Co dla wielu może być zaskakujące, Zakład Ubezpieczeń Społecznych jest dużo starszy, niż to się może wydawać. Właśnie skończył 75 lat. Na przestrzeni czasu przechodził rewolucyjne zmiany, urastając dziś do rangi jednej z największych instytucji publicznych w kraju. Równocześnie żadna inna instytucja nie wzbudza tylu emocji i kontrowersji.
Zacznijmy od początku
Idea nowoczesnych ubezpieczeń społecznych narodziła się w głowie niemieckiego kanclerza Otto von Bismarcka w 1880 roku. W Polsce zalążek systemu ubezpieczeń społecznych powstał już w 1920 r. na mocy ustawy o obowiązkowym ubezpieczeniu na wypadek choroby. W ciągu następnych piętnastu lat wprowadzono przepisy o ubezpieczeniu na wypadek braku pracy, jednolite ubezpieczenie pracowników umysłowych, ubezpieczenia na wypadek choroby i macierzyństwa oraz na wypadek niezdolności do pracy lub śmierci w wyniku wypadku przy pracy.
Ujednolicenie systemu przyniosło dopiero rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z 24 października 1934 r. o zmianie ustawy o ubezpieczeniu społecznym. 5 odrębnych instytucji – Izbę Ubezpieczeń Społecznych, Zakład Ubezpieczenia na Wypadek Choroby, Zakład Ubezpieczenia od Wypadków, Zakład Ubezpieczeń Pracowników Umysłowych i Zakład Ubezpieczenia Emerytalnego Robotników połączono w jedną, pod nazwą Zakład Ubezpieczeń Społecznych, z siedzibą w Warszawie. Od tego momentu w ubiegłą sobotę minęło 75 lat.
Ubezpieczenia społeczne nie dość społeczne
ZUS funkcjonował nawet w trakcie II wojny światowej. Pierwszą rewolucję w systemie ubezpieczeń społecznych wprowadzili dopiero komuniści w 1955 r. ZUS został zlikwidowany a zarządzanie wypłatą emerytur i rent powierzono Ministrowi Pracy i Opieki Społecznej, pozostałe zadania ZUS – składki, ustalanie obowiązku ubezpieczenia, zasiłki – przejęły związki zawodowe.
Reforma okazała się katastrofą. Niewydolna administracja PRL-owska nie była w stanie sprostać zadaniom, które do tej pory wypełniał ZUS. Już w pięć lat po wchłonięciu środków Zakładu przez budżet, komunistyczny rząd wycofał się z całej reformy. W 1960 r. ZUS został reaktywowany i bez większych perturbacji, mimo zmiany ustroju, dotrwał prawie do końca XX wieku.
Rewolucyjna Reforma Roku 1999
Najpoważniejsze zmiany, wielokrotnie omawiane i dyskutowane, przyszły w 1999 r., kiedy to system ubezpieczeń społecznych upodobniono do zreformowanego systemu chilijskiego, w którym każdy ubezpieczony posiada indywidualne konto emerytalne, a wysokość jego świadczeń zależeć będzie od wysokości zgromadzonych środków.
Mimo zachwytu nad zmianami urzędników i instytucji finansowych, które z zarządzania świadczeniami emerytów stworzyły sobie źródło utrzymania, reforma nie spełniła nadziei jakie pokładała w niej kilkudziesięciomilionowa rzesza klientów Zakładu. Przymusowo gromadzony całe życie na kontach emerytalnych majątek wciąż nie może być dziedziczony, fundusze działające w ramach II filaru pobierają prowizję od zgromadzonych środków a nie wypracowanych (najczęściej skromnych) zysków, a cały system wciąż jest deficytowy i utrzymuje się z komercyjnych kredytów bankowych, finansując z drugiej strony przez wykup obligacji deficyt budżetu państwa, za odsetki którego zapłacimy my sami.
