Wtorkowa sesja na nowojorskich parkietach przypominała poniedziałkową. Brak decyzji politycznych w kwestii podniesienia limitu zadłużenia Stanów Zjednoczonych skutkował niezdecydowaniem na rynku akcji, wzrostem cen złota i osłabieniem dolara. Zawiodły także raporty kwartalne dwóch korporacji uznawanych za barometr koniunktury gospodarczej.
Wall Street jest już chyba lekko zniecierpliwione i zarazem mocno znudzone jałowymi dyskusjami amerykańskich polityków. Republikańska większość w Kongresie nie godzi się na podwyżki podatków i forsuje skazane na niepowodzenie propozycje dwuetapowego podniesienia limitu długu. Demokraci wspierani przez prezydenta Baracka Obamę mówią z kolei o podwyżkach podatków i obwiniają swych politycznych przeciwników o prowokowanie kryzysu.
W sumie i tak wiadomo, że Kongres limit podniesie, tak jak to robił dziesięciokrotnie w ciągu ostatniej dekady. Tyle że puszka Pandory już została otwarta i coraz więcej ludzi wątpi w to, czy nawet po uniknięciu niewypłacalności USA utrzymają najwyższy z możliwych rating wiarygodności kredytowej (AAA).
Dlatego też na dalszy plan zeszły raporty kwartalne spółek, które w normalnych warunkach dyktowałyby nastroje na nowojorskich parkietach. Na tym froncie dominowały dziś rozczarowania. Akcje 3M przeceniono o ponad 5%, ponieważ spółka przedstawiła niesatysfakcjonujące prognozy na 2011 rok. Zniżkujące notowania 3M zaciążyły średniej przemysłowej Dow Jonesa, która odnotowała spadek o 0,7%.
Rozczarował też drugi barometr koniunktury gospodarczej w Ameryce, za jaki uchodzą wyniki spółki kurierskiej UPS. Zarząd firmy ostrzegł, że trzeci kwartał będzie równie słaby co drugi, w którym wolumen przewiezionych przesyłek w USA wzrósł tylko o 0,1%. Kurs UPS spadł o ponad 3%. Źle przyjęto także zgodne z prognozami wyniki Forda – kurs największego amerykańskiego koncernu motoryzacyjnego spadł o blisko 2%.
Powodów do radości nie dostarczyły też dane makro. W maju ceny domów w 20 amerykańskich metropoliach obniżyły się o 4,5% rdr. Sprzedaż nowych domów w czerwcu spadła do 312 tys. i była o pięć tysięcy niższa od prognoz. Jedynym pozytywem był zupełnie nieoczekiwany wzrost indeksu nastrojów konsumentów. Wskaźnik Conference Board wzrósł w lipcu do 59,5 pkt wobec 57,6 pkt. w czerwcu i mediany prognoz na poziomie 57,9 pkt.
Ta niespodzianka nie wystarczyła, aby w końcówce sesji powstrzymać szarżę giełdowych niedźwiedzi, w wyniku której wszystkie trzy główne indeksy zakończył dzień pod kreską. Sporo emocji wzbudzał drugi z rzędu historyczny rekord słabości dolara wobec szwajcarskiego franka, silny wzrost kursu EUR/USD i niemal rekordowo drogie złoto. O dziwo słabości dolara towarzyszył silny popyt na amerykańskie obligacje skarbowe. Rentowność papierów 10-letnich spadła o 5 pb., do zaledwie 2,95%.
Źródło: Bankier.pl