Ponad 20 lat temu przed inwestorami otworzyło się nowe pole działalności inwestycyjnej stanowiące alternatywę wobec dominujących do tej pory rynków rozwiniętych, takich jak USA, Wielka Brytania czy Japonia. W 1987 roku, pojęcie „rynek wschodzący” było całkiem nowe i wiązało się z ograniczonym zakresem możliwości inwestycyjnych. Od tamtej pory sytuacja zmieniła się diametralnie – stwierdza dr Mark Mobius, prezes Templeton Asset Management Ltd.
Akcje rynków wschodzących stały się istotną alternatywą dla inwestorów międzynarodowych. Z jednej strony przyciąga ich perspektywa potencjalnie wyższych dochodów, z drugiej zaś narażeni są na różnego rodzaju zagrożenia związane z takimi rynkami. Niemniej jednak, w poszukiwaniu wysokich zysków, o których mowa powyżej, coraz więcej funduszy lokowanych jest w aktywach rynków wschodzących.
Od 1995 roku, napływ inwestycji portfelowych na rynki wschodzące wyniósł łącznie 123 miliardy USD. To znacząca kwota, biorąc pod uwagę, że w 2008 roku odpływ inwestycji netto wywołany światowym kryzysem finansowym wyniósł aż 49 miliardów USD. Ponowny wzrost koniunktury na rynkach wschodzących i związane z nim polowanie na atrakcyjne okazje inwestycyjne spowodowały jednak szybki powrót wcześniej wycofanych funduszy. W pierwszych siedmiu miesiącach 2009 roku, przypływ kapitału wyniósł łącznie 44 miliardy USD, a więc 90% wartości odpływu zanotowanego w roku ubiegłym.
Rynki wschodzące mają szereg ważnych zalet i są solidne podstawy do pozytywnej oceny długoterminowych perspektyw inwestycyjnych na tych rynkach. Co najważniejsze, oczekuje się, że w warunkach ogólnoświatowego spowolnienia gospodarczego, rynki wschodzące będą nadal rozwijać się w tempie o wiele szybszym niż rynki rozwinięte. Prognozy na 2010 rok mówią, że będą one rosły średnio w tempie 4%, przy zerowym wskaźniku wzrostu rynków rozwiniętych.
Rynki wschodzące odczuły negatywny wpływ spowolnienia gospodarki światowej, jednak w coraz większym stopniu opierają się one na popycie wewnętrznym. Wydatki rządowe w takich dziedzinach, jak infrastruktura i konsumpcja krajowa częściowo wyrównają straty poniesione w wyniku spadku eksportu. Rośnie także znaczenie sektora usług, szczególnie w Chinach i Indiach.
Innym ważnym czynnikiem napędzającym wzrosty na rynkach wschodzących jest tamtejszy konsument. Podkreślamy znaczenie konsumentów na rynkach wschodzących ze względu na ich liczbę: na przykład ponad miliard w Chinach czy Indiach. Na rynki wschodzące przypada łącznie 80% ludności świata. Wzrost tempa rozwoju gospodarczego i spadek tempa przyrostu ludności dają w efekcie wyższy dochód na głowę mieszkańca. Naszym zdaniem, na czele tej stawki są rynki takie jak Chiny, Indie i Brazylia.
Oceniając stabilność i bezpieczeństwo rynków wschodzących, należy zauważyć akumulację rezerw walutowych, dzięki którym mogą one reagować na wstrząsy zewnętrzne o wiele lepiej niż, przykładowo, dziesięć lat temu. Chiny, na przykład, mają największe rezerwy walutowe na świecie, wynoszące łącznie ponad 2 biliony USD. Według stanu na koniec kwietnia 2009 roku, rezerwy walutowe rynków wschodzących wynosiły łącznie 4 biliony USD, podczas gdy rezerwy rynków rozwiniętych – zaledwie 2,5 biliona USD. Widać tu wyraźny kontrast w stosunku do sytuacji sprzed dziesięciu lat, kiedy to kraje rozwinięte posiadały rezerwy w kwocie 1,1 biliona USD, prawie dwukrotnie wyższe od rezerw gospodarek wschodzących wynoszących łącznie 668 miliardów USD.
Co najważniejsze z punktu widzenia inwestorów kierujących się fundamentalną wartością aktywów, obecne wyceny na rynkach wschodzących wyglądają atrakcyjniej niż na rynkach rozwiniętych. Na koniec sierpnia 2009 roku, referencyjny indeks MSCI Emerging Markets charakteryzował się wskaźnikiem ceny do zysków na poziomie 16, czyli mniejszym niż MSCI World, dla którego wskaźnik ten wynosił 21. W niektórych krajach, np. w Rosji i na Węgrzech, wskaźniki ceny do zysków są jednocyfrowe, co czyni je szczególnie atrakcyjnymi dla inwestorów.
Interesująco zaczynają się także rysować perspektywy tzw. nowych rynków wschodzących (frontier markets). W ostatnim czasie, otworzyliśmy nasze biura w Wietnamie i Dubaju, aby mieć lepsze możliwości korzystania z okazji pojawiających się na Bliskim Wschodzie i w dorzeczu Mekongu. Ciekawie zapowiadają się także takie rynki, jak Słowenia, Rumunia, Chorwacja, Kazachstan i Ukraina.
Spodziewamy się długoterminowego wzrostu na rynkach wschodzących mimo przejściowego zastoju wywołanego światowym kryzysem gospodarczym. Choć z optymizmem patrzymy na potencjał do dalszych wzrostów, należy pamiętać, że rynki nadal podlegają wzmożonej zmienności i pozostaną pod jej wpływem jeszcze przez pewien czas. Z historycznego punktu widzenia, obecne wyceny pozostają nadal poniżej swoich maksymalnych poziomów. W tych warunkach, kontynuujemy poszukiwania okazji na rynkach takich, jak Chiny, Tajlandia, Brazylia, Turcja czy RPA, a także w innych regionach na całym świecie.
Powyższe opinie dr. Marka Mobiusa pochodzą z sierpnia 2009 roku.
Źródło: Franklin Templeton Investments