Na warszawskim parkiecie początek sesji nie wróżył niczego dobrego. WIG 20 na otwarciu tracił ponad 3,5 proc. i osunął się poniżej ważnego wsparcia w okolice dołków ze stycznia i listopada. Pierwsza część dnia przebiegała pod znakiem testowania poziomu 3120-3150 pkt., ale po południu kupujący uwierzyli, że zbliżamy się do końcowej fazy korekty i ostatecznie główny indeks GPW zamknął sesję nieco poniżej 3180 pkt. Daleko jednak do optymizmu – przecena o 2,2 proc. była największa w regionie.
Warto zwrócić uwagę, że największe spółki zachowywały się w poniedziałek lepiej niż szeroki rynek. Co prawda podrożały akcje zaledwie dwóch spółek z WIG20 (BZ WBK i Agora), ale indeks MIDWIG tracił w ciągu dnia już nawet 4 proc. Obroty na GPW były większe niż w piątek, dla WIG20 wyniosły 1,6 mld zł. Fundusze zagraniczne wycofywały się w ubiegłym tygodniu z rynków wschodzących, ale od dłuższego czasu mówi się, że na naszej giełdzie to krajowe fundusze rozdają karty. Na szerokim rynku na wartości zyskały akcje 19. spółek, kurs 13. pozostał bez zmian, a 235. zakończyło dzień poniżej kreski. Najaktywniej handlowano walorami PKO BP, KGHM i PKN Orlen.
Na rynku walutowym w dalszym ciągu kluczowym tematem pozostaje carry trading i oczy inwestorów skierowane są na kurs USD/JPY. Gorsze od oczekiwań dane z USA (indeks ISM Services wyniósł 54,3 pkt.) osłabiły dolara. Kapitał przepływa obecnie na rynki, gdzie stopy procentowe są niskie, co widać po umacnianiu się jena oraz franka szwajcarskiego. Złoty odrobił część strat z początku dnia względem euro, jednak w najbliższych dniach możemy oczekiwać dalszego wycofywania się zagranicy z naszego rynku i osłabienia polskiej waluty. Fundamenty gospodarki są jednak na tyle mocne, że przecena nie powinna być bardzo głęboka.