O tym, że Bank BPH mimo niedalekiej fuzji nie składa broni – powszechnie wiadomo. Wszystko po to, żeby wywalczyć sobie jak najmocniejszą pozycję w przyszłym „małżeństwie”. Przypadek BPHu jest klasycznym przykładem utraty samodzielności i możliwości kształtowania własnej strategii. Wszystko odbyło się za plecami Banku i mimo, że rozmowy o fuzji obu banków toczyły się na najwyższym (czyli włosko-niemieckim) szczeblu gdzieś około roku, to nikt nic w Polsce w BPH o tym nie wiedział. Bo gdyby miał tego świadomość, to w życiu nie wyrzucałby pieniędzy w błoto – na zmianę marki, jej promocji, rozwoju sieci sprzedaży itp. Wszystko było planowane na szybki rozwój i przegonienie Banku Pekao S.A. A ten ostatni – jak widać – na spokojnie, nie wysilając się, poczekał zbijając przy okazji dużą kasę i ostatecznie przejął swojego rywala. Coś pięknego – trzeba przyznać. A można oczekiwać, że jeszcze nas będą czekały takie sytuacje, bo jest kilku średniaków do ewentualnej sprzedaży…
Na razie jednak z samą fuzją Banku BPH i Pekao S.A. nie jest tak łatwo. KNB nie chce dawać argumentów politykom i wstrzymuje się z podjęciem ostatecznej decyzji – prawdopodobnie aż do wyborów prezydenckich. Potem wiadomo – nowy rząd zajmie się problemem Eureko i PZU i jak mu przyjdzie płacić odszkodowanie, to sprzeciwiać się instytucjom europejskim nie będzie – bo znowu dostałby po kieszeni.
To nie przeszkadza jednak BPHowi w dalszej „walce” o rynek. Chociaż niepisana umowa pomiędzy tymi dwoma instytucjami mówi o tym, żeby nie zaczynać większych projektów, a niektóre przyhamować, to nikt jednak nie zamierza czekać z założonymi rękami. Każdy wdraża jakieś porozpoczynane wcześniej projekty, a przy okazji jak się da wsadzić konkurentowi szpile – to z całą satysfakcją to robi. Jak to wygląda? No – na przykład poprzez nasyłanie jakiś kontroli, podszeptywanie i takie tam.
Największy bój będzie się teraz toczył na polu bankowości korporacyjnej (bo w detalu, to Pekao słabizna – więc jak tu walczyć? ;). Bank Pekao S.A. gdzieś na początku września (już za kilka dni prawdopodobnie) uruchomi nowy internetowy system bankowości korporacyjnej. Z tego co się dowiedzieliśmy ma się nazywać PekaoBIZNES24. Kontruderzenie szykuje jednak BPH, planując kampanię reklamową BusinessNeta na październik – obecnie co widać i u nas w PRNewsie – prowadzi w tym zakresie intensywne działania media relations. Bank planuje też kolejną sporą kampanię reklamową na wrzesień – tutaj akurat – dla detalu. Swoją drogą okazało się, że w reklamie nie wystąpi aktor grający w reklamie PiSu i TakTaka. BPH nie chciał robić dodatkowego rozgłosu. Można się jednak przy tej okazji domyślać, że nowa kampania będzie też obejmowała telewizję – znaczy się pójdzie na nią sporo pieniędzy.
Czy jest sens robienia tego właśnie teraz? Pewnie nie, ale zapewne kilku managerów na ostatek chce „odejść z godnością” – bo mają świadomość, że nie załapią się do nowego banku. Dobra końcówka może ułatwić odejście i późniejsze łatwiejsze znalezienie pracy. Bo cenowo to tani przecież nie są, a Włosi trzymać ich nie będą.
A tak już przy okazji na koniec. Kampania „Przechodzisz?” miała chyba tak dobre rezultaty, że BPH (pod naciskiem Pekao S.A.?) już jej dalej nie ciągnie. Wszystko z powodu odniesionego sukcesu. Problem tylko w tym, że klienci przechodzili, owszem, ale głównie z Pekao S.A. do BPH ;). My się jednak dziwimy. Bo jak połączą się oba banki, to pewnie zostaną Profile z BPHu (lub zostanie wdrożony ewentualnie zupełnie nowy system). Znając życie i takie projekty, przenoszenie klientów z Pekao będzie prawdziwym horrorem. A tak – wystarczyło poczekać parę jeszcze miesięcy i połowa klientów detalicznych „Żubra” sama zmigrowałaby do BPHu…