Tak naprawdę trudno jest wskazać jeden konkretny czynnik, który skłonił inwestorów do wyraźnego skrócenia pozycji w naszej walucie. Z jednej strony, wydaje się, że złotemu na pewno zaszkodził silny spadek kursu EUR/USD, wynikający przede wszystkim z oczekiwania graczy na tego tygodniowe, bardzo ważne z punktu widzenia gospodarek wschodzących, wystąpienie szefa FED (szerzej o tym w drugiej części raportu). Z drugiej strony, zwiększona nerwowość na polskim rynku (mająca też swoje odzwierciedlenie w spadku cen obligacji), to również może być skutek niepewności, co do publikowanych w najbliższy czwartek przez GUS, niezwykle ważnych z punktu widzenia działań RPP, danych dotyczących styczniowej inflacji i płac. Choć większość analityków spodziewa się, że w pierwszym miesiącu br. wskaźnik CPI w ujęciu rocznym wyniósł 1,7 proc. wobec 1,4 proc. w grudniu i znajdował się tym samym tylko nieznacznie powyżej dolnego zakresu celu inflacyjnego Rady, to dzisiejsza wypowiedź Andrzeja Wojtyny sugeruje, że do podwyżki stóp procentowych w Polsce może dojść szybciej niż się wszystkim wydaje. Ten członek RPP, który zarówno w październiku, jak i listopadzie głosował przeciwko 25 pkt zacieśnieniu polityki monetarnej, w wywiadzie dla dzisiejszej Rzeczpospolitej podkreślił, że Rada będzie skłonna zareagować, jeśli płace będą się zwiększać szybciej niż wydajność pracy. A więc fokus na wynagrodzenia!
Dziś o godz. 14:00 (CET) Narodowy Bank Polski przedstawi informacje o bilansie płatniczym za grudzień. Prognozy wskazują na to, że deficyt na rachunku obrotów bieżących wyniósł 505 milionów euro i był nieco mniejszy niż w listopadzie (-510 mln EUR). Większa reakcja na te doniesienia nie jest spodziewana, choćby tylko z racji bardzo częstych i silnych rewizji tych danych.
Rynek międzynarodowy:
Piątkowo-sobotnie spotkanie przedstawicieli państw grupy G7 nie przyniosło żadnego rozwiązania w sprawie jena. Ministrowie finansów i szefowie banków centralnych nieformalnego zrzeszenia najbogatszych państw świata (USA, Kanada, Japonia, Francja, Wielka Brytania, Niemcy i Włochy) nie odnieśli się zdecydowanie do słabości japońskiej waluty i tym samym dali zielone światło do dalszego uprawiania przez światowych inwestorów „carry tradingu”. Choć takie zakończenie szczytu w niemieckim Essen było więcej niż pewne (problemem tym chcieli się podczas niego zająć tylko Europejczycy, a takiej chęci nie wykazywali zarówno Amerykanie i Japończycy), to inwestorzy już w pierwszej części poniedziałkowej sesji przystąpili do wyprzedaży waluty Kraju Kwitnącej Wiśni. Cena euro do jena wzrosła do 159,00 tj. do najwyższego poziomu w historii. Z kolei cena dolara poszła w górę do 122,09.
Na rynku eurodolara początek tygodnia przebiegł pod hasłem spadków. Kurs EUR/USD, który na zamknięciu piątkowej sesji wynosił 1,3004 poszedł w dół 1,2953. Wyraźnie widać, że inwestorzy zaczynają się już ustawiać, pod mające miejsce w środę i w czwartek, copółroczne wystąpienie Bena Bernanke w Kongresie (14-ego w Senacie, a 15-ego w Izbie Reprezentantów), podczas którego przedstawi on raport z wykonania polityki monetarnej przez Fed. Szeroko oczekuje się, że wskaże w nim na niezły stan amerykańskiej gospodarki i na ciągle aktualne zagrożenia inflacyjne. Na poniedziałek nie zaplanowano publikacji ważniejszych danych makro zarówno z Eurolandu, jak i ze Stanów Zjednoczonych. Te zza oceanu, dotyczące budżetu federalnego za styczeń, które zostaną przedstawione o godz. 20:00 (CET) z zasady nie wywołują większych zmian na rynku i nie ma żadnych podstaw, aby sądzić, że tym razem będzie inaczej.