7 tys. to standard
Od połowy tego roku ceny nie rosną już tak gwałtownie, a w wielu miejscach widoczny jest nawet nieznaczny spadek. W ostatnim czasie wzrosty zanotowano jedynie w Warszawie i Krakowie, gdzie za metr kwadratowy należy zapłacić średnio ok. 9 – 10 tys. Jednak w większości polskich miast cena ta kształtuje się na średnim poziomie powyżej 7 tys. złotych. Tak jest między innymi w Poznaniu – gdzie od kilku miesięcy nie uległa zmianie oraz we Wrocławiu i Trójmieście, gdzie w ostatnim czasie zanotowano ich spadek.
Cena większa niż wartość
Jest to wynik między innymi znacznego przewartościowania rynku. – W tym roku ceny osiągnęły już niezwykle wysoki poziom, a większość mieszkań sprzedawana była znacznie powyżej ich rzeczywistej wartości – tłumaczy Jacek Głazik, ekspert emFinanse, Doradcy Finansowi. – Dotyczy to przede wszystkim lokali kilkunasto- i kilkudziesięcioletnich budowanych w tak zwanej „wielkiej płycie”. Cena za metr kwadratowy kształtująca się na poziomie 7 – 9 tys. złotych w takich przypadkach to zdecydowanie za dużo.
Mniejsze zainteresowanie
– Kupujący zaczęli zdawać sobie z tego sprawę. Wielu z nich zaczęło wstrzymywać się z decyzją kupna, wiedząc, że zakup małej kawalerki to nieopłacalna inwestycja – tłumaczy Jacek Głazik. – A to z kolei wpłynęło na sprzedających, którzy obniżają ceny wywoławcze sprzedawanych nieruchomości.
Nadal jednak są one zbyt wysokie i niewielu kupujących stać na taki wydatek. – Do tej pory wielu zainteresowanych decydowało się na ich sfinansowanie za pomocą kredytu. Jednak obecnie coraz mniej osób posiada wystarczająca zdolność kredytową na zaciągnięcie tak wysokiego zadłużenia – podkreśla ekspert emFinanse.
Banki coraz mniej elastyczne
Na sytuację na rynku nieruchomości wpływ mają także same instytucje finansowe, które niechętnie łagodzą kryteria przyznawania kredytów hipotecznych. – Jeszcze na początku bieżącego roku banki obniżały oprocentowanie i marże oraz znacznie wydłużały okres spłaty zadłużenia, aby przyciągnąć jak największą liczbę potencjalnych klientów – podsumowuje Jacek Głazik, ekspert emFinanse. – Obecnie strategia zmieniła się. Banki wprowadzają promocje, nie zmieniając jednak na stałe podstawowych parametrów. Co więcej niektóre z nich w ostatnim czasie nawet je zaostrzyły. Te działania powodują, że coraz mniej osób ma możliwość zaciągnięcia kredytów hipotecznych.
Zahamowanie na rynku
Wszystkie te elementy przyczyniają się do zahamowania wzrostu cen nieruchomości, a tendencja ta utrzymywać się będzie przez najbliższe miesiące. – Spadki będą widoczne przede wszystkim na rynku wtórnym zwłaszcza w przypadku znacznie przewartościowanych mieszkań w tzw. „wielkiej płycie” oraz w wiekowych kamienicach – podkreśla Jacek Głazik z emFinanse, Doradcy Finansowi.
