W poprzednim numerze „Gazety Bankowej” pisaliśmy, że projekt, który wyszedł najprawdopodobniej ze Związku Banków Polskich (choć nikt się nie przyznaje do jego autorstwa), zmierzał de facto do wymuszenia w praktyce konsolidacji w sektorze banków spółdzielczych. Wzbudził od razu stanowcze protesty wśród przedstawicieli tych banków, niezależnie od dzielących ich w innych sprawach różnic. Dopatrują się oni w nim agresywnych działań konkurencji – dużych instytucji finansowych, zainteresowanych zmianą rynkowej pozycji spółdzielców – a nawet spisku mającego na celu osłabienie całego sektora. ZBP także odżegnał się od projektu i zapewnił, że był to tylko luźny pomysł jednej czy dwóch osób.
Bagatelizowany przez ZBP, ale ubrany w formę projektu ustawy pomysł musiał jednak zainteresować parlamentarzystów. Także wśród nich trudno znaleźć zwolenników proponowanych rozwiązań.
– Rozumiem, że ten projekt to tylko dyskusja zainicjowana przez Związek Banków Polskich – powiedziała „Gazecie Bankowej” Krystyna Skowrońska z PO, zastępca przewodniczącego sejmowej komisji finansów, a zarazem prezes Banku Spółdzielczego w Przecławiu. – Z tego co wiem, banki spółdzielcze składają w tej kwestii zdecydowany protest, bo nie jest to inicjatywa oddolna, ale próba narzucenia pewnego rozwiązania. Pomysł nie wychodzi ani z kręgu banków spółdzielczych, przynajmniej jako żadna większa inicjatywa, ani ze strony banków zrzeszających, które zapewniają pewne bezpieczeństwo na rynku.
Posłanka Skowrońska zwróciła uwagę, że dyskusja o konsolidacji wraca w chwili, kiedy banki zrealizowały program zwiększenia funduszy własnych do 1 mln euro, który to program zakończył się powodzeniem szybciej niż w innych krajach europejskich – a więc gdy system okazał się bezpieczny.
– Środowiska bankowe (w całości, bo może pojedyncze banki akceptują taką propozycję) zdecydowanie uważają jednak inicjatywę konsolidacji za przedwczesną – stwierdziła posłanka. – Również przeniesienie nadzoru finansowego do banków zrzeszających jest nowym modelem, który w spółdzielczym środowisku bankowym napotyka duży opór. I duże, i mniejsze banki spółdzielcze mówią o przedwczesności takiego rozwiązania i są zdecydowanie przeciwne zgłaszaniu takiego projektu ustawy. Model, który się w nim przyjmuje, nie zabezpiecza całej struktury spółdzielczej, może on być wygodny jedynie dla dużych banków, które tempo rozwoju miały wyższe niż pozyskane z rynku działalności kredytowej zasoby finansowe. Na dziś należałoby bardzo spokojnie o tym rozmawiać, traktować to jedynie jako dyskusję. W spółdzielczości inicjatywy powinny być oddolne.
Zdaniem Krystyny Skowrońskiej, raczej nie ma grupy nacisku, która zdolna byłaby przeforsować obligatoryjną konsolidację banków spółdzielczych, więc propozycje te należy traktować tylko jako głos niektórych środowisk w dyskusji na temat modelu funkcjonowania tych banków.
Również w kręgach opozycji panuje sceptycyzm w tym zakresie. Aleksandra Natalli-Świat, wiceprzewodnicząca komisji finansów z ramienia PiS, nie widzi potrzeby tego rodzaju restrukturyzacji sektora bankowości spółdzielczej.
– Nie znam tego projektu i trudno mi się do niego odnieść – zastrzegła w rozmowie z „Gazetą Bankową”. – Banki powinny jednak spełniać przede wszystkim wymogi zawarte w prawie bankowym, w tym wymogi Nowej Umowy Kapitałowej. O ile pamiętam, ostatnio nie było żadnego zagrożenia dla spełnienia przez banki spółdzielcze wymogów ostrożnościowych, niezwykle ważnych klientów. Moim zdaniem, jeśli one spełniają te wymogi, to nie ma potrzeby zmuszania ich do jakichś działań ponad to, do administracyjnej ingerencji w ich strukturę. Nie wiem jednak, czym kierowali się twórcy projektu, ani czym uzasadniały swoje uwagi banki spółdzielcze.
Posłowie lewicy zapowiadają z kolei, że podejmą w dziedzinie reformy sektora własną inicjatywę. Natomiast omawianym propozycjom odbierają rangę projektu.
– Według mojej wiedzy, to nie jest projekt Związku Banków Polskich – oświadczyła posłanka Anita Błochowiak z LiD (ojciec posłanki, Jerzy Błochowiak, prezes Banku Spółdzielczego Towarzystwa Oszczędnościowo-Pożyczkowego PA-CO-BANK Pabianice, jest członkiem zarządu ZBP). – To jest bardzo roboczy materiał, który trudno nazwać projektem, jest to bardziej baza wyjściowa do dyskusji. To, że jedna osoba ujęła ją w kształt projektu ustawy, a później „Gazeta Bankowa” o tym napisała, przez co materiał ten przebił się do mediów, nie oznacza, że taki jest pogląd ZBP, a tym bardziej banków spółdzielczych. Nie bardzo więc ma sens jego komentowanie, to pogląd nawet nie wąskiej grupy, ale może jednej osoby. Wiem, że ZBP będzie się pochylał nad tym tematem. W SLD natomiast, ja i jeszcze dwóch kolegów zajmujemy się tym problemem, potrzeba jednak nieco czasu, zapewne kilku tygodni, żeby przedstawić dopiero założenia faktycznego projektu. Oczekiwania banków spółdzielczych są w tej mierze zupełnie odmienne, więc będziemy się raczej skłaniać ku ich propozycjom.