To już 13 sesja, gdy kurs EUR/USD nadal nie potrafi wyjść z widełek w przedziale 1,48-1,5. Wczoraj powrócił do górnego ograniczenia tego przedziału.
Na najważniejszej parze walutowej nadal bez zmian – kurs buja się w tę i z powrotem w przedziale 1,48-1,50 dol. za euro. Początek tygodnia ku uciesze inwestorów na rynkach akcji upłynął pod znakiem wzrostów euro. Kurs odbił się od dolnego poziomu trendu bocznego i dynamicznie powrócił do górnego ograniczenia.
I właściwie nic poza tym nie byłoby ważne, warto jednak uzmysłowić sobie dla szerszego horyzontu co spowodowało spadek „zielonego”. Wzrosły mianowicie indeksy PMI dla usług i przemysłu w Eurolandzie – i to nieco więcej niż przewidywano. Po południu otrzymaliśmy także dane z rynku wtórnego nieruchomości w USA – sprzedaż domów wzrosła na nim aż o 10,1 proc. w październiku (miesiąc do miesiąca), co było dużym pozytywnym zaskoczeniem.
Wzrost wartości euro względem dolara przełożył się na lepszą pozycję złotego. Po kilku sesjach spadku, jak można było się spodziewać, nastąpił moment odreagowania tej krótkiej korekty i nie wykluczone, że najbliższe dni znów sprowadzą złotego do okolic 4,07 na euro i 2,72 na dolarze.
Inwestorzy zagraniczni nie faworyzowali specjalnie naszej waluty, lecz kupowali wszystkie bardziej ryzykowne waluty w regionie. Wartość złotego względem forinta czy czeskiej korony albo się nie zmieniła lub zanotowała kosmetyczne różnice. Nie jest to więc czas gdy złoty postrzegany jest przez pryzmat waluty „jednego z najlepiej radzących sobie z recesją krajów na świecie”.
Zagrożeniem dziś dla naszej waluty może być schematyczność pary EUR/USD, z której wynikałoby ,że dolar znajdzie dziś jakiś sposób na umocnienie się. A o przyczyny do jakichkolwiek większych ruchów na walutach nie będzie trudno: rano poznamy PKB z Niemiec za III kw. oraz odczyt instytutu Ifo (mówiący o bieżącej i przyszłej sytuacji tamtejszych przedsiębiorców). Po godz. 14.30 pojawi się kolejne przybliżenie PKB w USA za miniony kwartał oraz indeks zaufania konsumentów do gospodarki.
Wydaje się, że prędzej czy później dolar jednak osłabi się powyżej poziomu 1,50 w stosunku do euro. Jednym z wielu powodów ku temu może być kolejny wczorajszy rekord złota 1164 dol. za uncję, w czasie sesji notowania doszły nawet do poziomu 1173 dolarów. Patrząc na inwestycje wielkich funduszy hedgingowych za granicą czy znanych managerów i inwestorów – ten trend ma jeszcze szansę potrwać. A do tego potrzeba oczywiście słabego dolara, będzie więc trzeba się o niego postarać.
Paweł Satalecki
Źródło: Finamo