Z kolei WIG wzrósł na otwarciu o 2,7 proc. Również złoty, choć wciąż bardzo słaby, przynajmniej na chwilę obronił się przed dalszymi spadkami.
– Tak duże wzrosty na polskim parkiecie to między innymi wynik tego, że w ostatni piątek nasza giełda nie pracowała – mówi Ignacy Suchodolski, doradca inwestycyjny z domu maklerskiego ECM. – Teraz nadrabiamy wzrosty, które wówczas miały miejsce na europejskich giełdach, a także w Stanach Zjednoczonych – dodaje.
Zdaniem Suchodolskiego w styczniu możemy spodziewać się odbicia na giełdzie, choć o powrocie hossy na razie trzeba zapomnieć. – Z jednej strony inwestorzy są przekonani, że najgorsza fala kryzysu finansowego jest już za nami – przyznaje doradca. – Z drugiej jednak strony w pierwszym kwartale spółki będą pokazywać dość słabe wyniki za ostatni kwartał ubiegłego roku. To może nieco popsuć nastroje – dodaje.
Początek roku przyniósł wczoraj również niewielkie uspokojenie dużych spadków złotego. – Polska waluta wciąż jest bardzo słaba i na razie nie ma co spodziewać się znacznego odreagowania – przyznaje jednak Marek Rogalski, główny analityk domu maklerskiego First International Traders. Wczoraj za euro trzeba było zapłacić 4,14 zł, dolar podskoczył do poziomu 3,05 zł. Z kolei frank szwajcarski kosztował 2,75 zł.
Analitycy podkreślają, że wczoraj europejska waluta zaczęła wyraźnie tracić na wartości wobec dolara. To m.in. wynik oczekiwań inwestorów, którzy spodziewają się kolejnego cięcia stóp procentowych w strefie euro.
Na posiedzeniu zaplanowanym na 15 stycznia Europejski Bank Centralny najprawdopodobniej zdecyduje o kolejnej obniżce stóp procentowych o 0,25-0,5 pkt proc. do poziomu 2-2,25 proc. O skali cięć mogą przesądzić dane o grudniowej inflacji w strefie euro, które zostaną opublikowane dzisiaj. Prognozy mówią o inflacji na poziomie 1,8 proc., co pozwoliłoby na większe obniżki stóp w Eurolandzie.
Także w Polsce styczeń najprawdopodobniej przyniesie kolejną obniżkę stóp procentowych. Analitycy spodziewają się, że cięcie nie będzie tak duże jak w styczniu, ale może sięgnąć 0,5 pkt proc. do 4,50 proc.
Łukasz Pałka