Polski Ład nie zmniejszy zainteresowania leasingiem. To jest i wciąż będzie najbardziej opłacalna forma finansowania. Klienci częściej będą wybierać leasing z wyższym wykupem – uważa Kamil Makula, prezes Superauto.pl.
W opinii publicznej funkcjonuje teza, że leasing przestanie się opłacać wraz z wprowadzeniem od nowego roku przepisów Polskiego Ładu. Zgoda, jest to bardzo nośny tytuł dla artykułu i pewnie świetnie się sprzedaje, ale sam leasing przecież się nie zmieni. Być może klienci częściej będą wybierać leasing z wyższym wykupem. To będzie się bardziej opłacać.
– To, co się zmieni to tylko możliwości wykupu samochodów z leasingu przez osoby prywatne. Pozornie wydaje się to niekorzystne, jednak z mojej perspektywy jest to normalizacja przepisów – uważa Kamil Makula, prezes Superauto.pl. Rozmawiamy na temat zmian, które wejdą w życie 1 stycznia 2022 roku. Polski Ład, czyli nowelizacja z 29 października 2021 roku, ustawy o PIT, o CIT i innych ustaw (Dz. U. poz. 2105) zdaniem eksperta nie wpłynie na zainteresowanie klientów tą formą finansowania nowych samochodów.
Polski Ład akurat normalizuje sytuację
– Dotychczas było tak, że kupując samochód na firmę czy na jednoosobową działalność gospodarczą, mieliśmy możliwość skorzystania z wielu odliczeń: kosztów uzyskania przychodu i części podatku VAT, wydatków związanych z eksploatacją samochodu. Jednym słowem jako przedsiębiorcy korzystaliśmy i nadal będziemy korzystać z zalet finansowania w postaci leasingu. Natomiast kiedy skończył się leasing przedsiębiorca, dotychczas, mógł samochód wyprowadzić z działalności i po raz drugi skorzystać z dobrodziejstwa podatkowego, polegającego na tym, że po sześciu miesiącach mógł ten samochód sprzedać bez płacenia podatku. Zatem wydaje się, że to co jest w Polskim Ładzie tylko normalizuje tę sytuację – mówi Kamila Makula.
Jeśli zatem zadamy sobie pytanie, czy do tej pory był to dobry przepis, to moim zdaniem nie. Przedsiębiorca dwa razy korzystał podatkowo z tego, że obracał jednym samochodem. Według eksperta bardzo ochoczo, kiedy kończył się leasing, po zaledwie pół roku sprzedawaliśmy samochód. Jednak zdaniem Makuli należy zadać sobie pytanie, czy na rynku wtórnym takie auto było atrakcyjne dla kolejnego klienta. Według niego, nie do końca, ponieważ sprzedawała go osoba fizyczna. – Czyli była to sprzedaż bez faktury VAT, a firmy, które głównie szukają takich samochodów, potrzebują faktury. Zatem jeśli ktoś sprzedawał taki samochód, musiał wystawić go za kwotę poniżej ceny rynkowej. Innymi słowy skorzystał podatkowo, ale sprzedając taki samochód, stracił. Ponadto proszę zwrócić uwagę, że prawie każdy przedsiębiorca, kiedy wykupuje samochód z leasingu od razu kupuje nowy. Co to oznacza? Że z jednej strony sprzedając auto, które kupiliśmy owszem mamy podatek do zapłaty, ale zwykle środki ze sprzedaży przeznaczamy na wpłatę własną na nowy samochód. Są one kaucją leasingową, a ta zaś jest w całości kosztem uzyskania przychodów. Tak naprawdę w firmach ten przychód i koszt się równoważą. I nie ma dodatkowego podatku do zapłaty.
Podatek nie zmieni przyzwyczajeń
Według Kamila Makuli powyższa zmiana jest mniejsza niż ta, która została wprowadzona przed kilkoma laty, kiedy samochody o wartości 150 tysięcy netto, stały się mniej korzystne do sfinansowania leasingiem, ponieważ po zmianach nie można było całej raty wrzucić w koszty. – Wtedy wcale nie pogorszyło to sprzedaży samochodów na rynku premium, mimo, że poruszenie było ogromne. Dlatego też myślę, że obecna zmiana nie spowoduje, że z powodu Polskiego Ładu przestaniemy kupować samochody. Ktoś, kto co cztery lata zmienia auta na nowe nie przestanie tego robić tylko z tego powodu, że jest wymóg zapłacenia podatku- przekonuje Makula.
Skoro rozmawiamy o kupnie nowych samochodów, to jak z perspektywy prezesa firmy zajmującej się sprzedażą aut i sprzedażą finansowania wygląda rynek motoryzacyjny pod koniec 2021 roku?
