Mongolia często kojarzy się w Polsce z biedą i zacofaniem, pojawia się nawet w dowcipach. Jednak nie jest to słuszny pogląd. Mongolia powoli wyrasta na giganta surowcowego, a jej gospodarka w nieodległej przyszłości może liczyć na rekordowy rozwój.
Ten azjatycki kraj zajmuje powierzchnię ponad 1,5 mln km kw., czyli podobną do całej Wschodniej Europy, a jego populacja wynosi jedynie 2,8 mln mieszkańców. W granicach kraju, którego gospodarka jeszcze niedawno opierała się głównie na rolnictwie, znajdują się olbrzymie złoża miedzi, złota, żelaza, węgla, ropy, uranu oraz rzadkich metali. Co więcej, cztery piąte terenów nie zostały jeszcze w pełni zbadane, a perspektywy są bardzo dobre. Rząd Mongolii oczekuje w następnej dekadzie dwukrotnego wzrostu wydobycia miedzi, trzykrotnego żelaza, sześciokrotnego węgla, dziesięciokrotnego złota i aż trzynastokrotnego ropy.
Do Mongolii napływa kapitał
Problem z Mongolią polega na tym, że kraj ten nie posiada praktycznie żadnej infrastruktury. Potrzebne są olbrzymie pieniądze, by stworzyć sprzyjające warunki dla przemysłu. Jednak tam, gdzie są surowce, szybko pojawiają się też światowi potentaci szukające okazji. Dobrym przykładem może być kopalnia Oyu Tolgoi – wspólna inwestycja spółek Ivanhoe Mines, Rio Tinto oraz mongolskiego rządu. Planowana inwestycja ma kosztować do 2013 r. 7 mld dol. i dać zatrudnienie około 3 tys. ludzi.
Co powstanie? 100 km dróg, 85 km wodociągów, 185 km linii przemysłowych. Brane jest również pod uwagę wybudowanie elektrowni za 1,5 mld dol. Prowadzone inwestycje napędzają mongolski wzrost PKB – w 2010 r. zanotowano przyrost 6,1 proc. a w pierwszym kwartale 2011 roku już 9,7 proc. W kolejnych latach spodziewany jest wzrost dwucyfrowy. Dzięki surowcom Mongolia może rozwijać się na tak wysokim poziomie nawet 50 lat – twierdzi Parmeshwar Ramlogan, reprezentant Mongolii w Międzynarodowym Funduszu Walutowym.
Kliknij, aby powiększyć
Kopalnia Oyu Tolgoi w Mongolii; źródło: www.ivanhoemines.com.
Olbrzymie koszty budowy kopalni są uzasadnione: przewidywane zasoby to około 36 mln ton miedzi oraz około 45 mln uncji złota. Docelowa produkcja szacowana jest na 500 tys. ton miedzi oraz 330 tys. uncji złota rocznie. Tak duże złoża umożliwią eksploatację kopalni nawet 60 lat. Dla porównania, rodzime złoża w posiadaniu KGHM (według stanu na 2008 r.) to około 31 mln ton miedzi oraz prawie 86 tys. ton srebra.
Cennych surowców i związanych z nimi przedsięwzięć kopalnianych jest więcej i zapowiada się, że liczba ta będzie rosła. Warte uwagi są złoża węgla w Tavan Tolgoi i Shivee Ovoo wyceniane na 400 i 300 mld dol. Położenie geograficzne Mongolii jest równie korzystne – kraj ten znajduje się pomiędzy dwiema potęgami: Rosją i Chinami. Problemów z rynkiem zbytu nie ma. W pierwszej połowie 2011 r. eksport z Mongolii wzrósł o 52,3 proc. sięgając 2 mld dolarów. 90 proc. tej wartości to eksport do samych Chin.
Ludzie będą żyli w dobrobycie
Zysk Mongolii z zagranicznych inwestycji w ciągu najbliższych 50 lat szacuje się na 30 mld dol. Z pozyskanych pieniędzy rząd chce za dwa lata utworzyć profesjonalnie zarządzany fundusz inwestycyjny, z którego zysk będzie przekazywany każdemu obywatelowi. Już teraz działa fundusz tzw. rozwoju osobistego, powstały z przedpłaconych od inwestorów podatków, w ramach którego każdy Mongoł otrzymuje równowartość 17 dol. miesięcznie.
To tylko początek korzyści. Olbrzymie inwestycje wymagają lokalnej siły roboczej. Pracownicy, którzy wcześniej zarabiali kilka dolarów dziennie, teraz zarabiają kilka dolarów na godzinę. Kolejne inwestycje będą tworzyć coraz więcej miejsc pracy i zapewniać budowę dróg, mostów i kolei. Sam produkt krajowy brutto do 2020 roku może wzrosnąć nawet sześciokrotnie, osiągając 30 mld dol. – Mongolia może się stać Arabią Saudyjską Azji – twierdzi Marc Faber, inwestor zajmujący się wschodzącymi rynkami, autor wielu książek i publikacji o tematyce ekonomicznej.
