„- Skala odpływu oszczędności, szczególnie depozytów przedsiębiorstw, jest niepokojąca – ocenia Maciej Reluga, główny ekonomista Banku Zachodniego WBK. Tej wyrwy nie są w stanie zasypać pieniądze gospodarstw domowych, bo te w kwietniu na lokatach odłożyły tylko 850 mln zł.”, czytamy.
„- To są bardzo złe wiadomości, bo oszczędności to dla banków jedyne źródło pieniędzy, z których mogą potem udzielać kredytów – ostrzega Jacek Wiśniewski, główny ekonomista Raiffeisen Banku. Przypomina, że już rok temu wartość kredytów przekroczyła sumę zgromadzonych w bankach depozytów. A kryzys sprawił, że przepaść między kredytami i depozytami dramatycznie urosła – pod koniec kwietnia przekraczała już 90 mld zł.”, podaje dziennik.
„- Większość firm nie chce pożyczać na inwestycje, bo zrezygnowały z projektów rozwojowych. Dramatem jest to, że teraz banki odcinają firmy od kredytów obrotowych, dzięki którym firmy finansują swoją bieżącą działalność – ostrzega Ryszard Petru, ekonomista SGH. Tłumaczy, że to pierwszy krok do zatorów płatniczych, które paraliżują przepływ pieniądza w gospodarce. – Co z tego, że firma działa w branży, której – teoretycznie – kryzys nie dotyka. Jeżeli jej kontrahenci przestaną płacić w terminie, to ona też szybko zacznie mieć kłopoty z płynnością – mówi Petru.”, czytamy dalej.
W wyniku kryzysu banki przykręciły kurek z kredytami dla firm. Tymczasem przedsiębiorcy potrzebują pieniędzy nie tylko na nowe inwestycje, ale także na dokończenie już rozpoczętych. Wiele firm musi też uregulować sprawy związane z opcjami walutowymi. Sytuacja robi się coraz bardziej niepokojąca, ponieważ wkrótce bankom może zabraknąć pieniędzy na kredyty.
Więcej na ten temat w „Gazecie Wyborczej”.
Na podstawie: Nina Hałabuz