ZUS dziś
Po 75 latach funkcjonowania Zakład Ubezpieczeń Społecznych jest jedną z najważniejszych instytucji w państwie. Obsługuje blisko 2 miliony płatników, 7 milionów świadczeniobiorców i 24 miliony ubezpieczonych, rocznie gromadzi i wypłaca ponad 120 miliardów złotych, łącznie administrując prawie połową zasobów pieniężnych naszego kraju. W każdym miesiącu system informatyczny ZUS-u (KSI) wykonuje 40 mld obliczeń, w tym ponad 100 mln operacji księgowych. Za zadania te odpowiada Centrala Zakładu, 42 oddziały, 218 inspektoratów i 65 biur terenowych, w których pracuje blisko 48 tysięcy osób.
Tak ogromna struktura i odpowiedzialność łączy się z wieloma zarzutami dotyczącymi niegospodarności i nadużyć. Przypomnieć wystarczy zakupy nieruchomości o wartości 11 mln zł za 25 mln zł, kłopotliwą informatyzację Zakładu przez Prokom, inwestycje w kolejne gmachy i centra obliczeniowe, których przepych stał się tematem wielu publikacji medialnych, kontrowersyjne przetargi takie jak zorganizowany pod koniec 2008 r. na zakup 130 tys. dyskietek, czy chociażby niedawne zatrzymanie prezesa Zakładu pod zarzutem korupcji.
Quo Vadis ZUS?
To co dla osób interesujących się tematem przymusowych ubezpieczeń społecznych nie jest żadną tajemnicą, dla opinii publicznej wciąż jest stwierdzeniem z pogranicza politycznego pieniactwa i teorii spiskowych – ZUS nie przetrwa. Nie bez bolesnych reform, które finansować będą następne pokolenia. Faktów nie da się oszukać.
Bieżące wypłaty emerytur finansowane są z pieniędzy obecnie pracujących. Struktura demograficzna, a w szczególności spadający przyrost naturalny, pokazują że katastrofa systemu to tylko kwestia czasu. Do 2050 r., jeżeli nie będą miały miejsca konflikty zbrojne, albo epidemie, wg danych ONZ Polska straci do 20 proc. ludności, a liczba ludzi w wieku poprodukcyjnym będzie jeszcze wyższa niż dziś.
O tym, że wiek emerytalny trzeba będzie wydłużać, a wysokość świadczeń emerytalnych obniżać, mówi się coraz głośniej. Dowodem na to jest sobotnia wypowiedź szefa doradców premiera Michała Boniego, który zapowiedział że wydłużenie wieku emerytalnego do 67 lat jest kwestią czasu. Wcześniej nastąpi zrównanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn do 65 lat pracy. Dziś panie kończą aktywność zawodową w wieku 60 lat.
System, który powstał w Niemczech prawie 130 lat temu w obecnych warunkach jest zupełnie niewydolny. Gdy był projektowany, przeciętna długość życia wynosiła 45 lat, przyrost naturalny był dodatni, pracownik zaczynał opłacać składki najczęściej już w wieku kilkunastu lat, a ubezpieczenie otrzymywał dopiero po ukończeniu 70 lat. Paradoksalnie system, który stworzył fundamenty pod niemieckie państwo dobrobytu, dziś stał się jego kamieniem u szyi.
Być może to marne pocieszenie, ale wg najbardziej wiarygodnych obliczeń, zanim ZUS ogłosi niewypłacalność, będziemy mogli oglądać upadek niemieckiego ubezpieczeniowego kolosa. U naszych zachodnich sąsiadów mimo prób reformowania systemu wobec starzenia się społeczeństwa problem nie znika. Sama obsługa odsetek od zadłużenia państwowego systemu opieki społecznej dławi potencjał niemieckiej ekonomii. Jak widać nie tylko Amerykanie żyją na kredyt….
Nasz rodzimy Zakład Ubezpieczeń Społecznych tymczasem lojalnie informuje, że w najbliższych 5 latach na wypłaty świadczeń może braknąć nawet 333 mld zł, które dla dalszego działania ZUS-u znaleźć się będą musiały w budżecie. Później świadczeniobiorców będzie jeszcze więcej, a pieniędzy jeszcze mniej…
ZUS kończy 75 lat. Jednak wobec tak pesymistycznych scenariuszy, życzenie mu 100 lat, byłoby chyba nietaktem…
Jarosław Ryba / Bankier.pl
Źródło: Bankier.pl