Pod koniec ubiegłego roku, blisko połowa ankietowanych przez instytut CIMA angielskich firm z najbardziej zagrożonych sektorów spodziewała się redukcji zatrudnienia. Na pierwszy ogień pójdą pracownicy tymczasowi i zewnętrzni konsultanci. To duża zmiana i zaskoczenie dla całego rynku, ponieważ dane z poprzedniego półrocza mówiły, że liczba zatrudnionych wzrośnie o 40% a nie spadnie.
Jest to efekt słabnących wyników sprzedaży, które deklaruje co trzecia firma w Wielkiej Brytanii. W Polsce to dopiero początek skutków kryzysu, a już widać pierwsze objawy recesji. Według szacunkowych danych Ministerstwa Pracy RP, na koniec 2008 roku stopa bezrobocia wzrosła do 9,5% z 9,1%.
Z nowym rokiem, w dobie ogarniającego nas kryzysu, większość światowej czołówki korporacji przygotowuje się do wdrożenia lub kończy opracowywać nowe strategie funkcjonowania ich przedsiębiorstwa. W Polsce duża liczba przedsiębiorców nie reaguje jeszcze na zmiany wynikające ze zbliżających się konsekwencji kryzysu. Część firm przygotowując się do bardziej agresywnej reakcji rynku kapitałowego, zaczyna gromadzić gotówkę ograniczając koszty utrzymania swojej działalności.
– Zmiana strategii to obecnie wymóg, a nie fanaberia. Konieczne jest wprowadzenie ograniczenia kosztów we wszelkich obojętnych dla poprawnego funkcjonowania firmy obszarach prowadzonej działalności. Celem tych zmian jest po pierwsze przetrwanie ciężkich czasów i utrzymanie się na rynku, a po drugie zbudowanie przewagi konkurencyjnej. Właśnie z tych powodów należy zachować szczególną ostrożność i redukować tylko zbędne i mało perspektywiczne obciążenia dla budżetu naszej firmy. Uważam, że w tych ciężkich czasach jakie nastały, to właśnie wyszkoleni specjaliści będą stanowili o przyszłości każdego przedsiębiorstwa i jego sile rynkowej. Z tą myślą należy podejmować ewentualne decyzje o redukcji personelu – mówi Thierry Iovane, Dyrektor na Europę i Amerykę Łacińską CIMA (Chartered Institute of Management Accountants).
W wielu polskich firmach rozpoczęły się już redukcję, a w innych trwają do nich przygotowania. Z szacunków Ministerstwa Pracy wynika, że na koniec 2008r. bezrobotnych było 1.474,4 tys. osób, a wzrost bezrobocia odnotowano we wszystkich województwach. Ponadto do urzędów pracy zgłoszono 46,3 tys. ofert pracy, 23,5 proc. mniej niż w listopadzie. Pozytywnie nastrajają oceny specjalistów Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową, którzy mówią iż z końcem 2009 roku odnotujemy spadek lub ustabilizowanie się poziomu bezrobocia
w Polsce. Instytut wydał taką prognozę, biorąc pod uwagę opóźnienia z jakimi rynek pracy reaguje na sytuację ekonomiczną i gospodarkę krajową.
Jednym z najważniejszych zagrożeń dla polskich pracowników jest ewentualne ograniczenie inwestycji w sektorze przedsiębiorstw i związana z nimi minimalizacja wzrostu zatrudnienia. Kolejną kwestią może być powrót na szerszą skalę Polaków pracujących za granicą. Warto podkreślić, że taka sytuacja będzie mieć miejsce tylko w sytuacji głębokiej i długotrwałej recesji w krajach, gdzie przebywa większość Polaków (Irlandia, Anglia).
Za redukcjami na rynku pracy pójdą kolejnych „cięcia” kosztów. Gros przedsiębiorstw decyduje się na zminimalizowanie wydatków na marketing, poszukiwanie nowych rynków zbytu czy nawet tworzenie nowych produktów. Naturalnym zachowaniem dla każdego przedsiębiorcy jest ograniczanie kosztów w momencie, większej niż jest zakładana, straty firmy. Pytanie tylko czy jest to postępowanie efektywne i w dłuższej perspektywie słuszne. Według zachodnich strategii biznesu zdecydowanie nie.
– Nowe strategie rynkowe powinny zachowywać złoty środek pomiędzy ograniczeniem zbędnych kosztów i zachowaniem gotówki a zbytnim optymizmem i przeinwestowaniem projektów zbędnych dla przyszłości firmy. Ponad wszystko, jednak należy spojrzeć na biznes długofalowo i zdać sobie sprawę, że każdy kryzys musi mieć swój koniec. Mając to na uwadze należy zastanawiać się nad ewentualną redukcją zatrudnienia, cięciem kosztów zewnętrznych czy też ograniczeniem wydatków na marketing. Jeśli będziemy przekonani o słuszności naszej decyzji w długiej perspektywie, musimy podjąć te nawet najbardziej zdecydowane i mało popularne decyzje. Polacy już wkrótce zmierzą się z widmem lub skutkami kryzysu. Czy będą przygotowani do niego właściwie, zależy głównie od nich samych. CIMA radzi oprzeć swoją strategię o zdrowy rozsądek i inwestycje w ludzi, którzy są źródłem sukcesów każdego przedsiębiorstwa. – dodaje Thierry Iovane.
W drugiej połowie ubiegłego roku niemal wszystkie rynki Europy Zachodniej przechodziły ciężkie chwile odnotowując coraz bardziej anormalne zachowania w obszarze ekonomi i gospodarki. Globalny kryzys odcisnął swoje piętno nawet na największych graczach rynku. W celu wyróżnienia się i podjęcia konkurencyjnej walki, po tzw. przesileniu się informacji o globalnej oszczędności przedsiębiorców, część z nich zaczęła deklarować nie tylko, że zagwarantuje pensje i liczbę zatrudnionych na tym samym poziomie, także zwiększy wydatki na marketing i wzmacnianie pozytywnego wizerunku swojej firmy. Za tą ideą, poszli kolejni gracze rynkowi dokładając strategię inwestycji w zasoby ludzkie, powiększając budżety szkoleniowe dla swoich pracowników. Poparciem tej tezy jest przykład Wielkiej Brytanii, w której w sondażu przeprowadzonym pod koniec ubiegłego roku przez instytut CIMA, niespełna ¾ wiodących marek, jako element wyróżniający ich na tle konkurencji, planuje nie redukować lub nawet zwiększyć wydatki na marketing i szkolenia pracowników. Dodatkowo, angielskie „TOP” przedsiębiorstwa dość śmiało ogłaszają nowe strategie inwestycyjne, które mają wyprowadzić ich firmy z finansowego dołka. Powiększają tym samym nakłady inwestycyjne i tylko 5% z nich przyznaje, że zamierza ciąć wydatki na rozwój nowych produktów. – Pozwala to mieć nadzieję, że kryzys nie dotknie w 100% globalnej gospodarki i skończy się szybciej niż sądzimy. – dodaje Iovane.
Źródło: Vision Group