Temat ubezpieczenia assistance powraca niczym bumerang każdej zimy – właśnie dlatego, że wtedy nadarza się najwięcej okazji, by z niego skorzystać. Firmy ubezpieczeniowe rejestrują w tym okresie roku nawet trzykrotnie większą niż zwykle liczbę telefonów z prośbą o wsparcie. Nie wszyscy przemarznięci kierowcy otrzymują jednak zawsze taką pomoc, na jaką liczą.
To, że assistance warto mieć mówi każdy, kogo choć raz ono uratowało. Gdy mamy ubezpieczenie assistance, w razie określonego w umowie zdarzenia (wypadek, awaria, kradzież auta) kontaktujemy się telefonicznie z centrum dyspozycyjnym towarzystwa, a pracownik dyżurny centrum organizuje pomoc.
– To duża wygoda. Assistance nie jest polisą obowiązkową, ale warto poważnie się nad jej zakupem zastanowić, bo nawet w swym podstawowym pakiecie daje ogólne poczucie bezpieczeństwa i świadomość, że mamy gdzie zwrócić się po pomoc w razie wypadku lub awarii samochodu. Osobom, dla których ważny jest komfort i poczucie bezpieczeństwa na wypadek komplikacji radzę jednak bardzo dobrze zawczasu przyjrzeć się zakresowi assistance, które chcemy kupić – zwraca uwagę Wojciech Rabiej z porównywarki ubezpieczeń komunikacyjnych rakomat.pl.
Ponieważ to właśnie w zimie assistance jest najważniejsze, szczególnie uważnie powinniśmy przeanalizować „zimowe wyłączenia” zawarte w naszej umowie. Trzeba wiedzieć, że w niektórych polisach może być wyłączona np. obsługa awarii, a w innych dostęp do pomocy ograniczony – o zgrozo! – przedziałem temperatur. Może się zdarzyć, że wsparcie przysługuje nam jedynie, jeśli temperatura powietrza utrzymuje się np. powyżej -5°C, co przy naszych zimach jest raczej mało pewne. Innym ograniczeniem jest wyłączenie ochrony assistance, jeśli awaria ma miejsce zbyt blisko naszego domu. Ubezpieczycielom zdarza się włączyć do zapisów umowy fragment o tzw. minimalnej odległości od miejsca zamieszkania, w której możliwa jest realizacja usługi. Tymczasem w zimie wiele unieruchomień spotyka kierowców właśnie pod ich domem, …gdy siada akumulator.
Mini spokój za mini assistance, większy za bogatsze? Niekoniecznie
Towarzystwa często oferują mini assistance dołączając je do umowy podstawowej OC. Trzeba jednak pamiętać, że taka mini ochrona obejmuje często tylko najważniejsze usługi: podstawową pomoc serwisową, czyli naprawę pojazdu na miejscu zdarzenia, np. po stłuczce spowodowanej poślizgiem na oblodzonej jezdni, holowanie do warsztatu i udzielenie informacji. Może się jednak zdarzyć się, że nie otrzymamy pomocy, gdy samochód utknie w zaspie, bo podpisując umowę zgodziliśmy się na to, że assistance działa tylko w razie wypadku! Choć jest to coraz rzadsze, czasem na pomoc nie możemy liczyć, gdy w razie siarczystych mrozów nasze auto nie chce odpalić pod domem. Dlatego assistance, które jest w pakiecie z OC warto przeanalizować na pewno pod kątem następujących kwestii: Czy naprawa pojazdu obejmuje tylko wypadek czy także awarie? Czy oferowana pomoc zostanie tylko na miejscu? Do jakiego limitu wartości napraw? Czy możemy liczyć na holowanie? A może też na auto zastępcze?
Pakiet assistance może być też bardziej rozbudowany, choć za spokojniejszą głowę będzie trzeba ponieść dodatkowe koszty. Przeważnie w ramach kompleksowego ubezpieczenia assistance można liczyć na: organizację naprawy auta, holowanie, samochód zastępczy, jeśli Twój nie będzie nadawał się do jazdy, dostarczenie paliwa, pomoc w otwarciu drzwi w przypadku zgubienia kluczyków, zakwaterowanie dla kierowcy i pasażerów bądź przejazd do miejsca zamieszkania lub celu podróży, złomowanie auta, jeśli zajdzie taka potrzeba itp. Tak zwane usługi osobowe, obejmujące na przykład organizację noclegu, mogą okazać się szczególnie pomocne podczas dalszych zimowych wyjazdów, gdy podróżujemy z rodziną, a nasz samochód nagle odmówi posłuszeństwa w czasie podróży, a na zewnątrz szaleje zamieć śnieżna. Jednak nawet posiadając droższy pakiet musimy dowiedzieć się, czy możemy liczyć na pomoc w przypadku zakopania się w śniegu czy też pomoc przy odpaleniu auta nie tylko i wyłącznie gdzieś pośrodku leśnej głuszy, ale też pod własnym domem.
Prawda jest taka, że tego, co w jednym towarzystwie jest ochroną mini assistance w pakiecie z OC, w innym już nie dostaniemy „gratis”. Różnorodność podejścia do ofert assistance wśród ubezpieczycieli jest ogromna i cały czas się zwiększa. Tak jak ubezpieczenie obowiązkowe i autocasco, również polisy assistance są coraz bardziej zróżnicowane na rynku. Jeśli dobrze poszukamy, w tej samej cenie możemy znaleźć często wiele różnych zakresów – zwraca uwagę Wojciech Rabiej z porównywarki ubezpieczeń komunikacyjnych rakomat.pl.
Kupować? Kupować – tylko mądrze!
… czyli zanim zdecydujemy się na assistance:
- Zastanówmy się, czy wystarczy nam mini assistance zawarte w pakiecie z OC czy też chcemy za nie zapłacić oddzielnie;
- Poświęćmy kilka minut na porównanie dostępnych opcji;
- W szczególności zwróćmy uwagę na to, czy towarzystwo ubezpieczeniowe pomoże nam nie tylko z dala od domu, ale też w miejscu zamieszkania;
- Przeczytajmy w umowie, czy wykupując takie ubezpieczenie możemy także oczekiwać pomocy w wypadku zgubienia kluczyków lub wyczerpania paliwa w samochodzie;
- Równie istotny jest zasięg międzynarodowy – dowiedzmy się, czy ubezpieczenie będzie działało także poza granicami Polski;
- Powinniśmy też być świadomi, jakimi limitami obostrzone są poszczególne usługi naszego pakietu – warto pamiętać np., że ubezpieczyciel dowiezie nam benzynę za darmo, jednak za samo paliwo będziemy musieli już zapłacić z własnej kieszeni.
Źródło: Rankomat.pl