W najbliższą sobotę lokaty antypodatkowe przejdą do historii, więc konsumenci poszukują nowego zyskownego pomysłu na oszczędzanie. Lecz ci, którzy nie chcę podejmować wyższego ryzyka niż dotychczas, powinni przyzwyczaić się do niższych odsetek.
Lada dzień depozyty z kapitalizacją dzienną przestaną chronić przed 19-proc. podatkiem od zysków kapitałowych. Niewątpliwie zmiana ta dotknie wielu amatorów bezpiecznego odkładania na lokatach i kontach oszczędnościowych, ponieważ produkty z codzienną kapitalizacją oferowały prawie wszystkie banki na polskim rynku. Nieugięte do samego końca pozostały tylko: Citi Handlowy, Nordea Bank i Bank Pekao.
Według szacunków Komisji Nadzoru Finansowego na koniec sierpnia 2011 roku na depozytach antypodatkowych leżało ponad 70 mld zł. Przez sześć kolejnych miesięcy do banków trafiło jeszcze 40 mld zł, z czego duża część mogła powędrować na depozyty z codzienną kapitalizacją. Ostrożnie szacując, na tzw. antybelkach może leżeć co piąta złotówka z 477,3 mld zł zgromadzonych w bankach przez gospodarstwa domowe na koniec lutego br. Z każdym dniem, kiedy dobiegać końca będą kolejne okresy umowne lokat terminowych, przybywać będzie klientów, którzy szukają nowego miejsca dla oszczędności. Ci, którzy nie są skłonni do poniesienia większego ryzyka muszą liczyć się z niższymi zyskami, ponieważ zarówno tradycyjne lokaty (z kapitalizacją na koniec okresu umownego), jak i polisolokaty dają zarobić mniej niż depozyty antypodatkowe sprzed kilku miesięcy.
Oprocentowanie najlepszych dostępnych obecnie na rynku tradycyjnych lokat terminowych nieznacznie przekracza 6 proc. brutto w skali roku, czyli jest o około 1 pkt proc. niższe od stawek lokat z kapitalizacją dzienną z drugiej połowy ub.r. Ponadto nie zanosi się, aby banki w najbliższym czasie miały podnosić oprocentowanie depozytów. Głównym zadaniem instytucji finansowych na najbliższe miesiące będzie zachowanie oszczędności zdeponowanych przez klientów na lokatach z kapitalizacją dzienną. Lecz rynkowi nie grozi nowa wojna depozytowa, bowiem terminy zapadalności depozytów antypodatkowych rozłożone w czasie co najmniej na kilka najbliższych miesięcy. Zagrożeniem dla banków mogliby być natomiast klienci, którzy będą domagać się po 31 marca zerwania istniejących lokat bez utraty naliczonych odsetek. Co prawda za modyfikację przepisów podatkowych odpowiada resort finansów, ale to instytucje finansowe niedostatecznie informowały klientów o nadchodzących zmianach i umożliwiały zakładanie lokat z kapitalizacją dzienną o terminie zapadalności powyżej 31 marca br.
Wyrwy po depozytach antypodatkowych prawdopodobnie nie uda się również załatać zwolnionymi z 19-proc. podatku polisami lokacyjnymi. Ich podaż już teraz jest ograniczona (polisolokaty oferuje niespełna 10 banków) i nie zanosi się na znaczną poprawę w najbliższym czasie. Towarzystwa ubezpieczeniowe, które odpowiadają za tworzenie polis lokacyjnych, niebawem staną przed wyższymi wymogami kapitałowymi co ogranicza ich możliwości w zakresie opakowywania depozytów w ubezpieczenia na życie i dożycie. Najlepsze polisolokaty (w Banku Ochrony Środowiska, Deutsche Banku i DnB Nord) dają zarobić tyle co zwykła lokata terminowa na 6-6,5 proc. brutto w skali roku, czyli wciąż mniej niż można było zarobić na antybelkach. Na dodatek środki zgromadzone na polisach lokacyjnych mają niższe gwarancje niż oszczędności zgromadzone w bankach.
Począwszy od lutego br. wyższymi zyskami kusi również Minister Finansów na obligacjach skarbowych. W marcowej ofercie dziesięciolatki dają zarobić 6,5 proc. w pierwszym rocznym okresie odsetkowym. Po roku, w celu ustalenia oprocentowania inflacja zostanie powiększona o 2,75 pkt proc. Ciekawie na tle bankowych lokat wygląda również oferta czteroletnich obligacji. W pierwszym roku ich oprocentowanie wynosi 5,5 proc., a w kolejnych latach będzie ustalane w oparciu o inflację powiększoną o 2,25 pkt proc. marży. Papiery dwu- i trzyletnie dają zarobić zauważalnie mniej, odpowiednio 4,75 i 5,01 proc. Stawka dwulatek jest stała, a oprocentowanie obligacji trzyletnich zmienia się co pół roku i jest równe sześciomiesięcznej stawce WIBOR. Bez wątpienia aktualna oferta dziesięcioletnich obligacji wygląda atrakcyjnie na tle bankowych lokat. Można mieć jednak duże wątpliwości czy resort finansów powinien za pieniądze podatników rywalizować z instytucjami komercyjnymi. Na dłuższą metę może to być sytuacja nie do zaakceptowania przez obywateli, którzy jednocześnie są nabywcami tych papierów.
Wśród powszechnie dostępnych, uważanych za bezpieczne i popularnych sposobów oszczędzania nie ma rozwiązań, które zagwarantowałyby zyski na poziomie najlepszych lokat antypodatkowych z oprocentowaniem znacznie powyżej 7 proc. brutto. Bankowcy, mimo że kreatywni, prawdopodobnie nie znajdą nowego sposobu na omijanie podatku. Nie tylko dlatego, że skutecznie zamknięto dotychczasowe luki w ordynacji podatkowej, ale również z powodu Komisji Nadzoru Finansowego, która nieprzychylnym okiem patrzy na wszelkie pomysły celowego omijania podatku Belki. W opinii nadzorcy może to być nie tylko destabilizujące dla systemu bankowego, ale również znacznie odbiegające od standardów etycznych.
Michał Sadrak, Open Finance
Źródło: Open Finance