Dodatkowo należy oczywiście wspomnieć o jednoczesnym mocnym osłabieniu się złotego, będącym swoistym potwierdzeniem wycofywania się inwestorów zagranicznych. Chociaż akurat w tym przypadku wiązałbym to wczorajsze osłabienie raczej z wymianą PLN przez podmioty typu Franklin Templeton czy Goldman Sachs, pochodząca z ostatnich sprzedaży pakietowych akcji Pekao SA i Ciechu, niż z kolejną wyprzedażą akcji przez inwestorów zagranicznych. Słabo zachowywały się przede wszystkim spółki z branży medialnej – Agora i TVN, ale mocno dostało się również pozostałym. Wczorajszy spadek cen ropy o ponad 3,5% sugeruje, że mimo mocnych spadków w dniu wczorajszym spółek paliwowych tj. PKN Orlen czy Lotos, to one właśnie będą w dniu dzisiejszym kontynuatorem wczorajszych zdarzeń. W przypadków banków z kolei decydującym będzie przyszły tydzień publikacji wyników za IV kwartał zeszłego roku.
Rynek rozpędza się na dobre i pozostaje nam właściwie pytanie gdzie się to wszystko skończy. Odpowiedź nie jest prosta, dlatego, że mimo mocnej już korekty na indeksie WIG 20, pozostałe indeksy zachowują się całkiem nieźle. Dla indeksu WIG 20 kluczowym wsparciem powinny być moim zdaniem okolice 3200 pkt, gdzie oczekiwałbym juz jakiejś większej reakcji strony popytowej. Brak takiej reakcji, a nawet wystąpienie reakcji odwrotnej – realokacja portfeli inwestorów indywidualnych spowodowana oczekiwaniem wystąpienia głębszej korekty – mogłoby spowodować spadek indeksu do wielomiesięcznej linii wsparcia przebiegającej teraz w okolicach 2950 – 3000 pkt na indeksie WIG 20.
Obecna korektę mógłby wyhamować dużo wcześniej powrót optymizmu na rynek amerykański czy rynki azjatyckie, ale jak na razie nie widać, aby inwestorzy zza oceanu kwapili się do kupowania akcji. Wczorajsze spadki indeksów giełd amerykańskich czy dzisiejsze niemrawe zachowanie rynków azjatyckich nie dają obecnie nadziei na „pomoc” z zewnątrz i pozostaje nam liczyć na to, że ostatni napływ środków do funduszy inwestycyjnych, szczególnie tych akcyjnych, nie został do końca przez zarządzających skonsumowany, i że w oczekiwaniu na korektę zgromadzili oni środki na potencjalnie tańsze zakupy. Jeżeli tak faktycznie jest to mogliby stanowić siłę, która przy niedużych jak na razie obrotach mogłaby powstrzymać nasz rynek przed zbyt mocną korektą, a nawet znacząco ją skrócić.