W piątek sesja w USA nie odbywała się z powodu sobotniego Święta Niepodległości. Pozostawione same sobie rynki europejskie cierpiały przez to na mniejszą aktywność i brak jednoznacznego kierunku. Piątkowy początek dnia na parkietach był jeszcze neutralny, ale spokój nie trwał długo, ponieważ przy minimalnej aktywności inwestorów niewielkie pogorszenie sytuacji na zachodnich parkietach doprowadziło do jednoprocentowej przeceny na GPW. Mały obrót pozwalał na dowolne rzucanie indeksem, więc już po chwili spadki zamieniły się we wzrosty, a następnie rynek przeszedł na czerwoną stronę i notował nowe dzienne minima.
WIG20 wiernie kopiował zachowanie niemieckiego rynku, który zupełnie nie reagował na indeksy PMI opisujące sektor usług w poszczególnych krajach strefy euro. Te zgodnie z prognozami utrzymują się poniżej poziomu 50 pkt., który to rozdziela rozwój gospodarczy od recesji. W niewielkim stopniu negatywnie na handel wpłynął raport o wielkości spadku sprzedaży detalicznej w maju w strefie euro. Roczny spadek sięgnął aż 3,3 proc. a nie prognozowane 2,6 proc. Jedyną pozytywną informacją dnia był indeks PMI dla sektora usług z Wielkiej Brytanii, który choć gorszy od prognoz jako jedyny wyniósł aż 51,6 pkt. To już przynajmniej symboliczny wzrost.
W trackie dnia podaż dominowała na niemal wszystkich rynkach europejskich, a na WIG20 jej drugie uderzenie sprowadziło indeks na odległość zaledwie 6 punktów powyżej bariery czerwcowych minimów. Patrząc na szeroki rynek sytuacja nie wyglądała tak źle jednak największym ciężarem dla indeksu było pięć największych spółek na których podaż miała absolutną przewagę. Szczególnie negatywnie wyróżniał się KGHM tracący 2,5 proc.
Ostatecznie spadek WIG20 sięgnął 0,7 proc. za które odpowiadały największe spółki. Z obrotem ponad 830 mln złotych sesja była odrobinę ciekawsza niż można było się spodziewać na początku, ale zawdzięczamy to tylko ocieraniu się indeksu o ważne minima, czego nie można traktować jako pozytywnego sygnału na przyszłość. Negatywną informacją jest też fakt, że cały tydzień WIG20 zakończył spadkiem o 1,6 proc. i zamknął się na najniższym poziomie od początku czerwca. Jednocześnie był to trzeci spadkowy tydzień z rzędu, ale dla poszukiwaczy dobrej nowiny można powiedzieć, że ostatnio taka zła passa miała miejsce w lutym, a po niej rynek w trzy miesiące wzrósł o 50 proc.
W rozpoczynającym się tygodniu scenariusz nagłego odbicia jest jednak mało prawdopodobny. Ostatnie spadki i narastająca kumulacja negatywnych nastrojów powinna doprowadzić do testu czerwcowych dziennych minimów (1815 pkt.), a następnie poziomu majowej konsolidacji (1770 pkt.), czyli dokładnie miejsca gdzie obecnie znajduje się 200-sesyjna średnia. Do obrony tej bariery byki powinny się szczególnie przyłożyć jeżeli chcą zakończyć trwającą korektę. Dzisiejsza publikacja indeksu ISM-usługi ze Stanów opisującego stan 80 proc. gospodarki amerykańskiej będzie zaledwie 20 min przed końcem krajowej sesji, a to powinno wprowadzić zamieszanie na fixingu. Ponownie więc ostatnie chwile okażą się decydujące.
Paweł Cymcyk, Analityk, A-Z Finanse
Źródło: AZ Finanse