Lektura bankowych cenników może być drogą przez mękę. Dokumenty zawierają kilkadziesiąt stron, setki przepisów i odniesień do drobnego druku. Po skrupulatnej analizie stron internetowych kilkudziesięciu banków przygotowaliśmy listę niechlubnych praktyk, najczęściej utrudniających klientom odszukanie potrzebnych informacji.
W Kodeksie Etyki Bankowej, który znajdziemy na stronie Związku Banków Polskich możemy przeczytać: „(…) informacje o świadczonych usługach, a także umowy, dokumenty bankowe i pisma kierowane do klientów, powinny być formułowane w sposób precyzyjny, zrozumiały i przejrzysty”. Setki stron i przypisów małym drukiem, oraz niezrozumiała terminologia mogą poddawać pod wątpliwość realizację przez banki tego zalecenia.
Na przykład klient PKO BP, który będzie chciał odnaleźć opłatę w archiwalnym cenniku, musi pobrać na swój komputer plik ZIP o wadze 5,5 MB. Po jego rozpakowaniu otrzyma 36 plików PDF – łącznie 95 stron. Tyle samo stron ma cennik Banku Pekao składający się z 6 plików PDF. W ING taryfa liczy 64 strony, w mBanku – 62, a w Banku Zachodnim WBK – 48.
Cenniki składają się z tabel, a tabele zawierają przypisy. Przez to lektura staje się uciążliwa i niewygodna. Weźmy pod lupę cennik Banku Millennium dotyczący kont osobistych. Rozdział liczy 5 stron. Pierwsze 2,5 strony to tabele, drugie tyle to przypisy i wyjaśnienia. W dwustronicowym cenniku dla kart znalazło się 21 przypisów. W mBanku na 62 stronach cennika znajdziemy 278 przypisów, a w Alior Banku na 53 stronach taryfy dla kont i kredytów odnawialnych przypisów jest 150.