Mamy nowy, 2010 rok. Za chwilę będzie się na rynku działo dużo ciekawych rzeczy. A to wyniki roczne, a to nowe strategie, a to kolejne rekomendacje. Jednym słowem kryzys został „zażegnany”, teraz trzeba będzie po nim posprzątać. Lekkoduchy myślące, że teraz będzie tak jak było (jedynie trochę inaczej), są w błędzie. Poszczególne państwa i regulatorzy nie ruszali problemu, żeby nie było, że pogłębienie zapaści, to ich wina. Teraz, już na spokojnie, wszystko zostanie ustalone na nowo. Jednym słowem w tym roku nie zabraknie wielu tematów do dyskusji. O ile oczywiście nie będzie drugiej fali kryzysu…
Jeśli popatrzymy na Wielki Kryzys, to regulacja w postaci ustawy Glass-Steagall Act została wprowadzona przez Kongres Stanów Zjednoczonych w 1933 – akurat na koniec kryzysu, który zaczął się w 1929 roku. Oczywiście są to daty umowne, niektórzy twierdzą bowiem, że kryzys skończył się wiele lat później, ale zostańmy przy oficjalnej chronologii. Tak więc nie ma co się dziwić, że prace nad Rekomendacją T się przedłużają i nikt nic nie mówi o rekomendacji U (dotyczącej kart kredytowych), podobnie jak regulacjach międzynarodowych. Jakie będą mieć ostatecznie kształt – tego chyba nikt na razie do końca nie wie. Mimo wszystko, należy się domyślać kierunków działań regulatorów.
W tle tego wszystkiego mamy tematy mniejszego kalibru, ale rozpalające do czerwoności. Na przykład przenoszenie rachunków. Czy to będzie rewolucja na rynku i coś zmieni? Naszym zdaniem niewiele. Już nie o to chodzi, że jest to rekomendacja ZBP, czyli w pełnej nazwie: Rekomendacja ZBP dotycząca dobrych praktyk w zakresie przenoszenia rachunków oszczędnościowo-rozliczeniowych dla klientów indywidualnych na polskim rynku bankowym (tak, to cała nazwa). Rzeczona rekomendacja jest „dobrą praktyką”. Życie zweryfikuje, jak banki będą się do niej stosowały. Oby nie tak, jak np. do rekomendacji ZBP dotyczącej reklam usług bankowych.
Naszym zdaniem cała rekomendacja jest bardziej tematem medialnym, niż zmieniającym kolej rzeczy trendem. Oczywiście z punktu widzenia sektora finansowego, a nie mediów, które rządzą się zupełnie innymi prawami. W ich przypadku – jest to temat rzeka – ponad 20 milionów potencjalnych zainteresowanych, możliwość „edukowania” klientów, znajdywania luk i złych banków. Jednym słowem temat, który żyje swoim życiem i raczej kreuje pewną rzeczywistość. Dlaczego?
Zacznijmy od początku. W UE mają ciekawy pomysł, żeby klienci korzystali z usług banków ponad granicami państw. O ile naszym zdaniem, Zielona Księga w sprawie kredytów hipotecznych może by przeszła, to reszta jest totalną mrzonką. No ale stowarzyszenie europejskich bankowców, żeby nie było, że tacy są źli, zrobiło krok w stronę spełniania Strategii Lizbońskiej i umożliwiło przenoszenie RORów w ramach jednego państwa. To niby pierwszy krok do stworzenia paneuropejskiego rynku. O ile takie kroki może były potrzebne na niektórych rynkach, to w Polsce jest to raczej porządkowanie pewnych kwestii i ujednolicenie procesu zamiany rachunku. Bo co to w praktyce zmieni? Naszym zdaniem nic, o czym przekonamy się w kolejnych artykułach i materiałach, że przenoszenie nie działa. I będzie litania dlaczego nie działa. Już możemy napisać – że formularz jest za trudny i tam klient sam musi wszystko wpisywać, że w praktyce to nowy bank jest tylko punktem kontaktowym, a klient musi sam i tak wszystko załatwiać – jak chociażby wyszczególnienie usług płatniczych. Inne rzeczy, które się pojawią? Ano że stary bank będzie nadużywał możliwości wstrzymania przenoszenia ze względu na niezgodność podpisów pod wnioskiem, że pojawią się problemy w stałych zleceniach, nie mówiąc o poleceniach zapłaty. Że będą problemy ze spłatą kart kredytowych, bo ktoś zapomni coś przepiąć, że klienci zaczną nadużywać przenoszenia kredytu w rachunku, albo że nowe procedury jego udzielenia nie będą takie przyjazne. Potem się okaże, że lista wyjątków, kiedy nie można przenieść konta jest tak duża, że generalnie to łatwiej i tak będzie przenieść konto, jak to się dzieje od zawsze – założyć nowe i po kawałku zacząć przenosić się z kolejnymi usługami. Banki nie potrzebowały do tego rekomendacji – zwłaszcza te, które zyskiwały klientów, a nie traciły. Ktoś jeszcze pamięta kampanię BPH „Przechodzisz?” z Januszem Weissem w roli głównej? Jednym słowem nowa rekomendacja ma raczej efekt PRowy i medialny, niż górotwórczy. Zwłaszcza, że mowa nie o przenoszeniu numeru rachunku, a pakietu usług, a i to nie wszystkich.
Oczywiście nie należy całkowicie lekceważyć nowej rekomendacji i jej medialnego wydzwięku. Pada bowiem jedna z barier – mentalna. Nagłośnienie sprawy powoduje, że więcej klientów będzie jednak decydowało się na przenosiny, a przecież o to chodzi. Nie ma się co jednak spodziewać jakiejś wielkiej fali. Podobnie jak to zresztą było w przypadku telefonii komórkowej czy dystrybutora prądu. Może to być natomiast wykorzystane w kampaniach reklamowych banków. Ewentualne problemy czy komplikacje z przenoszeniem rachunku, mogą przy tym być wykorzystane przez obie strony, np. nowy bank będzie utwierdzał klienta, że dokonał dobrego wyboru, rezygnując z gorszego konta, a stary będzie pokazywał to jako dowód niekompetencji nowego gracza. Może to też być wykorzystywane w celach propagandowych – że nowe tysiące klientów przeszło do nas (w podtekście dzięki nowej rekomendacji, teraz w końcu mogą przejść do najlepszego banku na rynku). Pytanie jednak – czy i bez tego by nie przeszli? 😉
Jak będzie – zobaczymy. Na dobry początek ciekawy dokument sprzed kilku miesięcy – pokazujący nieco więcej szczegółów, a także oficjalna informacja ZBP dla klientów. Co ciekawe na ten moment jakoś na stronach banków informacji na temat usługi, która obwiązuje już od kilku dni, ani słowa. Dziwne?
W sumie można powiedzieć, gdyby nie Unijne wymagania, to nie byłoby całego zamieszania. Z tego też względu można stwierdzić, że ZBP stanęło na wysokości zadania i co miało zrobić, zrobiło bez zarzutu. Oczywiście nie ma się co dziwić Związkowi, że za bardzo się wszystkim nie chwali na zewnątrz. A że nie będzie to w praktyce działało, albo może inaczej – nie przyniesie to takich skutków, jakie się w mediach przedstawia? No, to akurat nie jego wina. Szkoda tylko, że oczekiwania klientów mogą zostać rozdmuchane (żeby nie ponad miarę), co ostatecznie może się zwrócić przeciwko bankom – jako branży. Oby się to tak właśnie nie skończyło….
Źródło: PR News