Liczba ubezpieczonych na życie wzrosła o 21%, a z polis zdrowotnych korzysta kilkanaście procent więcej. Za realną ochronę Polacy są gotowi zapłacić więcej. Przekroczyliśmy barierę składki za 100 zł. W ubezpieczeniach na życie chcemy wyższych sum ubezpieczenia i oczekujemy dodatkowych pakietów ochronnych. W polisach zdrowotnych zwracamy uwagę na możliwość refundacji kosztów leczenia poza siecią partnerów ubezpieczyciela.

Ubezpieczenie grupowe na życie i zdrowotne kolejny rok cieszą się rosnącą popularnością. Dane statystyczne publikowane przez Komisję Nadzoru Finansowego pokazują, że już w połowie tego roku liczba ubezpieczonych w ramach grupowych ubezpieczeń na życie wzrosła o 21% rok do roku, czyli o prawie 2,5 mln osób. Kilkunastoprocentową dynamiką wzrostu z roku na rok cieszą się także grupowe ubezpieczenia zdrowotne, wynika z analizy statystyk Polskiej Izby Ubezpieczeń z ostatnich kilku lat. Na koniec 2024 r. było to 12,2%, a rok wcześniej było to 14% więcej.
– Choć nie mamy jeszcze oficjalnych informacji na temat sytuacji rynkowej pod koniec roku, to moje obserwacje zachowań przedsiębiorców i ubezpieczonych potwierdzają ostatnie dostępne dane. Wynika to przede wszystkim z rosnącej świadomości ubezpieczeniowej polskich pracowników. Chcą oni ochrony, a ubezpieczenie grupowe przygotowane przez pracodawcę jest dla wielu jedynym ubezpieczeniem ochronnym, które posiadają. W związku z tym uważniej niż wcześniej analizują zakres i poziom ochrony. Co więcej, w wielu programach grupowych przekroczyliśmy już barierę 100 zł składki, która jeszcze parę lat temu wydawała się nie do pokonania. Co ciekawe, chęć utrzymania składki na niższym poziomie, nawet w ubezpieczeniach, za które pracownicy płacą z własnej kieszeni, widzę przede wszystkim po stronie pracodawców. Niejednokrotnie spotkałem się w ostatnich miesiącach z sytuacjami, w których pracodawca uważał, że proponowany przez nas wyższy wariant ubezpieczenia wzbudzi zainteresowanie wyłącznie kadry kierowniczej i większość pracowników wybierze opcję podstawową. Po czym okazywało się, że wybrało go nawet 30-40% załogi. To dobitnie pokazuje, że pracownicy chcą dobrej ochrony i są gotowi za nią więcej zapłacić – zauważa Tomasz Kaniewski, Dyrektor Biura Ubezpieczeń na Życie w EIB SA.
Wyższe sumy i umowy dodatkowe najważniejsze w życiówkach
W ciągu ostatnich lat narasta po stronie pracowników zapotrzebowanie na wyższy poziom i jakość ochrony. Wynika to z dwóch czynników. Po pierwsze, rośnie świadomość, jak ważnym wsparciem może być ubezpieczenie na życie w razie poważnego zachorowania, utraty zdolności do pracy czy śmierci członka rodziny. Niestety, większość Polaków nie posiada oszczędności wystarczających na zmierzenie się z poważnymi problemami zdrowotnymi i związanym z tym wzrostem kosztów i spadkiem zarobków w gospodarstwie domowym. Po drugie, pracownicy zdają sobie sprawę, że standardowe dotychczas sumy ubezpieczenia w grupówkach na poziomie nieprzekraczającym 100 tys. zł, nie oferują obecnie wystarczającego wsparcia. Oczekują zatem o wiele wyższych sum ubezpieczenia, szczególnie że w przypadku wielu firm nie były one aktualizowane od lat.
