Zdaniem większości ekonomistów podwyżki stóp procentowych przez RPP są nieuniknione. Podpowiadamy więc, w co w tym czasie warto inwestować, a czego lepiej unikać.
Choć na zakończonym wczoraj comiesięcznym posiedzeniu Rada Polityki Pieniężnej nie podniosła stóp procentowych, to i tak w opinii większości spośród ankietowanych przez Polską Agencję Prasową ekonomistów jest ona nieunikniona. 12 na 16 z nich spodziewa się bowiem, że nastąpi ona jeszcze przed końcem tego roku. Za rozpoczęciem cyklu zacieśniana polityki pieniężnej przemawiają ostatnie dane makroekonomiczne, szczególnie rosnąca sprzedaż detaliczna i produkcja przemysłowa, swój wpływ odgrywają też prognozy wzrostu gospodarczego dla Polski na ten i przyszły rok oraz skokowo rosnąca inflacja (z 2 proc. w sierpniu do 2,5 proc. we wrześniu). Z drugiej strony, rosnąca stopa bezrobocia może mieć wpływ na odłożenie w czasie ewentualnych podwyżek, zaś RPP w komunikacie po wczorajszym posiedzeniu wskazała na jednak „ograniczoną presję inflacyjną i płacową w polskiej gospodarce”.
Niemniej, zostawiając szczegółowe dywagacje na ten temat specjalistom, skupmy się na tym, jak planować inwestycje, przy założeniu, że podwyżki jednak będą. Wg prognoz grupy Getin Noble Bank, główna stopa referencyjna ustalana przez RPP do końca I kw. przyszłego roku wzrośnie z obecnych 3,5 do 4 proc. Podwyżki stóp procentowych największy wpływ mają na oszczędności osób inwestujących w sposób bezpieczny, m.in. w lokaty bankowe, obligacje skarbowe lub fundusze pieniężne czy dłużnych papierów wartościowych.
W środowisku rosnących stóp procentowych na baczności powinni się mieć miłośnicy depozytów bankowych. Zdecydowana większość z nich ma bowiem oprocentowanie stałe. Nie jest najlepszym pomysłem zakładanie lokaty na stały procent, w sytuacji, gdy na rynku spodziewany jest wzrost stawek międzybankowych, który może pociągnąć za sobą wzrost oprocentowania depozytów przynajmniej w części banków. Lepiej jest więc albo wybrać lokatę ze zmiennym oprocentowaniem, ale, po pierwsze, nie ma ich zbyt wiele do wyboru, a po drugie, bank przecież wcale nie musi szybko reagować na sytuację na rynku i zwiększać oprocentowanie zaraz po każdej podwyżce stóp, albo wybrać lokaty o krótszym terminie, np. jedno- czy trzymiesięczne, wyszukując najlepsze oferty na rynku.
Dobrym pomysłem mogą być konta oszczędnościowe. Można z nich wycofać pieniądze w dowolnym momencie bez utraty odsetek, jak to jest w przypadku zrywania lokaty przed czasem (choć niekiedy z pewnymi ograniczeniami, np. tylko jedna wypłata środków na miesiąc jest darmowa, a pozostałe są obciążone kilku złotową prowizją) i w sytuacji, gdy konkurencja zaproponuje lepszą stawkę, przenieść tam oszczędności.
Spośród detalicznych obligacji skarbowych najmniej warte polecenia, dokładnie z tych samych powodów co lokaty bankowe, są w obecnej sytuacji obligacje dwuletnie o stałym oprocentowaniu (nazwa skrócona: DOS), które teraz dają zaledwie 4 proc. w skali roku. O wiele lepiej pod tym względem wyglądają zarówno obligacje trzyletnie o zmiennym oprocentowaniu (TZ), których oprocentowanie zależy od sześciomiesięcznego WIBOR-u, jak i cztero- i dziesięcioletnie (COI i EDO), indeksowane inflacją. Przykładowo, oprocentowanie sprzedawanych w październiku obligacji dziesięcioletnich wynosi w pierwszym rocznym okresie odsetkowym 5,25 proc. (wrześniowy wskaźnik rocznej inflacji, czyli 2 proc., plus marża 3,25 pkt proc.). W następnych okresach odsetkowych marża spada do 3 pkt proc. W przypadku obligacji czteroletnich marża we wszystkich rocznych okresach odsetkowych wynosi 2,5 pkt proc., ale za to opłata za przedterminowy wykup to 1 zł od każdej obligacji, a nie 2 zł, jak jest w przypadku papierów dziesięcioletnich.
