Walka z kryzysem pochłania w krajach członkowskich Unii taką ilość pieniędzy, że sytuacja w budżetach państw staje się coraz bardziej napięta. Czasami można wręcz odnieść wrażenie, że władze danego kraju całkowicie straciły kontrolę nad zachowaniem stanu równowagi w publicznej kasie. Nadmierny deficyt zaczyna trawić coraz więcej państw z UE, dlatego KE zdecydowała się na podjęcie kroków w celu uruchomienia wobec niektórych z nich procedury nadmiernego deficytu.
Ogólnoświatowy kryzys gospodarczy coraz wyraźniej zaczyna odciskać swoje niechlubne piętno na kondycji sektora finansów publicznych państw UE. Efektem tego, jest pogłębianie się dysproporcji pomiędzy poziomem dochodów i wydatków w budżetach krajów członkowskich Unii, a w konsekwencji także dalszy wzrost ich dotychczasowego zadłużenia.
Dziś rządy wielu państw UE mają coraz większe problemy, aby utrzymać deficyt budżetowy w ryzach i tym samym nie przekroczyć dopuszczalnej granicy 3 proc. PKB, która została przewidziana w Traktacie z Maastricht. Niestety, uda się to zapewne niewielu z nich. Nie respektowanie zaś unijnych standardów w tej materii może w początkowym etapie grozić nałożeniem sankcji finansowych na dany kraj, a następnie całkowitym zakręceniem przysłowiowego kurka z pieniędzmi, pochodzących najczęściej z funduszy unijnych. Notabene występowanie nadmiernych deficytów w państwach członkowskich Wspólnoty rodzi również problemy związane z utrzymaniem ogólnego poziomu jej stabilności, a co za tym idzie i wiarygodności na arenie międzynarodowej. Trudno bowiem wyobrazić sobie sytuację, w której zagraniczni inwestorzy będą chętni do inwestowania swoich pieniędzy na obszarze, który cechuje się wysokim wskaźnikiem fluktuacji gospodarczych i którego dalszy rozwój jest mało „czytelny”.
W tym roku – zdaniem KE – aż pięć państw członkowskich może przekroczyć dopuszczalny w ramach UE poziom deficytu budżetowego. Wśród nich – po raz pierwszy zresztą – znalazła się Irlandia, kraj którego gospodarka jeszcze do niedawna była postrzegana, jako niedościgniony wzór ekonomicznego sukcesu i bogactwa. Urokowi i gospodarczym osiągnięciom tego kraju nie mógł się także oprzeć sam premier Tusk, który przecież wielokrotnie w swoich wystąpieniach – jak zapewne doskonale pamiętamy – obiecywał, że Polska również stanie się „Druga Irlandią”. Dziś sytuacja w Irlandii na tyle jednak uległa zmianie, że nikt już nie mówi o jej „nadprzyrodzonych” możliwościach gospodarczych. Irlandia bowiem popadła w głęboką recesję, a publikowane dane o stanie jej gospodarki są wręcz katastrofalne. Deficyt budżetowy w tym roku ma tam wynieść aż 11,0 proc. PKB, co w praktyce oznacza kilkukrotne przekroczenie dopuszczalnej granicy – ustalonej na poziomie 3 proc. PKB. Rok 2010 zapowiada się także pesymistycznie, albowiem – zdaniem KE – deficyt budżetowy w Irlandii sięgnie aż 13,0 proc. PKB. W obliczu tak złej sytuacji w budżecie państwa KE będzie dążyć do nałożenia na ten kraj – jeszcze w tym roku – procedury nadmiernego deficytu. Do roku 2013 władze tego kraju dostaną także czas na to, aby uporać się z deficytem i dostosować się do obowiązujących w UE reguł. Jednak wysoki deficyt, to nie jedyne zmartwienie irlandzkich władz. Istotnym problemem jest wzrastający poziom długu publicznego, który jest następstwem wysokiego poziomu deficytu. Istnieje bowiem poważna obawa, że w roku 2010 przekroczy on 60 proc. PKB, co oznaczałoby że Irlandia nie będzie także spełniać kryterium dotyczącego poziomu długu publicznego w relacji do PKB.
Los Irlandii podzielą jeszcze – co najmniej – cztery kraje: Francja, Hiszpania, Wielka Brytania oraz Grecja. W najgorszej sytuacji, spośród wymienionych państw, znajduje się Wielka Brytania, gdzie deficyt budżetowy w roku 2009 ma wynieść blisko 9,0 proc. PKB, a w roku 2010 – co jest niemal przesądzone – sięgnie 9,6 proc. PKB. W przypadku Wielkiej Brytanii nie ma jednak konieczności ponownego nakładania na nią procedury nadmiernego deficytu, albowiem kraj ten jest nią objęty od 8 lipca 2008 roku. Dlatego KE zdecydowała się jedynie na jej wydłużenie, a to oznacza że Wielka Brytania (przyp. kraj ten pozostaje nadal poza strefą euro) do końca 2013 lub 2014 roku – w zależności od postępów w eliminowaniu nadmiernego deficytu – pozostawać będzie pod jej jurysdykcją. Pomimo, że sytuacja w budżetach takich państw, jak: Francja, Hiszpania i Grecja jest nieco mniej napięta, to ich władze nie będą mogły liczyć na pobłażliwe traktowanie ze strony UE. Na każde z tych państw zostanie nałożona procedura nadmiernego deficytu – co już jest nieomal przesądzone. W trosce o zachowanie równowagi makroekonomicznej na terenie Wspólnoty, Komisja zaproponowała, żeby Hiszpania i Francja dostosowała się do obowiązujących reguł i obniżyła poziom deficytu budżetowego do poziomu poniżej 3 proc. PKB do końca 2012 roku. Najkrótszy okres na zredukowanie nadmiernego deficytu został przyznany Grecji, która ma czas do końca 2010 roku. Termin ten jest podyktowany tym, że Grecja już od 2007 roku zmaga się z redukcją deficytu i związku z tym okres ten jest automatycznie krótszy.
Ale oprócz wyżej wymienionych państw nałożenie procedury nadmiernego deficytu grozi również innym krajom, w tym m.in.: Rumunii, Belgii, Austrii czy Słowenii. Wszystko jednak będzie zależeć od oceny ich planów stabilności, które są obecnie weryfikowane i analizowane przez ekspertów z Brukseli. Jeśli jednak owe oceny okażą się niepomyślne dla władz tych państw, to już niebawem może się okazać, że mamy do czynienia z rekordową liczbą krajów objętych tą niechlubną procedurą w historii trwania UE.
Nie ulega wątpliwości, że pogłębianie się dziś nierównowagi w budżetach państw UE, jest następstwem polityk, jakie prowadzone są przez władze krajów członkowskich w warunkach ogólnoświatowego kryzysu gospodarczego. Z jednej bowiem strony – w celu pobudzenia popytu wewnętrznego i wzrostu gospodarczego – dąży się do zredukowania wysokich podatków, co – w krótkim okresie – ma negatywny wpływ na poziom dochodów budżetowych, z drugiej zaś – w celu ograniczenia negatywnych skutków kryzysu, (w tym przede wszystkim wzrastającej stopy bezrobocia) i stymulacji popytu krajowego – dąży się do zwiększenia wydatków w budżecie państwa. Efekt tych działań, jest zaś taki, że wpływy do budżetu państwa są mniejsze, a wydatki większe, to zaś przekłada się na wzrost deficytu.
Bartosz Niedzielski
Źródło: Bankier.pl