Liczba rachunków internetowych prowadzonych przez biura maklerskie przekroczyła 120 tys. – wynika z informacji zebranych przez „Rz” od brokerów. To o ponad 35 tys. więcej w porównaniu z kwietniem 2005 r., kiedy po raz ostatni dziennik zbierał takie dane. Szybko rosnąca liczba internetowych rachunków inwestycyjnych to zasługa hossy, nowych ofert publicznych, a także pochodna rosnącego znaczenia Internetu w gospodarce i sektorze finansowym.
Według badań prowadzonych przez warszawską giełdę w połowie zeszłego roku za około 1/3 obrotów na giełdzie odpowiadają inwestorzy indywidualni posługujący się siecią. W przypadku rynku akcji było to prawie 30 proc., zaś na rynku kontraktów drobni inwestorzy co drugą transakcję zawierali poprzez globalną sieć WWW.
Zebrane przez „Rz” informacje wskazują, iż od badania przeprowadzonego przez giełdę znaczenie Internetu w transakcjach inwestorów indywidualnych jeszcze wzrosło, choć jest różne w przypadku poszczególnych biur. Jak powiedział „Rz” dyrektor Ryszard Sikora z ING Securities, udział transakcji internetowych w obrotach realizowanych przez indywidualnych inwestorów wynosi aż 75 proc. w przypadku kontraktów i 50 proc. w przypadku akcji. – Obroty generowane przez naszych klientów w 2005 r. za pośrednictwem internetowego serwisu transakcyjnego bmBGŻ.net stanowiły 15 proc. w przypadku rynku akcji i opcji oraz 20 proc. w przypadku rynku kontraktów terminowych – mówi Marek Jaczewski z Biura Maklerskiego BGŻ. W krakowskim Penetratorze Internet zapewnia około 10 proc. obrotów.