„W najbliższą sobotę, 14 lutego, mBank chce spotkać się ze zbuntowanymi klientami, którzy spłacają kredyty hipoteczne we frankach szwajcarskich. Ich złość z tygodnia na tydzień narasta: przez wysokie oprocentowanie i zawrotnie drogiego franka coraz więcej osób zaczyna mieć poważne kłopoty ze spłacaniem kredytu […]”, pisze dziennik.
Roman Jamiołkowski, szef biura prasowego BRE Banku zapewnia, że mBank na spotkanie przygotowuje kilka korzystnych propozycji. Przyznaje jednak, że na tą najbardziej oczekiwaną – czyli obniżenie oprocentowania – klienci nie mają co liczyć.
„Zbuntowanych klientów propozycja mBanku rozjuszyła. – Po co w takim razie mam jechać do Łodzi w walentynki? Posłuchać, co mają do powiedzenia? Przecież o zmianie warunków i tak nie będzie mowy! – irytuje się Lenny77. Jest też oburzony żądaniem banku, żeby osoby, które chcą wziąć udział w rozmowach, podawały swoje dokładne dane, w tym PESEL. Obawia się, że to ułatwi bankowi karanie buntowników. Jamiołkowski z BRE Banku tłumaczy, że to standardowe procedury bezpieczeństwa. – Żadnych sankcji wobec uczestników rozmów nie będzie – zapewnia. Mimo to chętnych jest niewielu: mBank może przyjąć ponad 40 osób, ale do tej pory zgłosiło się zaledwie 11.”, czytamy w „Gazecie”.
Poszkodowani w całej sprawie są klienci, którzy zaciagneli kredyty przed wrześniem 2006 roku. W ich przypadku oprocentowanie jest ustalane decyzją zarządu i jest nawet dwukrotnie wyższe niż przy kredytach udzielonych później, w oparciu o LIBOR. Bank zaproponował klientom zmianę umów i przejście na nowe warunki, ale jednocześnie ustalił wysokie marże.
Więcej szczegółów w „Gazecie Wyborczej” w artykule „Obrażeni na bankozaura”.
Na podstawie: Nina