Według mnie spadek liczby pozwoleń nie jest zbyt duży. Jest wyhamowanie, ale to nadal o 50 proc. więcej niż w 2006 roku. Trzeba mieć świadomość, że 2007 rok był wyjątkowo dobry – wydano wówczas ok. 250 tys. pozwoleń – uważa Lechosław Nykiel z Katedry Inwestycji i Nieruchomości Uniwersytetu Łódzkiego.
Dużo gorzej sytuację ocenia Zbigniew Bachman, dyrektor Izby Przemysłowo-Handlowej Budownictwa.
– Już w kwietniu było widać, że coś złego dzieje się w budownictwie, więc wiele osób i firm, mimo że kupiło ziemię, nie wystąpiło o pozwolenie budowlane. Nie dziwi mnie ten spadek liczby wydanych pozwoleń – twierdzi Bachman.
Według samych przedsiębiorców sytuacja w budownictwie jest jednak gorsza, niż wskazywałaby na to liczba wydanych pozwoleń budowlanych.
– Jest wiele inwestycji, które mają pozwolenia na budowę, ale nie są uruchamiane ze względu na problemy związane z ich finansowaniem – mówi Józef Zubelewicz, prezes firmy Erbud.
Z danych GUS wynika, że w tej chwili w budowie jest ponad 710 tys. mieszkań, co oznacza wzrost w stosunku do ubiegłego roku o prawie 4 proc. Zdaniem specjalistów ten wskaźnik nie pokazuje jednak realnej sytuacji w budownictwie. Zwiększenie liczby mieszkań w budowie oznacza albo wydłużenie realnego czasu inwestycji, albo celowe działanie inwestorów, którzy już mieszkają w wybudowanym domu, ale ze względów podatkowych wolą nie zgłaszać zakończenia prac. W grudniu aż 21 proc. firm budowlanych odczuło pogorszenie koniunktury i mniejszy popyt na swoje usługi. Przewidywania firm na nadchodzące miesiące także są pesymistyczne. Z analiz GUS wynika, że tak złej sytuacji w budownictwie nie było od 2005 roku. Przedsiębiorcy liczą się z koniecznością spadku cen i niestety zapowiadają też zwolnienia pracowników. 11 proc. firm budowlanych ocenia, że ich zdolności produkcyjne są w tej chwili zbyt duże w stosunku do oczekiwanego popytu na ich usługi w najbliższym roku.
Gazeta Prawna 24.12.2008 (251) – forsal.pl – str.A5
Roman Grzyb