Polityczne ryzyko
Mongolia jest rządzona od 2009 r. przez tzw. „wielką koalicję” Mongolskiej Partii Ludowej oraz Partii Demokratycznej. W tym postkomunistycznym kraju, którym jeszcze do niedawna mało kto się interesował, przy dużych pieniądzach pojawiła się też duża korupcja. Mongolia znalazła się na niechlubnym 116. miejscu indeksu uczciwości Transparency International. Niepokojące są bliskie powiązania rządzących polityków z biznesowymi przedsięwzięciami. Według raportu Exclusive Analysis większość z 76 członków parlamentu ma znaczące udziały w wielu komercyjnych sektorach.
W opozycji do rządu stoi nacjonalistyczna grupa „Ognisty naród”, głosząca tradycjonalne poglądy ekonomiczne. Ich zdaniem pieniądze i wzrost gospodarczy nie powinny być stawiane ponad „matkę naturę”, która od wieków w Mongolii utożsamiana była z najwyższą wartością. Grupa organizuje nie tylko pokojowe manifestację. Przykładem może być ostatnia demonstracja, w której 50 mężczyzn wjechało do centrum Ułan-Bator na koniach i ostrzelało z łuków budynek rządu.
Mała giełda z dużymi perspektywami
Za rozwojem gospodarki raczkuje mongolski rynek papierów wartościowych. Obecnie w skali światowej jest praktycznie niezauważalny. W 2006 r. była to pod względem kapitalizacji najmniejsza giełda na świecie. Obecnie jest niewiele lepiej. Wartość całego rynku wynosi ok. 1 mld dol. To kapitalizacja równa niektórym spółkom z polskiego mWIG40.
Przekłada się to na obroty, które są znikome. Przyszłość wydaje się być jednak lepsza. Jak prognozuje Alisher Ali, partner zarządzający Euroasia Capital, kapitalizacja rynku do 2020 r. może zwiększyć się nawet dwudziestokrotnie.
Wykres MSE Top-20 za 5 lat. Kliknij, aby powiększyć
Źródło: Bloomberg
Największe firmy notowane na mongolskiej giełdzie to surowcowy Tavan Tolgoi, APU z branży dóbr konsumpcyjnych oraz budujący infrastrukturę MPR. Warto również wspomnieć o spółce Mongolian Mining, która w zeszłym roku zadebiutowała na parkiecie w Hongkongu.
Lepszym odzwierciedleniem sektora dużych mongolskich spółek jest indeks SRMI (the Silk Road Mongolia Index) skupiający 30 lokalnych i zagranicznych spółek działających na terenie Mongolii. Jego kapitalizacja to 34 mld dolarów. Analizowany przez Euroasia Capital indeks w 2010 r. urósł aż o 31 proc.
Brak polskiego akcentu
Na eksploatację mongolskich złóż firmom z całego świata wydano dziesiątki licencji. Inwestycje tego typu wymagają olbrzymiego kapitału, jednak często zainwestowane pieniądze zwracają się z wielokrotnością. Jedyną polską firmą górniczą, którą stać na eksploatację mongolskich złóż, jest Polska Miedź. Dlaczego KGHM od dawna poszukujący nowych obszarów eksploatacji nie zdecydował się na inwestycje w tamtym regionie?
Jednym z wymienianych powodów jest niestabilność polityczna regionu. Według analityka BDM Krzysztofa Zarychta jest to związane z porażką polskiego giganta w Kongu, którą spowodowało właśnie niedoszacowanie ryzyka politycznego. – Wydaje się, że na obecnym etapie i w najbliższych latach KGHM nie będzie zainteresowany inwestycją w Mongolii – przewiduje analityk. Dodaje, że trzeba również zwrócić uwagę na protesty strony związkowej po ogłoszeniu decyzji o złożu Afton-Ajax – możliwość powtórki takiej sytuacji prawdopodobnie byłaby bardzo źle odebrana.
Nie lekceważmy Mongolii
Czy Mongolii uda się urosnąć do rangi Arabii Saudyjskiej? Na pewno ma ku temu potencjał. Olbrzymie pokłady surowców przyciągające równie duże inwestycje powodują, że zainteresowanie tym krajem systematycznie rośnie. Istnieją zagrożenia wewnętrzne, takie jak niestabilność polityczna i korupcja, oraz zewnętrzne, jak nadmierna zależność od gospodarki Chin, jeżeli jednak lokalny rząd będzie prowadził rozsądną politykę i przyciągał inwestorów, przyszłość może okazać się świetlana.
Prognozy dotyczące mongolskiego PKB są bardzo pozytywne. Niektórzy analitycy wskazują Mongolię nawet jako potencjalnie najszybciej rozwijający się kraj przyszłej dekady. Na pewno warto mieć oczy zwrócone w tym kierunku. W tym regionie mogą zachodzić ważne transformacje, jeszcze bardziej przechylając ciężar światowej gospodarki na wschód.
Źródło: Bankier.pl