Banki otwierają placówki na potęgę, co sprawia, że zaczyna powoli brakować atrakcyjnych lokalizacji. Mamy przecież jeszcze konkurencję ze strony chociażby licznych doradców finansowych i nie chodzi tu tylko o Expandera czy Open Finance. Ssanie jest na tyle duże, że zaczyna dochodzić do licytacji pomiędzy konkurentami, do czego walnie przyczyniają się sami wynajmujący lokale Jak bardzo ciekawa jest sytuacja, pokazuje przykład Raiffeisen Bank Polska. Okazuje się bowiem, że bank rezygnuje z rozwijania sieci placówek O!Kredyt i zamienia je (czy właściwe już zamienił je) na pełnozakresowe oddziały. Tak wyszło taniej. To również ważna wskazówka, że bank raczej nie będzie się rozwijał mocno w kierunku consumer finance. Zostawił to innym graczom. Jedną z przyczyn były koszty otwierania nowych placówek.
Dużo wskazuje, że dla HSBC koszty nie grają takiej roli. Dlaczego? Po warszawskim Metropolitanie wypatrzyliśmy kolejną placówkę banku. Również w ekskluzywnym miejscu, które z całą pewnością do tanich nie należało. Nowy oddział będzie się znajdował na północno-wschodnim rogu Placu Trzech Krzyży (Nowy Świat 2 – skrzyżowanie z Książęcą). Bardzo blisko giełdy – czyli już widzimy pierwszych klientów banku – liderzy opinii, finansiści. Nie można zapominać, że w siedzibie GPW „stacjonują” TVN24, TV Biznes (w trakcie urządzania nowego studia – wejście od Książęcej), a wkrótce TVP3 (czyli TVP Info). To również pewna, subtelna wskazówka. Przy okazji nowa placówka jest tuż przy wejściu do siedziby ING BSK i NN. A do tego zaraz obok pierwszy salon Armaniego.
Nowa lokalizacja musiała dużo kosztować. Jeszcze niedawno był tam salon Sunseta z garniturami. Można się spodziewać zatem, że również inne oddziały będą się znajdować w reprezentacyjnych miejscach. To oczywiście kosztuje. Kosztuje również wyposażenie takiej placówki – a pewnie na tym HSBC nie będzie chciał oszczędzać. Pamiętajmy przy okazji, że ostatni wzrost cen w budownictwie wpłynął na koszty rozwoju sieci placówek. Można się spodziewać, że poszły one w górę nawet o 10-20% w porównaniu z poprzednimi latami. Jednym słowem każda taka placówka HSBC to może być koszt nawet 1,5 mln złotych, jeśli nie więcej – wszystko oczywiście zależy od tego, czy będzie obsługa kasowa, własny bankomat, wpłatomat, etc. Do tego należy dodać wysoki czynsz, a zapewne lepsze niż średnia rynkowa wynagrodzenia dla pracowników – w końcu obsługa ma się wyróżniać wśród konkurencji. Jak będzie – przekonamy się we wrześniu lub październiku. Właśnie wtedy bank chce „uderzyć”. Wszyscy na to czekają, chociaż coraz większa liczba osób ma wrażenie, że skończy się jak w tej bajce o pasterzu i wilku. Tyle razy straszył, że w końcu nikt mu nie uwierzył. Z drugiej strony – jeśli bank ponosi takie koszty, to rodzi to pytanie o model biznesowy. Owszem, grupa docelowa jest ciekawa, ale zarabia się na przede wszystkim na kredytach. A klient, zwłaszcza w tej grupie, głupi nie jest i oferty będzie porównywał. A zatem jakiejś wielkiej marży nie będzie można zaproponować. Podobnie jest z internetem – jako kanał obsługi sprawdza się doskonale, ale w sprzedaży produktów kredytowych prawie wcale. A zatem my sami niecierpliwie czekamy na odpowiedzi na nasze wątpliwości…