W piątek synoptycy spodziewają się rekordowych mrozów, co przełoży się na znaczny wzrost zapotrzebowania na ciepło. Tylko w jeden dzień za ogrzewanie domu czy mieszkania możemy zapłacić kilkadziesiąt złotych! W przypadku niedużych domów ogrzewanych gazem może to być ponad 50 zł.
Choć za oknem już panuje trzaskający mróz, a na przystankach pojawiły się koksowniki, to zima nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Zgodnie z prognozami portalu pogodynka.pl, jutro ma być jeszcze zimniej. W Warszawie słupek rtęci opadnie do 23. kreski poniżej zera. W Krakowie temperatura spadnie do -25 stopni, w Gdańsku do -23 stopni, a we Wrocławiu i Poznaniu do -18 stopni Celsjusza.
60 złotych za dzień mrozu
Oczywiście, im niższa temperatura za oknem, tym wyższe rachunki za ogrzewanie mieszkania lub domu. Jeden dzień trzaskających mrozów może oznaczać koszty ogrzewania na poziomie kilkudziesięciu złotych. Przykładowo, za ogrzanie przeciętnie ocieplonego domu z lat 90., o powierzchni 150 m kw., który ma piec gazowy, trzeba byłoby zapłacić 63 zł, gdyby temperatura w ciągu doby wahała się w granicach od minus 25 do minus 30 stopni. Gdyby do ogrzewania tego samego domu był wykorzystywany relatywnie tańszy węgiel, to za jeden dzień ciepła trzeba byłoby zapłacić 35 złotych. W takich samych warunkach atmosferycznych mieszkaniec lokalu o powierzchni 50 m kw. w wielkiej płycie powinien liczyć się z kosztem rzędu 29 złotych dziennie.
To przykład dość ekstremalny w naszym klimacie. Przy założeniu prognozowanych w Warszawie mrozów w ciągu kolejnej doby, czyli -23 stopni w nocy, -17 w ciągu dnia, właściciel modelowego domu ogrzewanego gazem musiałby się liczyć z kosztem rzędu 53 złotych. W przypadku węgla byłoby to 30 złotych, a w przypadku sieci miejskiej – 32 złote. Koszt ogrzania mieszkania o powierzchni 50 m kw. w bloku z wielkiej płyty wyniósłby natomiast około 24 złotych.
… i trzykrotnie mniej w całym sezonie
Takie stawki oznaczają dwu- a nawet trzykrotny wzrost kosztu ogrzewania względem średniej dla całego okresu grzewczego. W normalnych warunkach roczny koszt ogrzania przeciętnego mieszkania o powierzchni 50 m kw. w bloku z wielkiej płyty, dla przyjętych założeń (szczegółowo poniżej), wynosi 2,2 tys. zł. Gdyby przyjąć, że okres grzewczy ma 230 dni, to oznaczałoby to dobowy koszt ogrzewania na poziomie 10 złotych. Jest to wynik o trzy razy niższy od szacunkowego kosztu ogrzewania, gdy słupek rtęci znajduje się na trzydziestej kresce poniżej zera.
Dla porównania, przeciętne szacunkowe koszty ogrzewania modelowego domu wynoszą w normalnych warunkach od 4,9 tys. zł w przypadku ogrzewania gazem do 2,7 tysiąca rocznie w przypadku wykorzystania węgla. Oznacza to dzienny koszt ogrzewania w sezonie grzewczym na poziomie od 21 złotych dziennie w przypadku „błękitnego paliwa”, do 12 złotych dla „czarnego złota”.
Dotychczas sezon był łaskawy
Przeciętnie w latach 1980 – 2004 największe zapotrzebowanie na energię cieplną przypadało na styczeń. Jest więc nadzieja, że już niedługo „najgorętszy sezon grzewczy” będziemy mieli za sobą. Nikłym pocieszeniem dla ponoszących obecnie wyższe koszty ogrzewania jest też fakt, że dotychczasowa zima nie była zbyt sroga. Na przykład w Warszawie tegoroczne zapotrzebowanie na ciepło było w okresie od września do stycznia o 15,1% niższe niż średnio w latach 1980 – 2004 – wynika z szacunków Home Broker. Nie musi to jednak oznaczać, że w tym roku rachunki za ogrzewanie będą o 15% niższe. Po pierwsze fakt, że dotychczas zima była łagodna, nie oznacza, że tak będzie do końca sezonu grzewczego. Po drugie ,w międzyczasie wzrosły ceny gazu i węgla. Do obliczeń posłużyły dane publikowane przez firmę Viessmann w maju. Według GUS od tego czasu ceny gazu wzrosły do grudnia o 7,5%. W efekcie uwzględniając spadek zapotrzebowania na ciepło i wzrost cen gazu można w tym roku liczyć na oszczędność na poziomie 8,7%. Węgiel zdrożał o 6,5%, przez co potencjalna 15-proc. oszczędność topnieje do 9,6%. W najlepszej sytuacji są osoby, które ogrzewając nieruchomość korzystają z usług ciepłowni. W ich przypadku GUS szacuje wzrost cen na 2,9%. Koszt ogrzania nieruchomości po uwzględnieniu dotychczasowego spadku zapotrzebowania na ciepło może być o 12,6% niższy niż przed rokiem.
W jaki sposób oszacowane zostało zapotrzebowanie na ciepło?
Wbrew pozorom jest to łatwe zadanie. Wystarczą dokładne dane o panujących na zewnątrz temperaturach. Jak bowiem na łamach portalu ogrzewnictwo.pl dowodzi mgr inż. Józef Dopke, w sposób liniowy zużycie gazu do ogrzania pomieszczeń zależy od liczby „stopniodni”. Jest to miara pokazująca o ile stopni Celsjusza dziennie średnia temperatura za oknem jest niższa od tej optymalnej, która nie wymaga używania grzejników. W poszczególnych rejonach świata stosuje się różne sposoby obliczania liczby „stopniodni”. Zgodnie z metodologią Eurostatu, ważne są dwa poziomy temperatury – 15 i 18 stopni. Przy obliczaniu „stopniodni” pod uwagę brane są tylko takie dni, w których za oknem panuje mniej niż 15 stopni Celsjusza (średnia z temperatury maksymalnej i minimalnej danego dnia). Liczbę „stopniodni” określa się wtedy licząc o ile za oknem jest ich mniej, niż wtedy, gdy słupek rtęci dochodzi do 18 stopni Celsjusza.
Korzystając z tej metodologii można obliczyć, że od początku września (tradycyjnie uważanego za początek okresu grzewczego), do końca stycznia, łączna liczba stopniodni wyniosła w Warszawie 1753. Biorąc pod uwagę średnią z 25 lat (od 1980 roku) w tym samym czasie liczba stopniodni powinna wynieść 2064. Oznaczałoby to, że dotychczasowe zużycie ciepła może być o 15,1% niższe niż wynikałoby ze średniej.
Zaprezentowane w raporcie obliczenia są wynikiem wielu założeń. W konkretnych przypadkach koszty ogrzewania mogą się znacznie różnić. O ich wysokości decyduje bowiem wiele czynników takich jak na przykład: indywidualne przyzwyczajenia użytkownika ciepła, lokalizacja nieruchomości, ekspozycja na światło, przenikalność przegród, cena paliwa grzewczego i sprawność instalacji.
Źródło: Home Broker