Banki ograniczają przyznawanie kredytów, ale jednocześnie walczą bez pardonu o nasze oszczędności. „Dziś niektóre (BPH, Deutsche Bank, Nordea) płacą za lokaty nawet 10 proc. w skali roku. A otwierający swoje pierwsze placówki Allianz Bank w ramach tzw. polisy lokacyjnej chce zaoferować nawet 10,5 proc.! Przy tak wyśrubowanym oprocentowaniu większość banków dopłaca do interesu. Żeby zapłacić posiadaczom lokat wysokie odsetki, bankowcy musieliby pożyczyć komuś te pieniądze jeszcze drożej – na kilkanaście procent […]
Po co im te pieniądze? Zdaniem analityków część bankowców po prostu wpadła w panikę, bo zauważyła odpływ pieniędzy z własnych skarbców do konkurencji. – Okazało się, że w dobie nadciągającego kryzysu klienci zakładają mniej nowych depozytów. I pieniędzy nie starcza już dla wszystkich banków – uważa Michał Macierzyński, analityk portalu Bankier.pl. Ze statystyk NBP wynika, że w październiku wartość naszych pieniędzy na lokatach wzrosła tylko o 1,8 mld zł, głównie dzięki naliczanym przez banki odsetkom, a nie nowym wpłatom. Wiosną i latem wartość lokat w bankach rosła znacznie szybciej – o 5-6 mld zł miesięcznie.”, czytamy w „Gazecie”.
„- Wystarczyło, że dysponujący olbrzymią liczbą placówek PKO BP wprowadził półtoraroczną lokatę oprocentowaną na 10,5 proc., by na konkurentów padł blady strach – opowiada Macierzyński. Przez kilka tygodni PKO BP pozyskał – według nieoficjalnych informacji – ok. 4-5 mld zł. Prezes banku Jerzy Pruski publicznie przyznał, że przez pewien czas klienci wpłacali średnio po 200 mln zł dziennie. W PKO przypuszczają, że były to pieniądze głównie przenoszone z konkurencyjnych banków.”, czytamy dalej.
„- Dopłacamy do lokat, bo uważamy, że nasza stabilność finansowa jest ważniejsza od osiąganych na bieżąco zysków – przyznaje nam anonimowo członek zarządu średniej wielkości banku. I dodaje, że w erze kryzysu finansowego oszczędności klientów są właściwie jedynym pewnym źródłem dopływu pieniędzy do skarbca. Tzw. rynek międzybankowy umożliwiający pożyczanie pieniędzy od innych banków lub za granicą od dwóch miesięcy wysycha. Nie działa też pomoc NBP, który co prawda pożycza pieniądze bankom komercyjnym, ale na wysoki procent […]”, pisze gazeta.
Eksperci obstawiają jednak, że wyniszczająca banki wojna depozytowa wkrótce się skończy. „- Sądzę, że licytacja na zasadzie ‚kto da więcej’ zmierza ku końcowi. Nie sądzę, aby kolejni gracze podbijali oprocentowanie lokat. Warto wykorzystać obecny moment i zagwarantować sobie wysokie oprocentowanie na przyszłość. Dzisiejsze poziomy oprocentowania depozytów za kilka miesięcy będą już nieosiągalne – dodaje Maciej Pieczkowski z Partnerów Inwestycyjnych.”, czytamy dalej.
Najwyżej oprocentowane lokaty kusza klientów zyskiem w wysokości 9-10 proc. Tymczasem WIBOR, czyli cena złotego na rynku bankowym, wynosi obecnie 6,5 proc. Część banków dopłaca do lokat, by ściągnąć jak najwięcej pieniędzy od swoich klientów.
Więcej na ten temat w „Gazecie Wyborczej”.
Na podstawie: Maciej Samcik