Minusem obligacji indeksowanych inflacją jest to, że ich oprocentowanie na kolejnych 12 miesięcy jest ustalane w oparciu o wskaźnik inflacji za poprzednie 12 miesięcy. Zatem zakup takich obligacji najlepiej jest rozważać wówczas, gdy inflacja notuje relatywnie wysokie poziomy. Wg prognoz NBP, w przyszłym roku inflacja znajdzie się w przedziale od 2,4 do 2,6 proc. Oprocentowanie obligacji indeksowanych inflacją, sprzedawanych w październiku, oparte jest o wskaźnik inflacji za sierpień, która wyniosła 2 proc., natomiast dla serii listopadowych podstawą do ustalenia oprocentowania będzie inflacja za wrzesień, czyli 2,5 proc. Jeśli więc prognozy NBP miałyby się spełnić, można oczekiwać, że w pierwszym okresie odsetkowym te obligacje powinny przynieść nam realny zysk równy marży, jaką zaoferuje w przyszłym miesiącu Ministerstwo Finansów (nie uwzględniając 19-proc. podatku od zysków i ewentualnej opłaty za wcześniejszy wykup).
Warto w tym miejscu wspomnieć obligacjach korporacyjnych, spółdzielczych i komunalnych, które są notowane na rynku Catalyst. Obligacje korporacyjne potrafią dawać odsetki rzędu nawet kilkunastu procent w skali roku, ale związane jest to zazwyczaj z podwyższonym ryzykiem. Dla osób ceniących bezpieczeństwo i poszukujących nowych i bardziej zyskownych instrumentów, ciekawą propozycją mogą być obligacje komunalne, emitowane przez miasta czy gminy. Ryzyko związane z taką inwestycją jest niskie, niewiele większe niż w przypadku ryzyka związanego z inwestowanie w obligacje skarbowe, ale jednocześnie jest zazwyczaj bardziej opłacalne i w skali roku można zarobić o kilka punktów procentowych więcej w porównaniu do papierów oferowanych przez Ministerstwo Finansów.
Inwestorów, którzy lokują swoje środki w bezpieczne fundusze inwestycyjne, należy wyczulić na fundusze obligacji, zwłaszcza obligacji długoterminowych. Ceny takich papierów (fundusze inwestują w notowane na giełdzie obligacje hurtowe, dostępne tylko dla dużych graczy), znajdujących się w portfelach funduszy, w sytuacji rosnących stóp procentowych będą spadać, bo będzie rosła rentowność nowych obligacji, oferowanych inwestorom przez skarb państwa. Spadek cen starszych serii obligacji niechybnie przyczyni się do słabszych wyników funduszy obligacji, z których część w pewnych okresach może nawet notować straty, choć oczywiście nieporównywalne z tymi, z jakimi trzeba się liczyć inwestując w fundusze mieszane czy akcyjne.
Najmniej wrażliwe na ryzyko stopy procentowej są fundusze rynku pieniężnego. Inwestują one w papiery o stosunkowo krótkim terminie wykupu, zazwyczaj nie dłuższym niż rok. Zgodnie z ustawą o funduszach inwestycyjnych, żeby mówić o funduszu pieniężnym, średni termin do wykupu instrumentów w jego portfelu nie powinien przekraczać 90 dni. Fundusze pieniężne można więc w pewnym sensie porównać do kont oszczędnościowych z dzienną kapitalizacją odsetek. Płynność zgromadzonych w nich pieniędzy jest zbliżona, ale przewagą kont jest większa pewność co do wysokości odsetek, jakie można uzyskać, no i inwestycja taka, przy zachowaniu określonych warunków, pozwala uniknąć płacenia podatku od zysków kapitałowych.
Źródło: Open Finance