Rynek walutowy na te dane nie zareagował, ale niewątpliwie nie przeszkadzało to złotemu w podjęciu próby odrabiania strat z piątku. Nie zostały odrobione, ale złoty zachowywał się bardzo dobrze nie tracąc, w stosunku do piątku, mimo wzmocnienia dolara do euro. Taka siła złotego powinna się nadal utrzymywać, ale mała aktywność rynków w tym tygodniu powinna sprzyjać stabilizacji waluty.
WGPW w poniedziałek znowu nie miała wyboru. Spadające indeksy na innych giełdach prowadziły i u nas rynek na południe. Trochę śmieszne było to, że drożały akcje sektora surowcowego (szczególnie paliwowego), ale wspominałem w poniedziałek, że w grze były już styczniowe kontrakty na ropę, co (nieco sztucznie) zapewniało wzrost ceny ropy o ponad 2 dolary. Poza tym pomagało to, że na skutek fuzji drożały akcje w sektorze surowcowym w całej Europie. Najgorzej wyglądał sektor bankowy. Podaż była generalnie umiarkowana, a WIG20 krążył wokół ważnego wsparcia na 3.100 pkt. Widać było jednak, że bardzo spokojne zachowanie giełd europejskich, na których sytuacja ciągle się poprawiała, dawało szansę bykom. Doskonałym pretekstem były dla nich bardzo dobre dane makro i to po nich właśnie indeksy ruszyły mocniej na północ.
Sesję WIG20 zakończył bez zmian w stosunku do piątku, ale indeks cenowy, TechWig czy MidWig wzrosły. Zdrożały również kontrakty. Nie widziałbym tego jako zapowiedzi powrotu do hossy, ale raczej przejścia do konsolidacji nad 3.100 pkt. Jeśli nie zajdzie coś nadzwyczajnego to powinniśmy w tym stanie (między 3.100 a 3.220 pkt.) pozostać do końca tygodnia. Jeśli utrzymają się nocne wzrosty cen surowców (niewielkie) to dzisiaj jest szansa na umiarkowany wzrost WIG20.
Rozpoczął się jeden z najmniej aktywnych tygodni
W poniedziałek rynki akcji w Eurolandzie musiały wybrać, czy idą za Amerykanami, których zdaje się nic nie niepokoić, czy za Azjatami, których amerykańskie spowolnienie niepokoi bardzo mocno. Wybrano drogę pośrednią – indeksy spadały, ale przekonania w tych spadkach widać nie było. Nieznacznie rósł też kurs EUR/USD. Im bliżej było do otwarcia sesji w USA tym lepiej wyglądały europejskie rynki akcji i w końcu indeksy wzrosły.
Rozpoczęliśmy w USA tydzień, który zazwyczaj jest jednym z najmniej aktywnych tygodni roku z powodu czwartkowego Dnia Dziękczynienia. Amerykanie myślami są już przy rodzinnych, zastawionych stołach i myślą bardziej o indyku niż o inwestycjach. W poniedziałek nie było publikacji istotnych dla rynku raportów. Owszem, dowiedzieliśmy się, jaki był w październiku indeks amerykańskich wskaźników wyprzedających (LEI), ale te dane już od dawna są całkowicie lekceważone. Dla porządku odnotujmy, że indeks wzrósł, chociaż mniej niż oczekiwano, ale dane z poprzedniego miesiąca zweryfikowano w górę. Były to dane neutralne, co widać po zachowaniu rynków obligacji i walutowego. Rentowność obligacji spadała tak jakby dane były słabe, a dolar się wzmocnił tak jakby były dobre. Dla zachowania giełd akcji ten raport nie miał żadnego znaczenia.
Rynek surowcowy też nie bardzo wiedział, co ma robić. Najbardziej ciekawie wyglądały notowania ropy, bo po zmianie serii kontraktów wyglądało tak, jakby ich cena wzrosła o ponad 3 procent, a tak naprawdę spadła o 0,3 proc. Równie kosmetyczne były zmiany na rynku miedzi i złota. Obawiam się, że taka sytuacja może utrzymywać się do końca tygodnia.
Rynek akcji nie zważał na zachowanie giełd azjatyckich, które zdecydowanie bardziej przejęły się amerykańskim spowolnieniem niż sami Amerykanie. Piątkowa reakcja, a raczej brak reakcji na fatalne dane z rynku nieruchomości umocnił w obozie byków przekonanie o tym, że są niezwyciężone. Pomagały posiadaczom akcji liczne fuzje i przejęcia. Phelps Dodge zostanie przejęty przez Freeport-McMoRan Copper & Gold za prawie 25,9 mld USD (największe przejęcie w tym segmencie w historii). Podnosiło to ceny firm surowcowych, mimo spadku cen surowców. Poza tym Bank of America za 3,3 mld USD kupuje US Trust. Gracze zakładają, że jeśli ktoś płaci takie pieniądze to znaczy, że firmy są warte jeszcze więcej. Tyle tylko, że przedsiębiorcy bardzo często się mylą, a w szczytach hossy jest najwięcej fuzji i przejęć. Ale kto by o tym chciał na tym etapie pamiętać.
Szkodził indeksom raport sieci sprzedaży detalicznej Loews – zysk był wyższy od prognoz, ale sprzedaż rozczarowała. Pomagał spółkom sektora technologicznego Microsoft, którego rating podniósł Credit Suisse. Indeksy jednak były w zasadzie bez kierunku. Rozpoczęły sesję spadkiem, który bardzo szybko zamienił się na umiarkowaną zwyżkę, a na dwie godziny przed końcem sesji indeksy znowu zaczęły spadać. Zakończenie było neutralne i bardzo typowe dla tak dziwnego tygodnia. Dzisiaj w kalendarium jest zupełnie pusto. Wszyscy będą czekali już na długi weekend w USA. Trudno spodziewać się czegoś innego niż marazm, który zresztą zapewne potrwa do końca tygodnia.