Najważniejsze wydarzenia z 10 października 2008 r.:
– Sierpniowa produkcja przemysłowa w Indiach wzrosła o zaledwie 1,3%, miała zwiększyć się o 6%
– Wrześniowe dane z rynku pracy w Kanadzie wypadły lepiej od prognoz – stopa bezrobocia utrzymała się na poziomie 6,1%, liczba miejsc pracy zwiększyła się o prawie 107 tys.
– Sierpniowy bilans handlowy USA zamknął się deficytem 59,1 mld USD
– Wrześniowe ceny importowe w USA zwiększyły się bardziej od prognoz, o 14,5%
Diagnoza sytuacji na rynkach finansowych
Znakiem obecnych giełdowych czasów jest to, że inwestorzy cieszą się tym, że spadki w Ameryce wynoszą 1%, a nie więcej. W takich kategoriach trzeba odbierać piątkową sesję. Na zdrowy rozsądek nie ma się z czego cieszyć. Z drugiej strony, mogło być znacznie gorzej. Biorąc pod uwagę skalę paniki na europejskich giełdach taki wynik sesji w USA musi podziałać krzepiąco. Pytanie na jak długo – po takim nokaucie, jak w piątek mogą szybko znaleźć się chętni do pozbywania się akcji, bo na pewno wielu inwestorów nie spodziewało się takiego rozwoju wypadków i zadaje sobie coraz częściej pytanie, czy rzeczywiście nie mamy do czynienia z wydarzeniami, które ogląda się raz na sto lat i przeżywamy teraz coś podobnego do Wielkiej Depresji z lat 30. Równie dobrze jednak podaż może przesunąć się na wyższe poziomy, bo kto miał sprzedać papiery zniechęcony zrobił to już w piątek. W krótkim terminie to jest loteria. Zwiększyć prawdopodobieństwo odgadnięcia przebiegu zdarzeń w najbliższych dniach może rozszyfrowanie, czy wynik piątkowej sesji w Ameryce znaczy coś więcej i zapowiada poprawę koniunktury przynajmniej na kilka dni, czy jest tylko korektą w biegu i żadnego większego wzrostu nie będzie. Mamy tu dwie wskazówki. Pierwszą jest sam przebieg piątkowej sesji, kiedy poprawa notowań nastąpiła dopiero w ostatnich dwóch godzinach sesji. To raczej wskazuje na realizację zysków z krótkich pozycji niż pojawienie się popytu akumulującego papiery po niskich cenach. To przemawia przeciwko trwalszemu wzrostowi. Jednocześnie S&P 500 pokonał w ostatnich dniach wszystkie wsparcia, chroniące przed testem dołków internetowej bessy. Wypadają w zależności, czy przyjąć jako koniec minimum z 2002 r. przy 777 pkt, czy dołek z wiosny 2003 r. przy 800 pkt. Żadne z nich nie zostało jeszcze przetestowane, a bez tego mało prawdopodobna jest trwała poprawa notowań.
Największą pokusą, przed jaką stoją obecnie inwestorzy i analitycy, jest przyjęcie, że pojawienie się paniki, zwłaszcza na taką skalę, jak w ostatnich dniach, zapowiada koniec nie tylko fali spadkowej, ale całej bessy. Nam się wydaje, że sytuacja jest zbyt wyjątkowa, by móc posiłkować się takimi prostymi wnioskami. Nie widziana od lat zmienność, skala zniżek (chodzi nie tylko ostatnie dni, ale też całą bessę, która u nas przekroczyła znacznie rozmiary tej z lat 2000-2001, a w USA jest najgorsza od ponad 30 lat), ich szerokość, każą na poważnie brać pod uwagę wariant, w którym wydarzenia z ostatnich miesięcy są dopiero pierwszą fazą dekoniunktury. Następna przyjdzie, gdy obecne negatywne zjawiska, związane z kryzysem w branży finansowej, znajdą swoje pełne odzwierciedlenie w gospodarce.
W związku z tym jesteśmy dalecy od stwierdzenia, że dla długoterminowych inwestorów obecna sytuacja stwarza doskonałą okazję do kupowania akcji. Jeśli rzeczywiście obecne warunki mają być dobrym momentem do kupna, to na pewno proces odwracania spadkowego trendu pozwoli jeszcze nie raz kupić walory po zbliżonych do obecnych cenach. Natomiast nie ulega wątpliwości, że aktualne czasy to bardzo dobra okazja dla spekulantów do działania. Ci jednak muszą pamiętać o dostosowaniu (czyli ograniczeniu) wielkości otwieranych pozycji do rekordowej zmienności. Muszą się też liczyć z tym, że obecna sytuacja znacznie skraca horyzont inwestycyjny, więc ich decyzje muszą być szybkie. Jeśli ktoś się czuje dobrze w takich warunkach może próbować zarabiać. Jest to jednak bardzo trudne, inwestorzy często ulegają pokusie szybkiego odrabiania strat i często inwestycje przy tak dużej zmienności kończą się bardzo źle.
O decyzjach grupy G7, czy G20, nie wspominamy, gdyż nie mają większego znaczenia dla koniunktury. Podobnie będzie zapewne z dzisiejszymi deklaracjami szefów państw strefy euro. Inwestorzy będą czekać na przejście od deklaracji do czynów i na ich efekty.
Dziś na rynkach 13 października 2008 r.:
– Wrześniowa inflacja PPI w Wielkiej Brytanii
– Sierpniowy bilans handlowy i obrotów bieżących w Polsce
Katarzyna Siwek
Expander