– Ciężko kończy się ten rok. Ludzie przestali się interesować kupnem samochodu w ostatnim kwartale i widać to w wynikach rynku. Spadek jest 25-procentowy – mówi szef Superauto.pl. – Galopująca inflacja i wzrost stóp procentowych, żeby ją zahamować, droższe kredyty no i w końcu Polski Ład, którego dopiero się uczymy. Wystarczy tych powodów, żeby zakupy odłożyć na później. Stąd też czwarty kwartał 2021 roku oceniam jako trudny.
Odroczony popyt wróci
Wierzę, że każdy początek, a tym bardziej początek roku jest zawsze nowym otwarciem, a wraz z nim poprawi się sytuacja w branży – podkreśla Kamil Makula. Jego zdaniem istotne dla rynku jest to, aby w końcu po wielomiesięcznych kłopotach z półprzewodnikami ten problem przestał hamować rynek i klienci mieli w końcu możliwość wyboru spośród samochodów dostępnych od ręki. Jeśli tak się stanie odroczony popyt na pewno wróci, bo nie brakuje osób, które chcą mieć nowy samochód. I tego trendu w jego opinii nie zmieni popularność wynajmu. – Owszem zainteresowanie wynajem rośnie, ale jak obserwujemy w Superauto.pl, korzystają z niego firmy, w których auto wynajmowane ma pełnić funkcję prestiżową i pokonuje nie więcej niż 20 tysięcy kilometrów rocznie. Powyżej tej cyfry wynajem przegrywa z leasingiem.
Jaki jest zatem przewidywany trend na nowy rok?
Nam przede wszystkim zależy, aby w końcu poprawiła się podaż. Klienci oczekują dużego wyboru, a tego brakuje. Najbardziej na to liczę. W naszej firmie na pewno będziemy stawiać na sprzedaż samochodów użytkowych i samochodów klasy premium. W obu segmentach mamy spore doświadczenie i stawiamy na rozwój tych działów. Ze względu na nowy ład spodziewamy się natomiast wzrostu sprzedaży leasingów z wyższym wykupem. Będziemy je częściej proponować klientom. Jak działa leasing z wyższym wykupem? Klienci płacą niższą miesięczną ratę kosztem tego, że ostatnia rata, tzw. wykupowa będzie większa. Wówczas, kiedy po spłacie leasingu przeniosą samochód do użytkowania jako osoba prywatna to nawet jeśli zapłacą podatek, różnica między ceną wykupu z leasingu, a sprzedażą na rynku będzie niewielka, a w związku z tym podatek do zapłaty będzie niższy. Dlatego spodziewam się, że leasing z dużym wykupem może się cieszyć większym zainteresowaniem.
A jak Pana zdaniem będą kształtowały się trendy, jeśli chodzi o zainteresowanie zakupem samochodów elektrycznych? Statystyki sprzedaży aut elektrycznych akurat wzrosły. – No tak, ale z jakiej bazy my startujemy? Wciąż z bardzo niskiej. Samochody elektryczne, mimo wzrostu, stanowią niewielki procent sprzedaży nowych samochodów. Teraz kiedy nie ma dostępnych samochodów z silnikami spalinowymi, wydaje się, że ludzie jako alternatywę powinni wybierać samochody elektryczne. Przecież one są dostępne od ręki. Czy tak się dzieje. Nie. Te auta wciąż są drogie, bardzo drogie, ale nie tylko cena o tym decyduje. Ciężko w sposób komfortowy te samochody eksploatować. Wciąż jest niewiele stacji doładowania, a do tego auta elektryczne mają tak małe zasięgi, że wyprawa z południa na północ Polski musi się skończyć wizytą na stacji. I to nie jest kilkuminutowy postój.
Samochody elektryczne? Większość stać tylko na auta używane
Proszę wziąć pod uwagę, że Polacy sprowadzają około 800 tysięcy samochodów używanych z terenu UE. Średni wiek tych samochodów to 12 lat. Nie oczekujmy, że ludzie, którzy kupują za granicą auta z przebiegiem sięgającym kilkuset tysięcy kilometrów nagle przerzucą się na samochody elektryczne. Zróbmy więcej, żeby ci ludzie zaczęli kupować chociażby nowe samochody spalinowe. Bo póki co z jednej strony jest silny, i słusznie, trend ekologiczny, a z drugiej strony wpuszczamy do Polski auta, które prawie niczym się nie różnią od starych pieców, w których zimą palimy wszystkim, czym się da. I taka jest prawda o rynku motoryzacyjnym w Polsce pod koniec 2021 roku.