Po roku obowiązywania zliberalizowanych zasad udzielania kredytów konsumpcyjnych jest efekt, wartość zadłużenia na konsumpcję dobiła do rekordu. Na koniec sierpnia Polacy mieli do spłacenia w bankach i SKOK-ach już 143,6 mld zł, to tyle co w okresie boomu kredytowego, który zakończył się w 2010 r.
Zmiana rekomendacji T regulującej rynek kredytów konsumpcyjnych przyniosła rezultaty. Pozwolenie m.in. na pożyczanie klientom pieniędzy wyłącznie na dowód bez zaświadczeń o zarobkach sypnęło nowymi pożyczkami. Od lipca zeszłego roku, kiedy to nowe zalecenia Komisji Nadzoru Finansowego weszły w życie, do końca sierpnia tego roku zadłużenie z tytułu kredytów konsumpcyjnych wzrosło w złotych o prawie 9 proc. o 11,1 mld zł do 136,5 mld zł. We wszystkich walutach przybyło prawie 10 mld zł i łączna suma sięgnęła 143,6 mld zł – wynika z danych NBP. Takie kwoty (143,67 mld zł) ostatni raz widziane były na rynku w sierpniu 2010 r., od tamtej pory jednak już tylko systematycznie topniały przez następne ponad dwa lata.
Wartość kredytów i pożyczek konsumpcyjnych dla osób prywatnych (w mln zł)
Źródło: NBP.
Lepsza atmosfera dla kredytów konsumpcyjnych zapanowała dopiero w 2013 r. Dane NBP pokazują, że tłumiony wcześniej przez instytucje finansowe i klientów apetyt na kredyty konsumpcyjne wybuchł ze zdwojoną siłą.
Miesięczna zmiana wartości złotowych kredytów osób prywatnych (w mld zł)
* ok. 2 mld zł przeniósł do banku Santander Bank ze swojej firmy pożyczkowej. Źródło: NBP, obliczenia własne.
Najbardziej zyskały kredyty ratalne
Zdecydowanie najdynamiczniej rozwija się rynek kredytów ratalnych, ich wartość rok do roku (dane KNF obejmują okres do lipca 2014 r.) zyskała ponad 8 proc. z 46,6 mld zł do 51,5 mld zł. Kredyty te, ze względu na zbyt rygorystyczne zasady udzielania wyznaczone wcześniej bankom przez KNF, były przez nie coraz chętniej wyprowadzane poza sektor bankowy do specjalnie tworzonych firm pożyczkowych. Ponowne zliberalizowanie rekomendacji T pozwoliło bankom, przywrócić je z powrotem do swoich struktur. Stąd tak widoczna poprawa statystyk.
Rośnie także zainteresowanie Polaków kredytami na kartach kredytowych, w rok zyskały ponad 3 proc. i powiększyły się do blisko 12,5 mld zł. Pozostałe kredyty obejmujące m.in. pożyczki gotówkowe odnotowały roczną dynamikę sięgającą prawie 6 proc.
Najbardziej straciły samochodowe
Poluzowanie warunków pożyczania pieniędzy na konsumpcję, ani też spadek stóp procentowych zupełnie nie pomogły rynkowi kredytów samochodowych. Od lipca 2013 r. do lipca 2014 r., klienci zdecydowanie więcej oddali do banków niż zaciągnęli nowych zobowiązań na auta. Koniec końców zadłużenie w ratalnych kredytach samochodowych stopniało o 13 proc. z ponad 5,1 mld zł do niecałych 4,5 mld zł. Maleje też zadłużenie w kontach. W ciągu roku ubyło ok. 8 proc. i wynosi obecnie niecałe 10,3 mld zł.
Realne oprocentowanie wynosi 19,9 proc.
Zielone światło KNF dla kredytów konsumpcyjnych nic by nie dało, gdyby nie ponowna chęć wszystkich banków do finansowania konsumpcji. Powodów nie brakuje. Pieniądze pożyczane na wakacje, remonty czy sprzęt RTV AGD, w przeciwieństwie do udzielanych na zakup nieruchomości szybko z powrotem wracają do bankowej kasy a jednocześnie dają sporo zarobić. Według NBP w lipcu rzeczywista roczna stopa procentowa nowych umów na kredyty konsumpcyjne wynosiła 19,9 proc., dla kredytów na nieruchomości mieszkaniowe było to 5,7 proc. Kampanie reklamowe kredytów konsumpcyjnych wylewają się ze wszystkich mediów i tylko czasami pojawiające się między nimi spoty firm windykacyjnych przypominają jak skończył się poprzedni boom kredytowy. Wszyscy jednak, zarówno banki jak i klienci, są już dziś mądrzejsi o tamte doświadczenia.
Halina Kochalska, Open Finance