak dzień wcześniej amerykańskie indeksy, a zarazem bardzo charakterystycznie dla rynku niedźwiedzia. Po silnym, wzrostowym otwarciu z każdą kolejną godziną przybywało inwestorów realizujących zyski, lub sprzedających akcje z mniejszą stratą, przez co pod koniec sesji indeks znalazł się poniżej kreski. O tym, że odkupujący akcje inwestorzy nie mają jeszcze przekonania, że najgorsze minęło świadczy również przeciętny wolumen obrotów – sesjom odwrotu towarzyszy z reguły ponadprzęciętna aktywność inwestorów. Przy obecnych poziomach niewątpliwie na rynku akcji roi się od okazji, ale przeciętny inwestor nie powinien łapać brzytwy, gdy tylko zacznie spadać nieco wolniej, lecz poczekać z zakupami, aż rynek wyznaczy dno i potwierdzi lokalne poziomy wsparcia.
Źródło: Noble Securities SA