Miniony tydzień w bankach: hiszpański Banco Santander likwiduje markę AIG Banku i zapowiada rebranding BZ WBK. Klientów wielkopolskiego banku ze zmianą barw będzie oswajał aktor Antonio Banderas. PKO Bank Polski wybiera nowego-starego prezesa, a Ministerstwo Gospodarki kontynuuje krucjatę przeciwko bankowym spreadom.
Z początkiem marca hiszpański Santander Consumer Bank wchłonął AIG Bank Polska. Kolejnym bankiem, który już wkrótce trafi w ręce Hiszpanów, jest BZ WBK. W najbliższych latach również i ta marka zniknie z rynku, a proces rebrandingu rozpocznie się już w przyszłym roku. Ze względów kosztowych zostanie on rozłożony na kilka lat. Wkrótce wszystkie zielone placówki BZWBK zostaną przemalowane na czerwień Santandera.
Ze zmianą barw klubowych będzie oswajał polskich klientów Antonio Banderas, hiszpański aktor znany m.in. z takich filmów jak Desperado czy Maska Zorro. Tym samym nowy spot BZ WBK wpisze się w koncepcję poprzednich reklam banku, w których udział wzięli celebryci o międzynarodowej sławie. Wcześniej swojej twarzy użyczyli angielski komik John Cleese, amerykański aktor Danny DeVito i gwiazda francuskiego kina Gerard Depardieu.
Silny inwestor w BZ WBK
Wejście Santandera do BZ WBK oznacza, że bank zyska silnego inwestora – Santander jest największą grupą finansową w Hiszpanii i Ameryce Łacińskiej. Jest także jednym z największych banków w strefie euro. Pozwoli to na pewno na dalszy dynamiczny rozwój BZ WBK, zwłaszcza że nasz rynek jest jednym z kluczowych dla Hiszpanów. Dla klientów będzie to oznaczać rozwój oferty produktowej i wprowadzenie nowych usług.
Hiszpanie znani są jednak z szybkich i bezkompromisowych ruchów. W roku 2009 po szybkiej analizie warunków biznesowych, zamknęli w Polsce sieć blisko 50 oddziałów Santander Consumer Banku. Pracę straciło wówczas 200 osób. Niemal z dnia na dzień zrezygnowali też ze sprzedaży kredytów mieszkaniowych. Jeszcze kilka tygodni temu deklarowali, że na razie nie zamierzają likwidować marki BZ WBK, podczas gdy w tym tygodniu oficjalnie ogłosili zamiar rebrandingu.
PKO BP wybrał prezesa
W mijającym tygodniu rada nadzorcza PKO Banku Polskiego wybrała prezesa banku na kolejną kadencję. Konkurs nie zakończył się niespodzianką. Przez najbliższe trzy lata w fotelu szefa największego banku w Polsce nadal będzie zasiadał Zbigniew Jagiełło. Kieruje on bankiem od jesieni 2009 r., kiedy w połowie kadencji przejął stery po Jerzym Pruskim.
W konkursie o stanowisko prezesa zarządu pokonał trzech innych rywali: Wojciecha Papieraka, wiceprezesa odpowiedzialnego za pion detaliczny oraz – według doniesieńRzeczpospolitej – Sławomira Lachowskiego, byłego prezesa BRE Banku (twórcę mBanku) i Mirosława Bonieckiego, byłego wiceprezesa Banku BPH.
Kontynuacja obranego kursu
Wybór Jagiełły na kolejną kadencję to raczej dobry znak dla banku, który w ostatnich latach złapał wiatr w żagle. Pozwoli to kontynuować obraną strategię i zachować ciągłość działania. Przez ostatnie lata bank niemal co chwilę zmieniał osobę trzymającą ster. Od 2006 roku stanowisko to zajmowali kolejno Sławomir Skrzypek, Marek Głuchowski, Rafał Juszczak, Jerzy Pruski i Wojciech Papierak. To także dowód na to, że Jagiełło ma poparcie akcjonariuszy, czyli Skarbu Państwa.
Przez ostatnie półtora roku PKO BP rozwinął mocno segment korporacyjny, stając się głównym bankiem finansującym polskich przedsiębiorców. Udało się także rozruszać skostniałą ofertę detaliczną. Dokonano reaktywacji internetowego banku Inteligo, wprowadzając szereg innowacyjnych produktów, i rozpoczęto prace nad przeniesieniem programu Szkolnych Kas Oszczędnościowych do internetu. Lada moment w ofercie PKO BP pojawią się także nowe pakiety kont osobistych, a z pojawiających się na rynku informacji wynika, że bank poważnie przymierza się do odświeżenia swojej marki.
Zbliża się koniec bankowych spreadów?
Ministerstwo Gospodarki jest mocno zdeterminowane, by uregulować kwestię spreadów, czyli różnicy między kursem zakupu waluty a kursem sprzedaży przy walutowychkredytach hipotecznych, na której dodatkowo zarabiają banki. W tym tygodniu odbyła się konferencja na temat założeń do zmian w ustawie Prawo bankowe. Resort proponuje, by podczas przeliczania raty kredytu uwzględniać średni kurs Narodowego Banku Polskiego z dnia poprzedzającego dzień spłaty.
Bankom pomysł ministerstwa niezbyt się podoba. Przedstawiciele Związku Banków Polskich argumentują, że może on ograniczyć możliwość kształtowania cen i pogorszyć tym samym konkurencyjność na rynku hipotek. Ceny kredytów wzrosną, a w skrajnym scenariuszu może to nawet oznaczać, że banki w ogóle wycofają się z kredytów walutowych. Dlaczego? Bo też nie kupują waluty po kursie NBP i musiałyby dokładać do biznesu. Inna sprawa, że niektóre instytucje wykorzystują spready jako sposób na dodatkowy zarobek. U rekordzistów różnica między kursem zakupu a kursem sprzedaży waluty sięga nawet kilkunastu procent, co w znaczący sposób podnosi rzeczywisty koszt kredytu.
Według resortu, ograniczenie możliwości dowolnego kształtowania przez banki poziomu spreadu zwiększy przejrzystość zasad spłaty kredytu i ułatwi porównywanie kosztów kredytów hipotecznych denominowanych lub indeksowanych w walutach obcych. W ocenie Ministerstwa Gospodarki, zastosowanie średniego kursu NBP, nie spowoduje też negatywnych konsekwencji dla sektora bankowego. Poziom rentowności poszczególnych produktów bankowych określają bowiem marże i prowizje, których projektowana regulacja nie dotyczy.
Źródło: Bankier.pl