– Grupowe ubezpieczenia na życie to dziś rozbudowane produkty obejmujące szereg zdarzeń najważniejszych z perspektywy pracownika. Pokrywają najważniejsze ryzyka, wypadki i poważne zachorowania. Jednak w każdej firmie znajdą się grupy osób, dla których zakres ubezpieczenia będzie niewystarczający. Jednym będzie w nim brakować świadczeń rodzinnych, innym, wzmocnienia zakresu ryzyk onkologicznych, a jeszcze kolejnym, rozbudowanej opieki kardiologicznej. Dlatego większość ubezpieczycieli oferuje szereg pakietów dodatkowych, które pracownicy mogą dołączyć do swojego ubezpieczenia, tak, żeby jak najlepiej odpowiadało ich potrzebom. Przyszłość grupowych ubezpieczeń na życie będzie się zatem opierała na dwóch czynnikach – wzrastających sumach ubezpieczenia i liczbie wybieranych przez pracowników pakietów dodatkowej ochrony – wskazuje Tomasz Kaniewski z EIB SA.
Warto także zauważyć, że w momencie, kiedy pracownicy mają możliwość wyboru i dopasowania ubezpieczenia grupowego do swoich potrzeb (suma ubezpieczenia i pakiety dodatkowe), to są z niego bardziej zadowoleni.
Refundacja decyduje o jakości ubezpieczeń zdrowotnych
Od wielu lat dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne cieszą się wysoką popularnością. Wynika to przede wszystkim z faktu, że coraz więcej osób chce lub jest zmuszona korzystać z prywatnej opieki medycznej w związku z długimi kolejkami do świadczeń publicznych. To doprowadziło jednak do sytuacji, w której i w niepublicznych placówkach medycznych zaczynają tworzyć się zatory i pojawiać problemy z szybką dostępnością niektórych konsultacji specjalistycznych. Wynika to zarówno z rosnącego zapotrzebowania na usługi prywatne, jak i braków kadrowych w systemie opieki zdrowotnej (publicznym i prywatnym). Według danych statystycznych Naczelnej Izby Lekarskiej w Warszawie (stan na koniec października 2025 r.) mamy zaledwie 164 971 lekarzy i 43 105 dentystów wykonujących zawód. Mamy więc sytuację, w której liczba niektórych specjalistów w całej Polsce nie przekracza nawet 2 tysięcy osób, jak np. w przypadku alergologów (1529), urologów (1541) czy endokrynologów (1828).
– W związku z tym coraz więcej towarzystw ubezpieczeniowych rozszerza możliwość refundacji kosztów leczenia poza siecią współpracujących z nimi placówek medycznych. Ta opcja jeszcze niedawno była zarezerwowana wyłącznie dla najwyższych wariantów ubezpieczenia, a nawet jeśli była uwzględniona w podstawowych, to zakładała jedynie niski procent refundacji. Teraz 90% refundacji kosztów leczenia nawet w „najniższym” wariancie polisy staje się pożądanym rozwiązaniem. Spodziewam się też, że za jakiś czas pojawią się nawet warianty ubezpieczenia, które będą bazowały wyłącznie na refundacji kosztów poniesionych samodzielnie przez ubezpieczonych. Czy jednak będą cieszyły się popularnością – to już inna kwestia, którą czas zweryfikuje – dodaje Tomasz Kaniewski z EIB SA.
W przypadku ubezpieczeń zdrowotnych przyzwyczailiśmy się do kompleksowej obsługi, którą zapewnia nam ubezpieczyciel, czyli do zamawiania świadczeń przez infolinię i braku płatności w placówce. W przypadku refundacji kosztów leczenia, to po stronie pacjenta będzie umówienie wizyty, zapłata za usługę i zgromadzenie dokumentacji księgowej, którą przedstawi ubezpieczycielowi do rozliczenia. Po to rozwiązanie sięgają zatem przede wszystkim osoby, którym wyjątkowo zależy na szybkim podjęciu leczenia lub są przyzwyczajeni do opieki w konkretnych placówkach lub konsultacji z konkretnymi specjalistami.
Źródło: EIB SA.
