Do końca czerwca trwają zapisy na akcje firmy eCard. To znana chyba wszystkim robiącym w internecie zakupy firma rozliczająca płatności on-line. Według szacunków ma w tym rynku około 90% udział. Wybierając się na warszawski parkiet eCard wdraża ciekawą innowację. Już teraz można stwierdzić, że może ona odmienić polski rynek kapitałowy i ponownie otworzyć go na indywidualnych inwestorów.Czasy, kiedy na akcje jednej spółki zapisywało się kilkaset tysięcy osób minęły bezpowrotnie wraz z wejściem na giełdę Banku Śląskiego. Potem zainteresowanie giełdą szybko spadło, a po tych czasach świetności pozostały tylko martwe rachunki w domach maklerskich. Ostatnim hitem sezonu okazały się fundusze inwestycyjne, które są dostępne praktycznie w każdym okienku bankowym. Nie oznacza to, że indywidualni inwestorzy zupełnie zrezygnowali z samodzielnej gry na giełdzie. Wręcz przeciwnie. Cały czas stanowią znaczącą i ważną część tego rynku. Co więcej wydaje się, że ich pozycja wcale nie musi ulegać marginalizacji. Wręcz przeciwnie. Podobnie jak na Zachodzie, kluczem do sukcesu jest internet i internetowe rachunki maklerskie. Pozwalają one inwestować nawet stosunkowo małe kwoty. A tutaj jak wiadomo – ziarnko do ziarnka… Zapewne w ten sposób rozumował mBank i MultiBank wprowadzając bezpłatne w prowadzeniu rachunki maklerskie. Może nie zachwycają one funkcjonalnością, ale do prostego inwestowania na giełdzie są jak znalazł.
O ile problem taniego w utrzymaniu rachunku jest już w tym momencie rozwiązany, to problem w przypadku oferty pierwotnej pozostaje. Wielu drobnych inwestorów chętnie zainwestowałoby nawet kilkaset złotych w akcje wchodzących na parkiet spółek. Problem w tym, że do tej pory było to dość trudne. Jeśli firma nie jest wprowadzana przez dom maklerski, w którym klient ma rachunek, to przy nawet większych kwotach, wielu osobom po prostu nie chce się specjalnie wybierać do POKu. Tym samym, jeśli chcą stać się akcjonariuszami danej spółki, muszą poczekać na jej wejście na giełdę.
Jak się jednak okazuje można to teraz łatwo rozwiązać. Na własnym przykładzie, przecierając szlaki, chce to udowodnić firma eCard. Na jej akcje, poza tradycyjnymi domami maklerskimi, może zapisać się każdy internauta. Co więcej nigdzie nie trzeba iść, ani nic fizycznie podpisywać. Wszystko załatwia się przez internet! To całkowita nowość. Taka sama, jaką kiedyś było drukowanie faktur generowanych w internecie. Coś, co obecnie jest czymś naturalnym, było kiedyś trudne do zaakceptowania przez klientów, księgowych, urzędy, itp. Ktoś jednak musiał być pierwszy, zinterpretować obowiązujące przepisy, a potem lawina już ruszyła i nie było możliwości jej zatrzymania. Tak też może być i w tym przypadku.
Na czym polega ta innowacja? eCard dostarcza znane wszystkim rozwiązanie ePrzelewy. W ramach tej usługi agreguje siedem systemów internetowej płatności, oferowanych przez różne banki. Dzięki temu internauta może zapłacić za usługę lub towar natychmiast, bez potrzeby posiadania karty płatniczej. Tym razem odbiorcą nie jest sklep internetowy, a dom maklerski Capital Partners. I najciekawsze. Akcje eCardu można kupić w ciągu paru minut. Nie ruszając się z domu, sprzed własnego komputera. Co ważne – nie musimy mieć nawet rachunku w tym domu maklerskim. Nic nie stoi oczywiście na przeszkodzie, żeby zakupione akcje znalazły się na naszym rachunku maklerskim prowadzonym przez jakiś inny DM. Wystarczy wypełnić prosty formularz i skorzystać z ePrzelewu. Akurat w tym przypadku zapłacić mogą jedynie klienci mBanku, bo tylko ten bank zdołał w szybkim czasie dostosować swój mTransfer. W przyszłości nic nie stoi jednak na przeszkodzie, żeby akcje kupić mogli klienci wszystkich siedmiu instytucji. Razem to jakieś trzy miliony osób! Bez podpisywania tony papierów, za pośrednictwem znanego i łatwego w obsłudze przelewu internetowego.
eCard po dokładnym przestudiowaniu obowiązującego prawa zdecydował się, na trzeba przyznać, bardzo odważny ruch. Chociaż nie ma co liczyć, że dzięki udostępnieniu takiego kanału sprzedaży, sprzeda się w tym przypadku wiele akcji, to ważniejsze jest jednak przetarcie szlaku. I to na własnym przykładzie. W ten sposób funkcjonuje Inteligo, bardzo podobnie można kupić obligacje Skarbu Państwa. Od tego momentu będzie można kupować też nie tylko akcje w czasie IPO, ale na przykład również ich dodatkowe emisje. Możliwości może byćwięcej. To ciekawy i tani sposób na sprzedaż… obligacji emitowanych przez duże (i małe) instytucje. Do tej pory były one kierowane przede wszystkim do klientów instytucjonalnych. Tylko czasami mogli się na nie załapać klienci bankowości prywatnej. Dzięki nowince wdrożonej przez eCard, takie papiery, obok akcji, mogą trafić pod przysłowiowe strzechy. Nie trzeba już nigdzie jeździć, czy specjalnie zakładać nowego rachunku maklerskiego. Przy nawet kilkudziesięciu tysiącach z teoretycznie kilku milionów chętnych, nowy kanał dystrybucji może stać się ważną drogą pozyskiwania kapitału. Od dawna też wiadomo, że dla niektórych spółek giełda jest idealnym sposobem na zwiększenie publicity. Nawet jeśli sama emisja skierowana do internetowej drobnicy nie będzie tańsza, to nie wolno przecenić jej efektów reklamowych. Dlatego też może się wkrótce okazać, że eCard i DM Capital Partners, lub każdy inny, który będzie chciał wdrożyć tę technologię, będzie miał dużo roboty.
I na koniec o samej technologii… Wykorzystano tutaj wszystko to, co już było dostępne. Zinterpretowano tylko obowiązujące zapisy prawne. Jak widać, interpretacja okazała się słuszna. Wszystko działa, chociaż z naszych informacji wynika, że całe wdrożenie trwało dosłownie kilkanaście dni. A zatem nie pozostaje nic, tylko kupować tą drogą akcje nowych firm.
Jako znani betatesterzy oczywiście musieliśmy spróbować. Limit jest niski – wystarczy 20 złotych i aktywny rachunek w mBanku. Polecamy, ciekawa zabawa! Po pierwszym dniu trwania zapisów mieliśmy numer 68. Jak na razie słabo, no ale nie o to w tym przypadku chodzi.