Brak prowizji za zamianę waluty kredytu to już prawie rynkowy standard. Z opłat zrezygnowali najwięksi gracze na rynku kredytów hipotecznych – m.in. PKO BP, MultiBank. mBank, Bank BPH i BGŻ.
Chociaż banki nie pobierają prowizji za przewalutowanie, nie oznacza to, że operacja jest darmowa. Zapłacą wszystkie te osoby, które zaciągnęły kredyt kilka lat temu. a wysokość prowizji za przewalutowanie została wpisana bezpośrednio do umowy. W lepszej sytuacji są kredytobiorcy, którzy w warunkach umowy mają odwołanie do obowiązującego cennika. Jeśli bank obecnie nie pobiera prowizji za zmianę waluty, oni też jej nie zapłacą.
Jeśli rynkowa cena waluty, np. franka szwajcarskiego, spadła do niskiego poziomu, nie oznacza to, że po takim kursie zostanie przewalutowany kredyt. Banki doliczą sobie 5-6 groszy ukrytej marży na każdym franku. Stanie się tak dlatego, że do tej operacji stosują wewnętrzny kurs sprzedaży, który jest wyższy od średniego, ustalonego przez NBP.
Ukrytą prowizję bank naliczył także w momencie zaciągania pożyczki (wtedy zastosował niższy kurs kupna, a to znaczy, że wartość kredytu we frankach jest wyższa).
Jest to często koszt znacznie wyższy niż prowizja za zmianę waluty kredytu. Liczy się także czas. jaki minie od momentu złożenia wniosku do wykonania operacji, z tym bywa różnie.
Jeśli procedura trwa dłużej, zmiana kredytu może nastąpić przy niekorzystnym kursie rynkowym, np. gdyby w sytuacji kryzysu politycznego zloty mocno osłabł. W niektórych bankach procedura może potrwać nawet dwa tygodnie.
Nie bez znaczenia będzie też skala przewalutowań, gdyż banki mogą wykorzystać rosnące zainteresowanie tą operacją do windowania ukrytych kosztów.
– Jeśli nasili się tendencja do zamiany kredytu z walutowego na zlotowy banki mogą zawyżać kurs – przestrzega Paweł Adamiak z Domu Kredytowego Notus.
Kto zadłuża się we franku, ryzykuje bardziej niż inni, gdyż decyduje się na udział w spekulacjach na rynku walutowym. Dlatego nie bez powodu coraz więcej Polaków musi interesować się zmianami kursu złotego i stopami procentowymi na świecie, zwłaszcza w Szwajcarii (prawie 70 proc. kredytów zaciągamy w walucie tego kraju). W ubiegłym tygodniu szwajcarski bank centralny pierwszy raz od ponad roku podniósł stopy procentowe, co automatycznie oznacza wzrost oprocentowania pożyczek we frankach. Ale to może być dopiero początek serii wzrostów – czytamy.