Według danych GUS w tym roku oddano do użytku około 10 procent więcej mieszkań niż w poprzednim, jednak w 2010 roku możemy zanotować spadek nawet o 20 procent. Co to oznacza dla szukających własnego M? W najgorszym wypadku podwyżkę cen.
Jednak jak zapewniają specjaliści tak być nie musi. Duża liczba lokali oddawanych do użytku w tym roku, to pokłosie boomu budowlanego sprzed dwóch lat, ponieważ mniej więcej tyle trwa zrealizowanie inwestycji.
Zeszłoroczne problemy na rynku zaowocowały mniejszą liczbą przedsięwzięć budowlanych, co z pewnością przełoży się na mniejszą liczbę nowych mieszkań w roku 2011. Jednak nie musi to oznaczać paniki na rynku – braki te zostaną uzupełnione przez mieszkania, które już powstały i tylko czekają na lokatorów. Słowa te potwierdza Katarzyna Zielińska, specjalista ds. reklamy Marma Polskie Folie – inwestora ukończonego już Osiedla z Gwiazdami w podwarszawskim Józefosławiu:
– Coraz częściej spotykamy się z opinią Klientów, że do naszego osiedla przekonało ich to, że jest to inwestycja po pierwsze ukończona, po drugie z czystą hipoteką, co dla banków jest bardzo mocnym argumentem w przydzielaniu kredytu.
I tutaj dochodzimy do clue problemu – każdy zapas kiedyś się skończy i w tej sytuacji spore pole do popisu mają banki, które dobrą polityką kredytową, zarówno wobec deweloperów, jak i przeciętnych Kowalskich, mogą skutecznie stymulować rynek i nie dopuścić do kolejnej fali niedoboru mieszkań, a przez to wzrostu cen.
Pierwsze kroki w tym kierunku poczynił również rząd, rozszerzając bardzo popularny program „Rodzina na swoim” na osoby samotne.
Utrzymanie obu tendencji z pewnością pozwoli uniknąć kolejnego cenowego szaleństwa, które co prawda dobrze znamy, jednak niekoniecznie za nim tęsknimy.
Źródło: inplusPR