Wraz z rozpoczęciem sezonu budowlanego, oprócz pozytywnych sygnałów płynących z branży budowlanej – między innymi powoli rosnącej (od drugiej połowy 2010 r.) liczby zleceń – pojawiają się także sygnały o słabej płynności finansowej wielu firm budowlanych (a w ślad za tym – także zaopatrujących ich dostawców).
Obserwowany wiosenny wzrost zamówień… a także spadki
Według ostatnich doniesień, z powrotem nabierają tempa inwestycje mieszkaniowe deweloperów, głównie notowanych na rynku publicznym – mających z reguły dzięki temu lepszy dostęp do źródeł finansowania. Dobrze sprzedawały się mieszkania z puli inwestycji rozpoczynanych w większości przypadków jeszcze przed załamaniem rynku. W międzyczasie spadły ceny usług budowlanych, dzięki czemu deweloperzy mogą się spodziewać dobrego wyniku finansowego mimo niewielkiego spadku cen mieszkań. Czynnikiem zwiększającym popyt może być premiowanie w rządowym programie Rodzina na swoim dopłat wyłącznie do nowych lokali, z kolei inne zmiany w nim zawarte (m.in. granice wiekowe beneficjentów) zapewne będą hamować popyt na takie kredyty (a więc i popyt na mieszkania). Jednak to nie inwestycje mieszkaniowe, ale inwestycje przedsiębiorstw oraz inwestycje infrastrukturalne decydują o obliczu branży…
Spadek liczby samorządowych inwestycji o 1/5
Zmniejszenie zleceń w br. sygnalizują z kolei samorządy, o czym donosi „Portal Samorządowy”. Według zestawienia przytaczanego za Biuletynem Zamówień Publicznych liczba nowych inwestycji rozpoczynanych w I kwartale br. jest niższa o blisko 20% w stosunku do lat ubiegłych (zarówno do 2010 jak i 2009 r.), co świadczy o tym, że duża zmiana nie wynika z incydentalnego, nadzwyczajnego zwiększenia inwestycji w poprzednim roku – roku wyborów samorządowych.
Jak mówi Tomasz Starus, dyrektor Biura Oceny Ryzyka w Euler Hermes: „Zmniejszenia samorządowych inwestycji należało się spodziewać – wszak wybory do władz lokalnych są już za nami, opadł kurz i nowi/starzy włodarze naszych miejscowości musza przystąpić do równoważenia budżetów. Dochodzą bowiem sygnały, że coraz więcej jednostek samorządowych bliskich jest osiągnięcia dopuszczalnego progu zadłużenia. Wynika to w głównej mierze z inwestycji w kilku latach ubiegłych – dofinansowywanych z wielu funduszy, ale wymagających od beneficjentów także udziału własnego, często na kredyt. Sytuację samorządów pogarszają zmniejszające się wpływy podatkowe, a konieczność oszczędności wymuszają także zmiany Ministerstwa Finansów mające na celu stopniową redukcję deficytu sektora publicznego.”
Konkurencja o zlecenia wymusza niskie ceny –rentowność nie poprawia się
Inwestycje infrastrukturalne także są z reguły mniejsze niż w ostatnim czasie. „Zmiany te widać m.in. przez pryzmat popytu na gwarancje kontraktowe. Popyt na nie nie maleje, ale zmienia się ich struktura – z reguły udzielane są one na inwestycje mniejsze niż w latach ubiegłych, a jednocześnie stara się o nie średnio większa liczba startujących w przetargu oferentów” – stwierdza Andrzej Kardasiewicz, dyrektor Biura Gwarancji w Euler Hermes. Wpływa to także na brak poprawy rentowności ze sprzedaży w branży – jak podał GUS w odróżnieniu od cen uzyskiwanych za produkcję sprzedaną przemysłu, które wzrosły średnio o około 8% w I kwartale w porównaniu do ub. roku, to w budownictwie wskaźniki cen produkcji budowlano-montażowej stoją w miejscu.
Płynność finansowa – widoczny brak dopływu gotówki w branży. Wyniki gorsze niż w latach 2008-2009
Branża budowlana od strony finansowej dawno nie miała tak słabego roku jak 2010. Po kilku „tłustych” latach pogorszyły się wszystkie wskaźniki – jak podał GUS wynik finansowy zmniejszył się o ¼, a jeszcze bardziej – rentowność sprzedaży (spadek z 7,2% w 2009r. do 5,3% w ub. roku).
W opinii Tomasz Starus, dyrektora Biura Oceny Ryzyka w Euler Hermes: „W budownictwie generalnie cały 2010 rok stał pod znakiem odrabiania strat po ciężkiej i długiej zimie, gdy produkcja (a więc i obieg gotówki w branży) ustały. Odbiciu nie sprzyjał niski poziom nowych inwestycji przedsiębiorstw, który zaczął rosnąć dopiero od III kwartału. Najbardziej ucierpieli dystrybutorzy materiałów budowlanych i instalacyjnych, będący na końcu łańcucha płatności – faktycznie więc kredytujący znaczną część inwestycji. Obecny początek sezonu jest trochę lepszy – zima była mimo wszystko w tym roku trochę łagodniejsza (a przynajmniej krótsze były okresy przestoju), na razie jednak nie są to jeszcze wyniki na poziomie sprzed dwóch-trzech lat.”
Ograniczony dopływ gotówki na rynek budowlany owocuje niską średnią moralnością płatniczą. Spadła ona w budownictwie z 50-60 punktów PMI* dwa lata temu, do 45 punktów PMI w 2010 roku, a obecnie ponownie powoli zbliża się do poziomu 50 punktów (a więc i tak stosunkowo nisko – w branży spożywczej czy farmaceutycznej moralność płatnicza jest dużo, bo prawie dwukrotnie lepsza i wynosi ponad 95 punktów PMI). Jest to także pochodna zdarzeń prawnych w budownictwie – m.in. upadłości, których liczba w ub. roku wzrosła o 25%, a i obecnie firmy z branży budowlanej także są widoczną grupą w statystykach bankructw ogłaszanych przez sądy.
Podobnie jest w budownictwie na rynkach unijnych…oprócz Niemiec
Indeks zaufania w budownictwie minimalnie poprawił się na początku sezonu dla strefy Euro (z -26,7 w grudniu ub. roku do -26,0 w styczniu), produkcja tego sektora wzrosła w styczniu o 1,8% po sześciu miesiącach spadku o 1,8%, ale głównym czynnikiem poprawy było silne odbicie w niemieckiej produkcji budowlanej, ze wzrostem 36% styczeń/grudzień, a w siedmiu innych krajach (z 12 udostępniających dane na temat budownictwa) pozostawało ono w negatywnym trendzie.
Źródło: Euler Hermes