„Wielu dłużników chciałoby się oddłużyć, ale nie stracić przy tym mieszkania. – Gdy dowiadują się, że stracą nie tylko wszystkie składniki majątku, lecz również mieszkanie, to często sami rezygnują z wniesienia wniosku, a nawet wycofują już wniesiony – mówi Marcin Krawczyk, przewodniczący X Wydziału Gospodarczego do Spraw Upadłościowych i Naprawczych dla Warszawy- -Mokotowa”, czytamy w „Gazecie Prawnej”.
„Sędziowie twierdzą, że wnioski nie spełniają kryteriów. Po rozpoznaniu sądy oddalają je, bo dłużnicy nie mają pieniędzy na pokrycie kosztów postępowania, nie mogą też choćby częściowo spłacić wierzycieli. Wiele wniosków zostało odrzuconych, gdyż konsumenci byli zadłużeni tylko u jednego wierzyciela, albo prawomocnie zwróconych, bo wnioski były niekompletne i nie zostały uzupełnione”, pisze „Gazeta Prawna”.
Przepisy o upadłości konsumenckiej weszły w życie 31 marca 2009 roku. Mają zastosowanie tylko do osób fizycznych nie prowadzących działalności gospodarczej. Upadłość może być ogłoszona tylko, jeżeli dłużnik stał się niewypłacalny skutek wyjątkowych i niezależnych od niego okoliczności. Osoba zadłużona musi postawić do dyspozycji syndykowi cały swój majątek, łącznie z nieruchomościami. Ze środków uzyskanych ze sprzedaży mieszkania otrzyma jednak równowartość czynszu na wynajem innego lokalu przez rok. Jeżeli po likwidacji masy upadłościowej, nadal pozostają zaległości, dłużnik może spłacać je przez nawet pięć kolejnych lat.
Więcej na ten temat w dzisiejszej „Gazecie Prawnej”, w artykule Małgorzaty Piaseckiej-Sobkiewicz „Upadłość konsumencka tylko dla bogatych”.
ng